Mordercy z kompleksem niższości

Z prof. Brunonem Hołystem, kryminologiem, rozmawia Andrzej Fedorowicz.

Andrzej Fedorowicz: Czy sytuacja, w której morderca sam przekazuje policji informacje na swój temat, to częste zjawisko?

Brunon Hołyst: Nie, dotąd było ono na tyle rzadkie, że nie ma nawet swojej nazwy w kryminologii. Fałszywe samooskarżanie zdarza się często, na przykład po zabójstwie hollywoodzkiego reżysera Taylora na policję zgłosiło się aż 400 osób, które twierdziły, że są sprawcami. Ale sytuacja, kiedy zabójca chce zostać ustalony i pomaga w synchronizacji działań śledczych, zdarza się o wiele rzadziej.

A.F.: Jaka może być przyczyna takiego zachowania?

B.H.: Może to być wynik przeżyć związanych z sumieniem. Czasem, w rzadkich momentach pełnej samoświadomości, sprawca zaczyna mieć poczucie winy. Ale równie dobrze może to być wynik narcyzmu, wybujałego ego, związanego z umiłowaniem własnej osoby. Za tym często kryje się kompleks niższości, który sprawca miał przez całe życie i przy okazji śledztwa chce sobie wyrównać różne mankamenty natury psychicznej.

A.F.: Czy fakt, że morderca trafia na pierwsze strony gazet, może skłonić go do popełniania kolejnych zbrodni?

B.H.: Cóż, jeśli uznał, że odniósł sukces, którym jest pojawienie się na czołówkach gazet i programów informacyjnych, to istnieje duże prawdopodobieństwo naśladownictwa.

A.F.: Skazany za zabójstwo Krystian Bala wcielił się w postać mordercy w opartej na własnych przeżyciach powieści „Amok” (on sam to neguje, utrzymując, że został skazany niewinnie – przyp. red.).

B.H.: Widocznie miał taką potrzebę psychiczną, by utożsamić się z bohaterem, nadać swoim przeżyciom postać literacką. To swoisty ekshibicjonizm psychiczny. Pewien typ ludzi nie dzieli się nigdy swoimi najbardziej intymnymi przeżyciami, z kolei inni czują nieodpartą potrzebę, by to robić. Jednak ekshibicjonizm psychiczny to wśród zabójców dość rzadkie zjawisko.