Jak żyć z jeżem w ogrodzie? Czasami bywa to niełatwe [FELIETON]

Co zrobić, gdy tuż obok mnie jeden chroniony prawem gatunek bezlitośnie tępi inne, też znajdujące się pod ochroną? Taki dylemat mam, odkąd w moim ogrodzie rozgościły się jeże.
Jak żyć z jeżem w ogrodzie? Czasami bywa to niełatwe [FELIETON]

Tego wieczoru czytałem do późna – książka była wciągająca, w domu panowała błoga cisza. Przerwało ją szuranie dobiegające z tarasu. Gdy zapaliłem światło, zobaczyłem jeża beztrosko wyjadającego resztki kociej karmy z miski.

To było moje pierwsze spotkanie z nowym lokatorem ogrodu. Mały ssak najwyraźniej docenił to, że od lat staram się zachować część naszego terenu w możliwie dzikim stanie – bez koszenia trawy, przycinania krzewów itd. Dlatego w ogrodzie zamieszkują m.in. żaby trawne, ropuchy szare i jaszczurki żyworódki. Wszystkie te stworzenia są, co warto zauważyć, pod prawną ochroną, podobnie zresztą jak jeż.

Jeż w ogrodzie zostawia wyraźne ślady swej obecności

Z początku byłem przekonany, że pojawia się on u nas tylko czasami, szukając smakowitych resztek w kociej misce albo pomrowików – pozbawionych muszli ślimaków, których nigdy u nas nie brakowało. Jeż uznawany jest za naturalnego sprzymierzeńca ogrodników, więc cieszyłem się z jego wizyt.

Ich ślady były bardzo wyraźne – czarne, podłużne odchody na trawniku oraz rozkopana ściółka w spokojnych zakątkach ogrodu, gdzie szukał zapewne dżdżownic i stonóg, stanowiących podstawę jeżowej diety.

Pewnego popołudnia postanowiliśmy w jednym z takich miejsc usunąć winobluszcz, który rozrósł się do tego stopnia, że przyduszał już dwie wierzby japońskie. Posunęliśmy się jednak przy tym trochę za daleko, całkowicie odsłaniając dwumetrowy odcinek płotu ukryty dotąd za pnączami.

I wtedy z pobliskich krzaków wyłonił się jeż, patrząc na nas – jak nam się zdawało – z niemym wyrzutem. Zwierzęta te są aktywne o zmierzchu i nocą, więc najwyraźniej zakłóciliśmy mu odpoczynek w miejscu, które uznał już za swój dom.

Jak zaprosić jeża do swego ogrodu?

Zrobiło mi się głupio, bo przecież nie chciałem go wyganiać z ogrodu. Co mi pozostało? Szybko zamówiłem przez internet elementy, z których z pomocą synów zmontowałem domek dla jeża – drewniany, pomalowany nietoksycznym pokostem i kryty papą.

Wstawiłem go w krzaki i wyjechałem na wakacje licząc na to, że nie niepokojony zwierzak wprowadzi się do nowego lokum. Jeśli mu się spodoba, być może spędzi w nim zimę, a potem założy rodzinę?

Na razie wygląda na to, że jeż – któremu nadaliśmy imię Stefan – nie porzucił naszego ogrodu, bo wciąż znajduję rozkopaną ściółkę – także w pobliżu domku. Ale do środka nie zaglądam, by nie ryzykować kolejnego spłoszenia zwierzęcia. Ustawiam natomiast płytkie poidełka z wodą, która bardzo się jeżom przydaje podczas bezdeszczowej pogody.

Jeż to drapieżnik, który zjada także jaszczurki i żaby

I tylko z jedną tylko kwestią mam problem. W ciągu ostatnich miesięcy spotkania z żabami i ropuchami stały się rzadkością, a jaszczurek nie widziałem ani razu przez całe ubiegłe lato. Być może to wina suszy, ale jest też możliwe, że zwierzęta te zniknęły z powodu jeża. Bo w jego jadłospisie są też płazy i gady (jabłek w nim natomiast nie ma, wbrew powszechnej opinii).

Brakuje mi widoku jaszczurek wygrzewających się na słońcu i ropuch przemierzających wieczorem taras w poszukiwaniu ślimaków. Nie mogę jednak nic na to poradzić. Jeże – nawet te mieszkające tuż obok ludzi – powinny pozostać dzikie i należy zaakceptować to, że chodzą własnymi ścieżkami. A to oznacza także akceptację faktu, że zjadają moich dotychczasowych ulubieńców…