Historia ta rozegrała się kilkadziesiąt lat temu w Grand Rapids na terenie stanu Michigan. W jednym z tamtejszych domów mieszkał w 1988 roku David Mazurek i to właśnie na jego podwórku znajdował się nietypowy obiekt. Pozornei uznawany za zwykły kamień, okazał się czymś znacznie cenniejszym.
Czytaj też: Co się znajduje pod powierzchnią Księżyca? Chiński łazik właśnie się tego dowiedział
Co ciekawe, wspomniana skała znajdowała się na lokalnej farmie przez wiele lat, lecz nie wzbudzała większego zainteresowania. Dopiero po tym, jak Mazurek zwrócił się do Mony Sirbescu z prośbą o przeprowadzenie analiz znaleziska, sprawa nabrała rozpędu.
Ten kluczowy dla niej etap rozegrał się w 2018 roku. Właśnie wtedy badaczka z Central Michigan University przeprowadziła szczegółowe ekspertyzy znaleziska. Jak szybko przyznała, okaz, który wpadł w jej ręce, był najcenniejszym, jaki kiedykolwiek miała pod lupą – zarówno z perspektywy finansowej, jak i czysto naukowej.
Okazało się, iż tajemniczy obiekt jest meteorytem, który nazwano Edmore. Żelazowo-niklowy meteoryt był wyjątkowy między innymi ze względu na fakt, iż w jego składzie występowało wysokie stężenie niklu, sięgające około 12 procent. Cała sprawa brzmi tym bardziej nietypowo, że przez kilkadziesiąt lat kosmiczna skała była wykorzystywana do podpierania drzwi w jednej ze stodół. Bardzo drogi “podpierak”, trzeba przyznać.
Obiekt znaleziony przez Mazurka okazał się meteorytem żelazowo-niklowym, który ostatecznie został wystawiony na sprzedaż za 75 tysięcy dolarów
Drogi, bo ostatecznie wystawiony na aukcji za kwotę 75 tysięcy dolarów. Jeśli chodzi o moment pierwotnego znalezienia tego meteorytu, to miał on miejsce niemal sto lat temu, w latach 30. XX wieku. Świadkami tych wydarzeń był David i jego ojciec, którzy pewnej nocy dostrzegli spadający obiekt rozświetlający niebo. Mężczyźni wybrali się na poszukiwania w okolice miejsca, w którym powinno dojść do uderzenia w ziemię. Znaleźli tam krater oraz osadzony w nim meteoryt.
Czytaj też: Uciekające czarne dziury potrafią osiągać naprawdę kosmiczne prędkości. Nikt by im nie uciekł
Mazurek miał więc świadomość tego, z czym ma do czynienia, lecz przedstawiciele świata nauki nie wyrażali zainteresowania znaleziskiem. Przełom nastąpił dopiero wiele lat później. Ostatecznie znalazca postanowił sprzedać swój meteoryt Planetarium Abramsa Uniwersytetu Stanowego Michigan. 10 procent zysku przekazał natomiast placówce, z którą związana była Mona Sirbescu.