Księżyce Urana skrywają ogromną tajemnicę. Tego chyba nikt się nie spodziewał

Na przestrzeni ostatnich siedemdziesięciu lat człowiek wysłał w przestrzeń kosmiczną ogromną liczbę sond kosmicznych. Odwiedziliśmy za pomocą mniejszych i większych aparatów wszystkie planety Układu Słonecznego, własny Księżyc oraz księżyce gazowych olbrzymów. Nie zmienia to jednak faktu, że wielkimi zaniedbanymi pod względem eksploracji kosmicznej są dwa lodowe olbrzymy, Uran i Neptun. Jak się okazuje, rezygnując z wysyłania sond kosmicznych w ich kierunku mogliśmy przeoczyć coś niezwykle istotnego.
Księżyce Urana skrywają ogromną tajemnicę. Tego chyba nikt się nie spodziewał

Jedyną sondą kosmiczną, która choć na chwilę zbliżyła się do obu planet był Voyager 2, który został wysłany z Ziemi w 1977 roku. Zbliżyła się ona do Urana na odległość 81 558 km 24 stycznia 1986 roku. Nieco ponad trzy lata później 25 sierpnia 1989 roku Voyager 2 przeleciał w odległości 4500 km od szczytów chmur Neptuna. Od tego czasu żadna sonda kosmiczna nie powtórzyła jego wyczynu. Ludzkość od ponad trzydziestu lat ogranicza się jedynie do obserwacji obu planet za pomocą teleskopów naziemnych i kosmicznych.

Księżyce Urana skrywają ogromną tajemnicę

Niemal czterdzieści lat po historycznym przelocie naukowcy wciąż analizują dane zebrane przez wszystkie instrumenty, w które wyposażony był Voyager 2. W ostatnich miesiącach badacze dostrzegli osobliwe struktury w danych dotyczących promieniowania w pobliżu dwóch księżyców Urana.

Ariel i Miranda, to nazwy, które niemal nigdy nie pojawiają się, kiedy mówi się o księżycach znajdujących się w naszym układzie planetarnym. Najnowsza analiza danych z Voyagera wskazuje jednak, że nawet pięć największych księżyców Urana może pod lodową skorupą posiadać oceany ciekłej wody, podobne do tych, które najprawdopodobniej znajdują się we wnętrzu Europy (księżyca Jowisza) oraz Enceladusa (księżyca Saturna). Gdyby udało się faktycznie to potwierdzić, konieczne byłoby zrewidowanie naszego podejścia do poszukiwania życia we wszechświecie.

Wizualizacja przedstawiająca powierzchnię Enceladusa, z której tryskają gejzery wody pochodzącej z podpowierzchniowego oceanu. Źródło: NASA

Do niedawna naukowcy ograniczali się do poszukiwania planet podobnych do Ziemi, znajdujących się w takiej odległości od Słońca, w której na powierzchni planety może istnieć woda w stanie ciekłym. Badania Europy i Enceladusa wykazały, że w Układzie Słonecznym może być jednak znacznie więcej miejsca na powstanie życia podobnego do tego, które znamy z powierzchni naszej planety. Choć w otoczeniu Jowisza czy Saturna jest zdecydowanie za zimno na występowanie wody w stanie ciekłym na powierzchni księżyców, to ich wnętrza ogrzewane pływowo skrywają oceany ciekłej wody, w których potencjalnie mogą istnieć warunki pozwalające na powstanie życia. Co więcej, badacze wskazują, że we wnętrzu Europy może znajdować się dwa razy więcej wody niż na powierzchni Ziemi. Gdyby teraz okazało się, że jeden czy kilka księżyców Urana posiada w swoim wnętrzu oceany, okazałoby się, że ekosferą Słońca tak naprawdę może być cały Układ Słoneczny.

Co zobaczył Voyager 2 w okolicach Urana?

Przeanalizowane przez badaczy dane zarejestrowane przez magnetometry i anteny wskazują, że jeden lub dwa księżyce (Uran ma ich aż 27) Urana są źródłem cząstek plazmy w układzie księżyców planety. Owe cząstki Voyager 2 dostrzegł w polu magnetycznym planety, gdy już oddalał się od niej. Należy tutaj podkreślić, że jak na razie nie wiadomo, w jaki sposób owe księżyce emitują plazmę. Badacze przypuszczają jednak, że pod lodową skorupą księżyce mogą posiadać oceany, z których przez szczeliny na powierzchni od czasu do czasu wyrzucana jest materia. Takie swoiste gejzery sondy kosmiczne dostrzegły zarówno na Europie, jak i na Enceladusie. Sonda Cassini nawet przeleciała przez pióropusz pary wodnej tryskającej z południowego bieguna Enceladusa pod koniec swojej misji. Co ciekawe, w przypadku tych dwóch księżyców także dane z magnetometrów oraz dostrzeżone cząstki energetyczne jako pierwsze wskazały na możliwość istnienia wewnętrznych oceanów.

Pytania o istnienie oceanów we wnętrzu Ariela czy Mirandy pozostaną bez odpowiedzi przez jeszcze wiele lat. Nie zmienia to jednak faktu, że naukowcy mają teraz powód, aby lobbować za zorganizowaniem misji kosmicznej, która mogłaby polecieć do przedostatniej planety Układu Słonecznego i dokładnie zbadać oba globy. Warto jednak pamiętać, że nawet jeżeli taka misja zostałaby zatwierdzona w ciągu kilku najbliższych lat, to wystartowałaby dopiero w latach trzydziestych i potrzebowałaby ponad dziesięciu lat, aby dotrzeć do celu. Przy dobrych wiatrach możemy się zatem dowiedzieć co się skrywa pod lodową skorupą obu globów w okolicach połowy wieku. Cóż, nic tak jak eksploracja kosmosu nie uczy cierpliwości.

Więcej:uran