Kopalnie złóż na świecie wymknęły się spod kontroli

Bez złóż kopalnych cywilizacja ludzka nie przetrwa. Tak bardzo uzależniliśmy się od ropy naftowej, gazu, węgla czy również litu, kobaltu i niklu, że nie sposób wyobrazić sobie dzisiejszego świata, gdyby nagle nie moglibyśmy korzystać z tych „dobroci” Matki Natury. Okazuje się jednak, że problem dotykający wydobycia surowców nie dotyczy ich samych, ale sposobu eksploatacji. Ponad połowa kopalni na świecie w pewien sposób nie działa legalnie.
Większość terenów górniczych na świecie nie znajduje się w globalnym rejestrze

Większość terenów górniczych na świecie nie znajduje się w globalnym rejestrze

Tak naprawdę wszystko z czego korzystamy na co dzień zostało wyprodukowany w sposób bezpośredni lub pośredni z surowców naturalnych. Grzejemy się węglem, napędzamy samochody benzyną, gazem lub dieslem, produkujemy energię elektryczną z gazu, węgla lub paliwa jądrowego. Tego jeszcze można by długo wymieniać. Nie mamy wątpliwości, że jesteśmy uzależnieni od tego, co wydobędziemy z Ziemi.

Czytaj też: Ekologiczne kopalnie węgla? Naukowcy podjęli się karkołomnego zadania

Górnictwo i sektor kopalniany zatem jest istotnym elementem tej skomplikowanej układanki. Wydobycie zasobów naturalnych możemy prowadzić na różne sposoby – metodą odkrywkową lub podziemną. Czy pomyśleliśmy jednak, na ile legalnie prowadzone są różne kopalnie na świecie? W najnowszym artykule Victora Mausa na łamach Nature została przedstawiona sytuacja związana ze stanem tego sektora.

Kopalnie (w tym też kamieniołomy) w istotny sposób oddziałują na środowisko lokalne

Nie wszystkie kopalnie działają legalnie. W globalnym rejestrze znajduje się mniej niż połowa

Po co w ogóle analizować sposób pracy kopalni? Przede wszystkim dlatego, że jej działalność bezpośrednio oddziałuje na miejscowe środowisko. Przykładowo kopalnie węgla przyczyniają się do obniżenia lustra wody podziemnej, a kopalnie metali chociażby zanieczyszczają lokalne cieki wodne. Oczywiście kopalnia kopalni nierówna, dlatego tak bardzo ważne jest wprowadzenie jednolitych standardów ich działalności.

Czytaj też: Podmorskie kopalnie zrujnują najcenniejszy ekosystem. Wszystko w pogoni za… ekologią

Okazuje się, że nie wszystkie kopalnie na świecie działają legalnie. Po sprawdzeniu prawie 120 tys. km2 obszarów górniczych na świecie przy pomocy zdjęć satelitarnych wyszło na jaw, że tylko 44 proc. z nich znajduje się globalnej bazie danych S&P, która jest bardzo często pierwszym wyborem wśród naukowców, jeśli chodzi o wiarygodne źródło danych na temat miejsc wydobycia.

Jest to co najmniej niepokojące, że ponad połowa kopalni na świecie nie znajduje się w rejestrach. Tyczy się to zarówno starych, zamkniętych kopalni, jak również prowizorycznych sztolni prowadzonych nielegalnie. W przeliczeniu na konkretne kraje powierzchnia nieudokumentowanych miejsc wydobycia bywa zaskakująca.

Czytaj też: Zamkną kopalnię, ale powstanie tam zupełnie inna elektrownia! Jak widać, w tym kraju da się to zrobić

W samej tylko Rosji dwie trzecie powierzchni obszarów górniczych jest poza globalnym rejestrem i zajmują one aż niecałe 10 tys km2 terenu. Na drugim miejscu znalazły się Chiny (ok. 7,5 tys. km2), a podium zamyka największy eksporter węgla na świecie – Indonezja – z 5 tys. km2. Czwarte miejsce zajmuje Brazylia, a kolejne trzy lokaty należą, ku naszemu zaskoczeniu, do krajów wysoko rozwiniętych – Stanów Zjednoczonych, Australii i Kanady.

Skatalogowanie wszystkich terenów kopalnianych zajmie naukowcom dekady

Katalogowanie kopalni to syzyfowa praca. Jednemu badaczowi zajęło to 20 lat

Jak wskazuje Victor Maus, bardzo kluczowym jest ujęcie w bazach danych jak największej ilości kopalni. W ten sposób jesteśmy w stanie poznać prawdziwą skalę ich oddziaływania w skali globalnej. Niestety jest to zadanie karkołomne, a za przykład podano Australię, na terenie której znajduje się aż 95 tysięcy historycznych i aktywnych miejsc wydobycia minerałów. Wiele z nich jest bardzo oddalonych od miast i wsi oraz znajdują się na terenach pustynnych.

Gavin M. Mudd w 2023 roku opublikował w Nature próbę skatalogowania wszystkich mniejszych i większych kopalni z Antypodów. Praca ta zajęła mu aż 20 lat. Innym przykładem jest artykuł austriackich naukowców z Wiedeńskiego Uniwersytetu Ekonomii i Biznesu. Również w Nature opublikowali katalog 1171 kopalni węgla i metali (łącznie 80 różnych surowców), opierając się na prawie 2000 dokumentów dostarczonych przez firmy wydobywcze. Źródła te (dla utrudnienia) były w różnych językach.

Czytaj też: Tajne kopalnie uranu na Śląsku. Górnikom wypadały zęby, schodziła skóra

Jak widzimy, kolokwialnie mówiąc, ogarnięcie tego tematu zajmie naukowcom ogrom czasu i wymagać będzie gigantycznych nakładów pracy. Musimy się z tym liczyć. Niemniej może to być gra warta świeczki, a wygraną może być opanowanie rabunkowej gospodarki surowcowej. Jednakże w parze z powstrzymaniem tej ofensywy musi iść rozwój recyklingu i większe wsparcie dla wprowadzania elementów gospodarki o obiegu zamkniętym w kolejnych sektorach przemysłu. W przeciwnym razie starania naukowców spełzną na niczym, a masowe wydobycie złóż, jakie ma miejsce teraz, będzie miało także przez kolejne dekady i stulecia.