Te kobiety oklaskiwało Koloseum. Starożytne gladiatorki

Na arenach imperium romanum serca publiczności podbijali nie tylko gladiatorzy, ale także kobiety wojowniczki.
Te kobiety oklaskiwało Koloseum. Starożytne gladiatorki

Ave Cezar, idący na śmierć pozdrawiają Cię – to chyba jedno z najsłynniejszych rzymskich haseł, które weszło do popkultury. Tymczasem okazuje się, że niekiedy brzmiało ono: idące na śmierć pozdrawiają Cię. Wbrew pozorom walki na arenie nie były bowiem jedynie domeną mężczyzn. I nie jest to wymysł współczesnych feministek. Historycy mają na to mocne dowody. W 11 r. n.e. senat zabronił walk na arenie wolno urodzonym mężczyznom do lat 25 i… wolno urodzonym kobietom do lat 20. W 19 r. n.e. edykt ten został zastąpiony innym (znanym dziś jako tzw. Tabula Larinas), na mocy którego kobiety i mężczyźni pochodzący ze stanu senatorskiego lub ekwickiego i podejmujący walki na arenie, mieli zostać obłożeni karami i infamią. Skoro senat wydał odpowiednio surowe regulacje, musiało dochodzić do takich wypadków.
 

KOBIETA NA ARENIE

Źródła literackie także wspominają o walkach kobiet na arenie. Układający na początku lat 90. I w. n.e. I księgę utworu „Silvae poeta” Stacjusz pisze o igrzyskach, w których płeć piękna, chociaż z natury nietrenowana do używania broni, pobudza mężczyzn do walki. Można było wręcz sądzić, że to gromada Amazonek walczy nad rzeką Tanais. Petroniusz, inny autor I w. n.e., w „Satyrikonie” w usta Eschiona wkłada opowieść o trzydniowych walkach gladiatorów. Ich atrakcję stanowiła kobieta walcząca z rydwanu. Niektóre panie z kolei nie zadowalały się zwykłą walką i – ku uciesze tłumu – zabijały lwy. Tak przynajmniej zanotował Marcjalis, autor „Księgi widowisk”, która ukazała się w 80 r. n.e. z okazji otwarcia Koloseum.

Widzowie upajali się widokiem walczących pań, nie tylko na kartach literatury. Historyk Dion Kasjusz (III w.) wspominał, że cesarz Neron (54–68) urządził trwające kilka dni kosztowne igrzyska ku czci swojej matki Agrypiny, które odbywały się jednocześnie w kilku teatrach. Kochany syn zadbał, aby w czasie występów na orchestrze i w cyrku pojawiły się wysoko urodzone osoby – mężczyźni i kobiety – i powozili konie, zabijali dzikie bestie i walczyli jak gladiatorzy. Niektórzy wzięli udział w tej urodzinowej szopce z własnej woli, inni pod przymusem. W 66 r. ten sam cesarz wydał walki gladiatorskie w Puteoli ku czci Tiridatesa, króla Armenii, które zorganizował cesarski wyzwoleniec Patrobiusz. W trakcie zabawy przez jeden dzień w teatrze walczyli tylko Etiopczycy – mężczyźni, kobiety i dzieci. Tacyt w „Rocznikach” również potwierdza rozrywkowe skłonności Nerona. W 63 r. igrzyska gladiatorskie zostały urządzone z podobną – jak w latach poprzednich – wspaniałością, „ale większa liczba dostojnych niewiast i senatorów zhańbiła się swym występem na arenie”.

Nie tylko cesarz poeta Neron gustował w walkach kobiet. Domicjan (81–96) wg Swetoniusza urządzał drogie i wspaniałe igrzyska w Koloseum i w cyrku: „Walki z dzikimi zwierzętami i walki gladiatorów urządzał nawet nocami przy pochodniach; bitwy nie tylko mężczyzn, lecz także kobiet”. Co ciekawe – jak wspominał Dion Kasjusz – podczas takich nocnych popisów kobiety walczyły z… karłami! Zabawa polegała więc na przeciwstawieniu sobie w walce o życie dwóch ekstremalnych przypadków – niskich mężczyzn, stanowiących fizyczne zaprzeczenie ideału wojownika, oraz kobiet, które z natury miały być ideałem macierzyństwa.

Czy występy kobiet należały do gladiatorskiej rutyny? Z jednej strony panie z dobrego towarzystwa chciały poznać smak areny – i może gladiatorów – jak literacka Eppia, żona senatora, bohaterka satyry Juwenalisa (I/II w. n.e.). Rzymianka uciekła właśnie z jakimś gladiatorem do Egiptu. Juwenalis z odrazą pisze w szóstej satyrze o zdegenerowanych potomkiniach pretorów i konsulów, które wypierają się swojej płci, wkładają głowy w hełm i chcą być mężczyznami. Stają się przez to odrażające, wrzeszcząc, uderzając mieczem i odparowując pchnięcia.

 

SCENA I PRZEDSTAWIENIE

Wysoko urodzone kobiety mogły uczyć się walki w collegia iuvenum, młodzieżowych stowarzyszeniach, gdzie uprawiano różne ćwiczenia sportowe. Jednak z drugiej strony nie można oprzeć się wrażeniu, że niektóre z kobiet walczyły zawodowo i mogły się pochwalić odpowiednim przeszkoleniem. Tak zapewne było w przypadku dwóch gladiatorek, których historię przedstawia II-wieczny relief, pochodzący z Halikarnasu. Każda z kobiet nosi przepaskę na biodrach (łac. subligaculum), nagolenniki oraz ochraniacze na ręce, sięgające od nadgarstka aż po pachy (manica). Gladiatorki stoją naprzeciwko siebie, gotowe do walki. Obie trzymają tarcze i miecze. Ich głowy (i piersi) pozostają nieosłonięte.

Chociaż znamy lekko uzbrojonych gladiatorów zwanych po łacinie retiarii (sieciarze), którzy walczyli z gołymi głowami, to jednak reszta uzbrojenia kobiet jest typowa dla gladiatorów walczących w hełmach – secutores. Po obu stronach reliefu na wysokości platformy, na której stoją kobiety, znajdują się dwie głowy. Być może jednak rzeźbiarz chciał w ten sposób przedstawić gladiatorskie hełmy? Może to oglądający walkę chcieli zobaczyć i twarze i piersi zawodniczek. Chyba jednak to – odsłonięte ku uciesze widzów – piersi, a nie głowy świadczyły o płci walczących. Odłożone na bok hełmy przedstawiać mają moment wzajemnych zmagań – wyryta na reliefie grecka inskrypcja głosi: „Amazonka i Achillia odeszły wolne”.

Nie ma wątpliwości, że to imiona sceniczne, może inaczej: dobrane na potrzeby areny pseudonimy pań. Pierwsze kojarzy się z mitologicznym, wojowniczym plemieniem kobiet. Drugie zaś to żeńska forma imienia Achilles, bohatera walk pod Troją, najwaleczniejszego z walecznych, który w mitologicznej rzeczywistości walczył z Pentesileą, królową Amazonek. Użyty w inskrypcji grecki czasownik jest odpowiednikiem stosowanego w gladiatorskim slangu łacińskiego wyrażenia missi sunt – „zostali zwolnieni”. Bynajmniej nie oznacza on, że gladiator został w ogóle zwolniony z dalszych walk na arenie, ale że mógł odejść wolno po konkretnej walce i dalej trenować. A więc walka obu kobiet z reliefu nie przyniosła rozstrzygnięcia.

Gladiatorki odłożyły na bok hełmy, lecz stoją dalej naprzeciwko siebie, nie mamy bowiem przed sobą jednej wyraźnej zwyciężczyni. Historycy nie znają pierwotnego miejsca wystawienia zabytku, nie wiadomo więc, czy zamówił go sam organizator walk, chcąc pochwalić się, że walki kobiet uświetniały sponsorowane przez niego igrzyska, czy też może relief stał w szkole gladiatorskiej obok wizerunków innych sławnych gladiatorów. Niestety, nie uda się już zapewne ustalić, czy przedstawiona para regularnie walczyła pod przybranymi imionami, czy też obie kobiety zostały dobrane w parę do jednej tylko walki przy jakiejś szczególnej okazji. Nie dowiemy się także, jak potoczyły się ich dalsze losy.

 

TANCERKA I GLADIATOR

Relief z Halikarnasu to nie jedyne znane (choć na pewno najbardziej spektakularne) źródło archeologiczne dowodzące, że kobiety mogły stać się gladiatorkami. Znaleziona w Ostii (koło Rzymu) inskrypcja, datowana na III w. n.e. głosi, że niejaki Hostilianus po raz pierwszy od założenia miasta (Ostii oczywiście) wystawił do walki kobiety (mulieres ad ferrum dedit). Bez wątpienia chodzi o specjalnie przygotowane do walk na arenie zawodniczki. W walkach kobiet nie gustowali jedynie rdzenni Rzymianie. Na terenie Anglii w dzisiejszym Leicester znaleziono kawałek czerwonej ceramiki (o niewiadomym przeznaczeniu) z napisem Verecunda Ludia Lucius gladiator, czyli „Verecunda tancerka (?) Lucius gladiator”. Na pierwszy rzut oka nic specjalnego, ale słowo „ludia” jest niejednoznaczne (szkoła gladiatorów nazywała się ludus). Niektórzy badacze uważają więc, że Verecunda była gladiatorką, walczącą może w tym samym zespole, do którego należał Lucius. Być może gladiatorki zabawiały też mieszkańców okolic Londynu. W 1996 r. odnaleziono tam cmentarz z okresu rzymskiego. Jeden grób, datowany na I w. n.e. i – co ważne – położony poza obrębem właściwej nekropolii, zawierał kości ok. 20-letniej kobiety. Przy szczątkach – poza złotymi nitkami z ubrań, które świadczą o wysokiej pozycji materialnej zmarłej – archeolodzy znaleźli 8 misek (typu tzw. tazza) oraz aromatyczne piniowe szyszki, które w nich spalano. Jedyne znane miejsce w Londynie, gdzie występowały takie szyszki, to lokalny amfiteatr. Zapach szyszek tłumił bowiem odór rozlanej krwi. W grobie odnaleziono również lampkę ozdobioną wizerunkiem leżącego gladiatora. Biorąc pod uwagę materialny status zmarłej, pochówek poza obrębem właściwego terenu cmentarzyska i związek wyposażenia grobowego z amfiteatrem, niektórzy badacze doszli do wniosku, że kobieta mogła walczyć na arenie jako gladiatorka.

Koniec kobiecym praktykom gladiatorskim położył zapewne ok. 200 r. n.e. cesarz Septy miusz Sewer (193–211). A wszystko przez – używając dzisiejszego języka – pseudokibiców. Dion Kassjusz opowiada o pewnych igrzyskach, które zgromadziły tłumy zawodników. Kobiety walczyły wtedy tak zażarcie, że czyniono różne żarty na temat ich zachowania. Później owe niewybredne komentarze przenoszono także na inne wysoko urodzone matrony. Właśnie dlatego cesarz zabronił, aby jakakolwiek kobieta walczyła w czasie zawodów gladiatorów. Widać nie wszędzie przestrzegano tego zarządzenia, skoro Hostilianus wystawił w Ostii pary kobiece jeszcze w III w.

Nie wiemy, jak po łacinie nazywano walczące kobiety, może gladiatrices (gladiatrix to utworzona sztucznie od łac. gladiator forma żeńska tego rzeczownika). Z pewnością panie stanowiły mały procent walczących na arenach imperium zawodników. Nie należy ich jednak oceniać tak jak zwykło się obecnie patrzeć na bijące się w błocie czy kisielu nagie kobiety, stanowiące dla niektórych dowód upadku dzisiejszej kultury. Można je raczej porównywać z zawodniczkami walczącymi na równi z mężczyznami na bokserskim ringu czy zapaśniczkami. Kobietami podbijającymi dziedziny tradycyjnie zarezerwowane dla mężczyzn…