Największe małpy świata maszerują w “hordach” po 800 osobników. Lepiej nie wchodzić im w drogę

W sercu gabonskiego Parku Narodowego Lopé można spotkać “hordy” mandryli – największych małp świata, których samce potrafią odstraszyć samym uśmiechem. Teraz badacze przyglądają się tym niezwykłym społecznościom, próbując zrozumieć, jak w ogóle funkcjonuje grupa naczelnych licząca ponad 800 osobników.
...

Wędrując po mniej uczęszczonych zakątkach Parku Narodowego Lopé, można trafić na widok, którego nie zapomina się do końca życia: ogromną, zbitą masę kolorowych zwierząt, przemierzających las w zwartych szeregach. To mandryle (Mandrillus sphinx) – największe małpy świata, nierzadko mylone z naczelnymi człekokształtnymi ze względu na brak widocznego ogona. Ogon jednak mają, ale krótki i niepozorny.

Czytaj też: Martwe małpy spadają z drzew. Skala zjawiska jest niewyobrażalna

Prawdziwe wrażenie robią samce. To one są najbardziej kolorowe: ich twarze przypominają żywe maski w odcieniach czerwieni, błękitu i żółci, a masywna sylwetka łatwo sugeruje, że nie warto drażnić tego gatunku. Rekordowe samce potrafią ważyć ponad 50 kg, a największe kły przekraczają nawet 5 cm długości. Mandryle nie tylko imponują wyglądem, ale także skłonnością do życia w niezwykłych społecznościach. W Gabonie potwierdzono istnienie hord liczących ponad 800 osobników – to największe grupy, jakie zaobserwowano u jakiegokolwiek naczelnego innego niż człowiek.

Horda mandryli – jak funkcjonuje grupa tak duża, że aż trudno ją ogarnąć wzrokiem?

Tak liczne zgromadzenia nie są chwilową agregacją, lecz złożoną strukturą społeczną, w której szczególną rolę odgrywają samice i ich potomstwo. To one tworzą stabilny “kręgosłup” hordy, przemieszczając się w lasach środkowej Afryki w poszukiwaniu owoców, nasion, owadów, grzybów oraz małych kręgowców. Mandryle są wszystkożercami, a ich jadłospis obejmuje zarówno pożywienie roślinne, jak i zwierzęce.

Czytaj też: Ludzie i szympansy mogą zrozumieć się bez słów

Samce mają w tym społecznym ekosystemie inną rolę. Pojawiają się i znikają – zwykle dołączają do hord tylko w okresach rozrodu. To wtedy imponujący wygląd, kły i masa ciała nabierają znaczenia. Intensywność kolorów oraz wielkość zębów staje się biologiczną reklamą: “jestem silny, zdrowy, wybierz mnie”. Po sezonie godowym wiele samców opuszcza hordę albo jest z niej wypieranych.

Tak gigantyczne grupy wymagają ogromnych zasobów i sprzyjają skomplikowanym interakcjom. To świat, w którym współpraca miesza się z rywalizacją, a hierarchie są płynne – szczególnie wśród samców walczących o prawo do przekazywania genów.

Kiedy szczęki idą w ruch: agresja i twarde reguły mandrylich społeczeństw

Choć mandryle wyglądają bajkowo, potrafią być bezwzględne. Stare porzekadło o “pokazywaniu zębów” nabiera w ich przypadku bardzo dosłownego znaczenia, bo kły mogą przekraczać długość palca wskazującego.

Na co dzień mandryle nie polują regularnie na większe ofiary – ich dieta pozostaje szeroko wszystkożerna – ale gdy dochodzi do konfliktów, potrafią być brutalne. Badanie z 2006 r. opisuje przykład samca, który został ciężko ranny w walce z innym samcem. Gdy leżał osłabiony, zaatakowała go grupa samic, które potrafią tworzyć potężne koalicje.

Mandryl – zdjęcie poglądowe /Fot. Unsplash

W scenie opisanej w pracy naukowej kolejny samiec próbował włączyć się do walki – i został przegoniony przez samice, co sugeruje, że to one często decydują o tym, kto jest “mile widziany”, a kto nie powinien zbliżać się do grupy. To rzadko obserwowany u naczelnych przykład koalicji samic agresywnie wykluczających niechcianych samców.

Mandryle zasiedlają wilgotne, gęste lasy środkowej Afryki: Gabon, Kamerun, Gwineę Równikową i Kongo. Regiony takie jak Lopé National Park zapewniają im bogactwo owoców i miejsc do ukrycia, co umożliwia utrzymanie tak dużych grup.

Jednocześnie ich środowisko zanika – wycinka lasów, zmiany klimatu i presja człowieka coraz mocniej zagrażają populacjom mandryli. Choć są niezwykle liczne lokalnie, ich gatunek w skali globalnej został uznany za narażony na wyginięcie. Badania nad ich zachowaniem i strukturą społeczną są kluczowe nie tylko z ciekawości biologicznej, lecz także dla przyszłych strategii ochrony. Horda mandryli to nie tylko zbiór osobników – to system zależności, więzi, koalicji i rytuałów, które wymagają stabilnych, niepofragmentowanych siedlisk.

Co mówią nam mandryle o ewolucji naczelnych?

Zrozumienie, jak funkcjonują tak masywne grupy, może rzucić nowe światło na ewolucję struktur społecznych naczelnych – w tym naszych. Dlaczego jeden gatunek żyje w małych rodzinnych grupach, a inny w hordach liczących setki członków? Jak rozwijały się strategie kooperacji, hierarchii i podziału ról?

Mandryle pokazują, że różnorodność społecznych rozwiązań wśród naczelnych jest znacznie większa, niż sądziliśmy. Ich “armie” przemierzające gabońskie lasy przypominają, że ewolucja lubi eksperymentować – a my jesteśmy dopiero na początku rozumienia jej bardziej ekstremalnych pomysłów.