W sierpniu 2005 r. 30-osobowy gang ukradł z banku centralnego Brazylii w Fortaleza 165 milionów reali – równowartość 80 milionów dolarów. Banknoty – używane „pięćdziesiątki” – były przeznaczone do zniszczenia, nie spisano więc ich numerów. Cały łup ważył prawie 3,5 tony, przestępcy wynosili go ze skarbca przez cały weekend. Rabusie dostali się do banku 80-metrowym, zbrojonym, wentylowanym i oświetlonym tunelem, który kopali przez wiele miesięcy cztery metry poniżej ulic miasta. Na koniec przebi l i podłogę skarbca. Tunel zaczynał się kilka przecznic od banku, w nieczynnej fabryce. Policjanci zatrzymali część gangu, nie udało się jednak ustalić, kto jest jego szefem ani kto z banku współpracował z przestępcami. Byli oni bowiem doskonale poinformowani, kiedy zużyte banknoty trafią do skarbca, i od dawna przygotowywali się na ten dzień. Nie zadziałał też system alarmowy banku.
W Europie największym „skokiem na kasę” była kradzież 53 milionów funtów z depozytu firmy ochroniarskiej Securitas w Tonnbridge (Wielka Brytania) w 2006 r. Aby zrealizować swój plan, przestępcy – w przebraniu policjantów – uprowadzili jednego z menedżerów firmy oraz jego rodzinę, po czym zmusili go do otwarcia skarbca.
Jednak największe skoki na banki z bronią w ręku zorganizowano na Bliskim Wschodzie w czasie wojen domowych w Libanie i Iraku. W styczniu 1976 roku członkowie Organizacji Wyzwolenia Palestyny obrabowali British Bank w Bejrucie, zabierając z niego 25 mln funtów (równowartość obecnych 100 mln funtów). W lipcu 2007 roku nieznani dotąd rabusie ogołocili Bagdad Bank z 282 mln dolarów. Wyczyn ten nie zainteresował jednak światowych mediów.