Memo to humanoid ze Stanfordu, który uczył się sprzątania w prawdziwych domach

Umówmy się – większość z nas, myśląc o robotach domowych, ma przed oczami albo autonomiczny odkurzacz, który gubi się pod krzesłem, albo futurystyczne wizje blaszanych pomocników rodem z filmów. Tymczasem naukowcy ze Stanfordu, zrzeszeni w startupie Sunday, postanowili podejść do tematu od zupełnie innej strony. Zamiast budować robota w sterylnym laboratorium i uczyć go chwytania idealnie ułożonych klocków, wypuścili go na „głęboką wodę”, czyli do prawdziwych, nieco zagraconych i nieprzewidywalnych domów. Efektem tych prac jest Memo – personalny humanoid, który przeszedł trening na 10 milionach domowych czynności, by w końcu realnie odciążyć nas w codziennych obowiązkach.
...

Skill Capture Glove, czyli jak nauczyć robota, że skarpetki nie zawsze leżą w parze

Kluczem do sukcesu Memo nie jest tylko zaawansowana elektronika, ale przede wszystkim unikalny sposób zbierania danych. Startup Sunday stworzył i opatentował urządzenie o nazwie Skill Capture Glove. To inteligentna rękawica, którą zakładali zwykli ludzie w ponad 500 gospodarstwach domowych. Podczas gdy domownicy myli naczynia, segregowali pranie czy układali buty, rękawica precyzyjnie rejestrowała każdy ruch, nacisk i sposób manipulowania przedmiotami.

Tradycyjne roboty domowe często zawodzą, ponieważ są adaptacjami maszyn przemysłowych, zaprojektowanych do pracy w powtarzalnym środowisku. Dom to jednak chaos – stół może być zastawiony różnymi przedmiotami, a zmywarka za każdym razem jest załadowana inaczej. Dzięki danym z rękawic, Memo posiada bazę 10 milionów epizodów domowych rutyn. Pozwala mu to na wykonywanie zadań typu „long-horizon”, czyli wieloetapowych czynności wymagających podejmowania decyzji w zależności od kontekstu.

Czytaj też: Robotyczna recepcjonistka z ludzką twarzą. Czy Hobbs W1 to przyszłość naszych biur?

Co Memo potrafi zrobić w Twoim domu? Lista jest całkiem imponująca:

  • Obsługa kuchni — robot potrafi uprzątnąć stół po posiłku, załadować zmywarkę, a nawet przygotować espresso.
  • Porządki w garderobie — składanie prania czy segregowanie butów nie stanowi dla niego problemu.
  • Elastyczność — radzi sobie z zadaniami, które zazwyczaj przerastają maszyny trenowane wyłącznie w laboratoriach, gdzie wszystko jest przewidywalne.

Konstrukcyjnie Memo opiera się na mobilnej, kołowej bazie, która zapewnia mu stabilność i płynność ruchu. Centralna kolumna pozwala na podnoszenie i opuszczanie tułowia robota, dzięki czemu bez trudu dosięgnie on zarówno do blatu kuchennego, jak i do niskiej szafki na buty.

Twórcy ze startupu Sunday podkreślają, że największą barierą w rozwoju robotyki domowej zawsze był brak odpowiednich danych. Robot trenowany w laboratorium widzi świat w sposób wyidealizowany. Kiedy trafia do prawdziwego mieszkania, gdzie oświetlenie się zmienia, a na drodze wyrastają niespodziewane przeszkody, po prostu się zawiesza. Memo, dzięki swojemu „społecznościowemu” wykształceniu, rozumie zmienność i uczy się, jak radzić sobie z nieporządkiem, który jest naturalnym elementem ludzkiego życia.

Czytaj też: Japonia sięga po algorytmy i roboty. Czy to pomoże w walce z kryzysem starości?

Trzeba przyznać, że Memo to projekt, który może być punktem zwrotnym w historii robotyki użytkowej. Zamiast obiecywać złote góry, naukowcy ze Stanfordu skupili się na rzetelnym zbieraniu danych z miejsc, z których ich najbardziej brakowało – z naszych domów. Wykorzystanie 10 milionów autentycznych przykładów ludzkich działań daje Memo przewagę, której nie mają maszyny wywodzące się z hal fabrycznych. Choć do momentu, w którym taki robot stanie w każdym salonie, minie pewnie wiele czasu, to podejście oparte na „nauce przez obserwację” wydaje się najwłaściwszą drogą do stworzenia maszyny, która faktycznie wyręczy nas w parzeniu kawy czy składaniu koszulek.