Człowiek jako jedyny ssak na świecie w wieku dorosłym pije mleko – i to w dodatku pochodzące od innego gatunku. To sytuacja nietypowa, bo nasze układy pokarmowe nie są przystosowane do trawienia laktozy. Epidemie ptasiej grypy na amerykańskich farmach mlecznych sprawiły, że dzisiaj mleko uważa się za “mniej zdrowe” niż jeszcze jakiś czas temu. Czy jest w tym ziarno prawdy? Mleko surowe lub niepasteryzowane faktycznie zaraża myszy, ale napój komercyjny – taki, który trafia na sklepowe półki – jest w pełni bezpieczny.
Czytaj też: Specjalne krowy wyprodukują mleko dla diabetyków. Przełom w leczeniu cukrzycy
Gdybyśmy nadal czuli się z tym niepewnie, na rynku jest sporo roślinnych zamienników, wśród których każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Ale na świecie wciąż jest wiele osób, które nie wyobrażają sobie rozpoczęcia dnia bez szklanki zimnego mleka, najlepiej prosto od krowy!
Są firmy biotechnologiczne, które pracują nad sposobami na produkcję “prawdziwego” mleka, ale bez udziału krów. Robią to poprzez wprowadzanie genów bydlęcych do drożdży i roślin, aby wytwarzały kluczowe białka odpowiedzialne za kolor, smak i wartość odżywczą krowiego mleka. Białka, które kopiują, to kazeina, wiotki polimer, który sprawia, że ser do pizzy się rozciąga, a także serwatka, odżywcza kombinacja niezbędnych aminokwasów, która jest często stosowana w proszkach energetycznych.
Krowie mleko prosto od roślin?
Jednym z innowatorów w dziedzinie mleka jest izraelski start-up Remilk, który zmodyfikował drożdże tak, aby produkowały beta-laktoglobulinę (główny składnik serwatki). Współzałożyciel firmy Ori Cohavi twierdzi, że pojedyncza fabryka biotechnologiczna bulgoczących kadzi drożdżowych karmionych cukrem mogłaby teoretycznie “zastąpić od 50 000 do 100 000 krów”.
Czytaj też: Krowie mleko rozwiąże jeden z największych problemów medycyny
Remilk produkuje partie próbne i testuje sposoby formułowania białka z olejami roślinnymi i cukrem, aby produkować sery, lody i napoje mleczne. Możemy zatem mówić tu o “przetworzonej” żywności, a jeżeli dodamy do tego fakt, że przedstawicielom Remilk doradzają dyrektorzy Nestlé, Danone i PepsiCo, możemy spodziewać się, że prędzej czy później na półkach sklepowych wyląduje konkretny produkt.
Ori Cohavi mówi:
Na planecie są setki milionów krów mlecznych produkujących odpady cieplarniane, zużywających dużo wody i ziemi. To nie może być najlepszy sposób na produkcję żywności.
Dla firm biotechnologicznych próbujących stworzyć “syntetyczne mleko”, największym wyzwaniem będzie redukcja kosztów całego procesu, by był on konkurencyjny ze zwykłym dojeniem krów. Na razie jest to niewykonalne, a farmy otrzymują rządowe dotacje, bo krowy są potrzebne nie tylko do produkcji mleka. Są ostatecznie przetwarzane na żelatynę, burgery w McDonald’s i skórzaną tapicerkę w luksusowych samochodach. Nic się nie marnuje.
W Alpine Bio, firmie biotechnologicznej w San Francisco (znanej również jako Nobell Foods), naukowcy zmodyfikowali soję tak, aby produkowała kazeinę. Choć nie została jeszcze dopuszczona do sprzedaży, fasola jest już uprawiana na zatwierdzonych przez USDA działkach testowych na Środkowym Zachodzie. Soja została wybrana jako najtańsze możliwe źródło białka. Alpine Bio zamierza zgnieść fasolę, wyekstrahować białko i – podobnie jak Remilk – sprzedać uzyskany napój większym firmom spożywczym.
To wciąż jednak za mało, by w pełni zastąpić mleko krowie. Znajduje ono szczególne miejsce w ludzkiej psychice, a my sami zawdzięczamy produkującym je krowom – przynajmniej częściowo – postęp cywilizacyjny. Wielu z nas ma mutacje w DNA, które sprawiają, że lepiej tolerują mleko krowie od innych. Przyszedł jednak czas, by pójść naprzód.
Jak mówi Magi Richani, CEO Alpine Bio:
Hodujemy 60 miliardów zwierząt na żywność każdego roku i to jest szaleństwo. Posunęliśmy się za daleko i potrzebujemy innych opcji. Potrzebujemy alternatyw, które są lepsze dla środowiska, które przezwyciężają stosowanie antybiotyków i które zwiększają ryzyka wystąpienia różnych chorób. Soja nie przenosi chorób na ludzi.