Niech żyje bal

Wspomnienie z balu polskiej emigracji czy Chopinowska wizja pochodu polskich rycerzy? W rytmie Poloneza A-dur jedno miesza się z drugim

Ledwie że jeszcze pamiętam, jak w kraju śpiewają – żalił się przyjacielowi Fryderyk Chopin, który po powstaniu listopadowym w latach 1830–1831 emigrował do Francji. Z Polski wyjechało wtedy dziewięć tysięcy powstańców, polityków i artystów z rodzinami. Wielu z nich spotkało się w Paryżu.

Adam Mickiewicz wykładał w College de France, żeby utrzymać żonę i sześcioro dzieci. Juliusz Słowacki grał na giełdzie, gdzie mnożył pieniądze przysyłane przez matkę. Umierający na gruźlicę Fryderyk Chopin koncertował, choć był już tak słaby, że po występach trzeba go było zanosić do łóżka. Nawet pochodzący z bogatej rodziny Zygmunt Krasiński liczył każdego wydawanego franka.

Żeby przetrwać, trzymali się razem. Wielu skupiło się wokół księcia Adama Czartoryskiego i Hôtel Lambert – paryskiej rezydencji jego rodziny. Po utracie części majątku w Polsce, książę kupił tę siedzibę w 1843 roku dzięki dwóm artystom. Malarz Eugene Delacroix dowiedział się, że ten częściowo zrujnowany budynek na Wyspie św. Ludwika jest na sprzedaż i wspomniał o tym Fryderykowi Chopinowi. Kompozytor powtórzył to Czartoryskiemu i tym sposobem Hôtel Lambert stał się jednym z głównych ośrodków polskiej emigracji. Odbywały się tu najważniejsze spotkania dyplomatyczne, ale i słynne charytatywne Bale Polskie. Organizowała je żona księcia Adama – Anna, zbierając pieniądze dla najbiedniejszych polskich emigrantów. W Paryżu znalazł się też malarz Teofil Antoni Kwiatkowski, autor obrazu „Polonez Chopina”.

MALARZ NA EMIGRACJI

Teofil Antoni Kwiatkowski (1809–1891) był wybitnym przedstawicielem romantyzmu. Studiował malarstwo na Uniwersytecie Warszawskim, a następnie w Paryżu u Léona Cognieta. Uchodził za świetnego portrecistę Chopina; wykonał wiele jego wizerunków (także na łożu śmierci). Pozostawił po sobie także znakomite akwarele: pejzaże, sceny rodzajowe, patriotyczne i kostiumowe.

ZGROMADZENIE VIP-ÓW

W czasie powstania listopadowego Kwiatkowski był podporucznikiem czwartego pułku piechoty liniowej. Gdyby nie wyjechał, prawdopodobnie trafiłby na Syberię. Jako przyjaciel oraz protegowany Czartoryskich i on był zapraszany na bale księżnej Anny. Z dala od kraju było to wielkie święto emigrantów. Na czas takiej uroczystości dziedziniec rezydencji nakrywano prowizorycznym dachem. Zmieniał się wtedy w wielką salę balową. Wnętrze z obrazu Kwiatkowskiego – choć dzieło jest też nazywane „Balem w Hôtel Lambert w Paryżu”– to raczej romańska krypta lub klasztor kartuzów w Valldemossie na Majorce. Fryderyk Chopin i George Sand skryli się w nim przed zazdrosnym kochankiem pisarki. Przy dźwiękach Poloneza A-dur kompozytor miał tam doznać wizji pochodu triumfujących polskich rycerzy.

W latach 1849–1860 Kwiatkowski namalował kilkanaście wersji „Poloneza Chopina”, głównie akwarelami. Zgromadził stos szkiców przygotowawczych, zanim zdecydował, jak rozmieścić na płótnie swoich bohaterów. Ostatecznie podzielił ich na kilka grup.

„Tymczasem moja sztuka gdzie się podziała? A moje serce gdziem zmarnował?” – pisał Fryderyk Chopin. Dogorywający kompozytor szanse na powrót do kraju miał raczej marne. Za to jego muzyka dawała nadzieję innym. Cyprian Kamil Norwid napisał o niej: „I była w tym Polska, od zenitu […] Polska – przemienionych kołodziejów! Taż sama zgoła; Złoto-pszczoła!… (Poznał-ci-że bym ją – na krańcach bytu!…)”.

Do jednej należą Fryderyk Chopin i jego przyjaciele. Symbolizują artystów na emigracji. Kolejną jest familia Czartoryskich – przywódcy obozu politycznego. Siwy starzec – książę Adam – dźwiga płaszcz królewski „jakby na ramionach dźwigał przeznaczenie Polski” – pisał XIX-wieczny historyk Adam Zamoyski. W tle – jego dzieci w narodowych strojach. Przejmą w spadku zadanie politycznego przywództwa emigracji. Wojskowe sztandary i chorągwie w tle symbolizują naród gotowy do walki.

Następna grupa to anonimowi uczestnicy balu. Nie wiadomo, czy są gośćmi gospodarzy, czy postaciami z wizji Chopina. W takt jego muzyki przesuwają się barwnym korowodem przed fortepianem. Wśród nich znaleźli się też ci, których na balu nie było z pewnością. To m.in. Zawisza Czarny – symbolizujący rycerskie cnoty i bosa dziewczynka z warkoczami. Sentymentalnie i patetycznie – typowo dla romantyków.

Ewa Rąbek