A piszą o nich na łamach Psychonomic Bulletin and Review, wyjaśniając, że krótkotrwała utrata koncentracji może pomóc w pochłanianiu wiedzy. Dlaczego? Powód jest prozaiczny: każdy czasami potrzebuje odpoczynku i ludzki mózg również zalicza się do tego grona. W efekcie, za sprawą chwili przerwy, nasz komputer pokładowy jest w stanie przyswoić informacje, które mogą nie być bezpośrednio związane z wykonywanym zadaniem, ale w ostatecznym rozrachunku okażą się przydatne.
Czytaj też: Aktywność fizyczna opóźni wystąpienie tej choroby – wystarczy 6 minut dziennie
Alexandra Decker z MIT oraz jej współpracownicy postanowiła udzielić odpowiedzi na pytanie o to, co dokładnie dzieje się w mózgu, gdy chwilowo tracimy koncentrację. Decker przeanalizowała w tym celu badania, które sugerowały, że osoby o wyższej impulsywności i niższej kontroli poznawczej lepiej radziły sobie z zapamiętywaniem związków między pozornie niepowiązanymi fragmentami informacji, które kazano im ignorować. Zależność ta była szczególnie widoczna u dzieci i młodzieży.
Chcąc przekonać się, jak wygląda to w przypadku nieco starszych osób, naukowcy zaprosili do udziału w eksperymencie 53 studentów. Ich zadaniem była kategoryzacja liter i liczb, które pojawiły się na ekranie komputera. Nie były one jednak same: pojawiały się także symbole, które kazano im ignorować.
Ciągła koncentracja nie jest wymagana, aby jak najlepiej pochłaniać wiedzę
Jak odnotowali autorzy, kiedy już pojawiały się momenty utraty koncentracji, uwaga uczestników rozszerzała się. W efekcie mogli oni wziąć pod uwagę symbole, które przypominały wyglądem litery lub liczby. Dzięki temu ich mózgi otrzymywały wskazówki pomagające zrozumieć, co dokładnie znajduje się właśnie na ekranie. Osoby łatwiej tracące koncentrację charakteryzowały się szybszymi i dokładniejszymi odpowiedziami. To z kolei sugeruje, że nauka przychodziła im łatwiej, pomimo pozornych trudności.
Czytaj też: Medytacja może wpłynąć też na tę sferę życia. Nie wiedzieliśmy, że to w ogóle możliwe
Jak podsumowuje Decker, zebrane dane pozwalają sądzić, że utrata odrobiny skupienia może okazać się wręcz pożądaną rzeczą. Złotym środkiem może być rzecz jasna przeskakiwanie między okresami skupienia i dekoncentracji. Nie możemy bowiem całkowicie porzucać myślenia o tym, co musimy w danym momencie zrobić. Ważne jest zaangażowanie w sprawę na tyle, aby pobudzić twórcze skłonności mózgu. Kiedy bodźców będzie zbyt wiele, mózg zostanie pozbawiony możliwości skupienia się na jednej czynności. Z drugiej strony, zbyt mała liczba bodźców sprawi, że zadanie stanie się nudne.