Ponad trzysta lat później nurkowie stwierdzili, iż udało im się zlokalizować zatopioną jednostkę. W oparciu o to, co udało się zobaczyć, a także zapiski historyczne poświęcone feralnej podróży, eksperci oszacowali przypuszczalną wartość ładunku znajdującego się w obrębie wraku. Ta może opiewać na miliardy dolarów, co przy okazji wyjaśnia, dlaczego rozpętał się poważny spór o prawo do przejęcia tych skarbów.
Czytaj też: Skąd się wzięli Piastowie? Nowy trop prowadzi na odległą wyspę
Ale czy na pewno chodzi o San José? Wraków w morzach i oceanach całego świata jest tak wiele, że zapewne nie uda się odnaleźć nawet połowy z nich – a już na pewno nie w najbliższym czasie. Z tego względu pojawiła się sugestia, w myśl której postanowiono o zgromadzeniu dowodów potwierdzających, że faktycznie chodzi o hiszpański galeon, a nie inny statek wyjątkowo go przypominający.
W poszukiwaniu poszlak pomogła współczesna technologia w postaci robotycznych łodzi podwodnych. Takowe zostały oddelegowane do eksploracji miejsca spoczynku pozostałości San José. Znajdują się one u wybrzeży Kolumbii i mają zawierać nawet 180 ton różnego rodzaju kosztowności w postaci złota, srebra czy kamieni szlachetnych. Nic więc dziwnego, że wartość tych skarbów może przekraczać nawet 15 miliardów dolarów.
Jak wyjaśniają na łamach Antiquity członkowie zespołu powołanego przez kolumbijskie władze, kluczową rolę w ostatnim śledztwie odegrały ekspertyzy zdjęć wykonanych przez zdalnie sterowane pojazdy. Ich kamery uwieczniły co najmniej kilkadziesiąt monet znajdujących się w pobliżu wraku, na głębokości około 600 metrów. Ich średnica wynosi średnio 32,5 milimetra, podczas gdy waga – około 27 gramów.
Najdroższy wrak świata to tytuł nieprzypadkowo nadany galeonowi San José. Ten hiszpański statek zatonął w 1708 roku, zabierając na dno około 200 ton kosztowności
Dzięki fotografiom w wysokiej rozdzielczości badacze rozpoznali konkretne symbole umieszczone na monetach. Z jednej strony widać duży krzyż otoczony czterema mniejszymi, a także tarczę ozdobioną zamkami i lwami. Na drugiej pracownik mennicy umieścił natomiast symbole charakterystyczne dla warsztatu znajdującego się w Limie, dzisiejszej stolicy Peru.
Czytaj też: Rzymianie czy XIX-wieczny architekt? Sensacyjne odkrycie w angielskiej rzece ma nieoczekiwane pochodzenie
Członkowie zespołu badawczego dodają, że ręcznie wybijane monety o nieregularnym kształcie stanowiły podstawową walutę w obu Amerykach przez ponad dwa stulecia. Naukowcy mają teraz niemal stuprocentową pewność, że chodzi o wrak San José, lecz nie zmienia to najważniejszego: nie kończy sporu o prawo do przejęcia skarbu. Galeon na krótko przed katastrofą zmierzał z Ameryki Południowej do Hiszpanii i przewodził flotylli złożonej z 18 statków. Zatonął w czasie ataku ze strony sił brytyjskich, spoczywając na dnie u wybrzeży Kolumbii. Z tego względu zarówno Kolumbia, jak i Hiszpania walczy o możliwość przejęcia tak kosztownego znaleziska.