Nootropy, czyli leki “podkręcające” mózg. Działają, ale nie na każdego?

Zdrowi ludzie coraz częściej sięgają po leki, mające usprawniać działanie umysłu. Tylko czy to naprawdę pomaga im „podkręcić” mózg?

Dopalacze, którymi ekscytowały się jakiś czas temu media, wyrządzają więcej szkód niż pożytku. Inaczej może to wyglądać w przypadku leków nootropowych, które poprawiają funkcjonowanie ludzkiego mózgu. Powstają one najczęściej z myślą o leczeniu chorych zmagających się z problemami neurologicznymi, ale zyskują coraz większą popularność wśród osób zdrowych. I choć ich zażywanie budzi kontrowersje, część naukowców uważa, że nie ma w tym nic złego.

„Takie leki są kolejną technologią przezwyciężania ograniczeń naszej biologii. Tak jak nasi przodkowie ewolucyjni zaczęli się kiedyś posługiwać narzędziami, aby lepiej zapanować nad środowiskiem, tak my sięgamy teraz po narzędzia chemiczne, aby usprawnić prace naszych mózgów i sprostać wymaganiom ewolucji technologicznej” – mówił prof. Jerzy Vetulani z Instytutu Farmakologii PAN w Krakowie, znany ze swych poglądów na rzecz depenalizacji narkotyków, nieżyjący już wybitny uczony. 

Podkreślał jednak, że dopiero zaczynamy posługiwać się tą technologią i dlatego tak ważna jest współpraca naukowców, lekarzy i pierwszych chętnych do testowania na sobie mózgowego wspomagania. Ostatecznie chodzi o leki, które powstały z myślą o pacjentach neurologów i psychiatrów, co oznacza, że nie są jeszcze znane konsekwencje ich długotrwałego stosowania przez osoby zdrowe. Przyjrzyjmy się tym najłatwiej dostępnym.

 

SYNTETYCZNE WSPOMAGANIE

Najpowszechniej stosowane substancje nootropowe to stymulanty. Nie wszystkie trzeba kupować w aptece. Kofeinę zawartą w kawie czy herbacie ludzkość stosuje od kilkuset lat. Poprawia koncentrację, odpędza sen, zwiększa produktywność, szybkość reakcji na bodźce itd. Nic dziwnego, że kofeina stała się częścią współczesnej kultury, a przerwa na kawę jest dla wielu ludzi stałym elementem każdego dnia pracy.

Kofeinową stymulację można dodatkowo wzmocnić, zażywając jednocześnie l-teaninę. To aminokwas występujacy w zielonej herbacie, który ma działanie uspokajające i relaksujące. Dzięki temu zmniejsza negatywne skutki uboczne wywoływane niekiedy przez kawę (np. nerwowość). Nie wszyscy jednak na kawie poprzestają.

Rosnącą popularnością cieszą się leki stosowane w terapii zaburzeń uwagi i nadpobudliwości (ADHD). Należą do nich pochodne amfetaminy (wchodzą w skład trudno dostępnego w Polsce preparatu o nazwie Adderall) oraz metylofenidat (sprzedawany w polskich aptekach jako Concerta i Medikinet).

Są przepisywane przede wszystkim dzieciom. „Trudno jednoznacznie zdiagnozować ADHD po 18. roku życia, a w Polsce większość lekarzy uważa, że nie jest to już wtedy zasadne. Każde zastosowanie u osoby dorosłej stymulantów, którymi leczy się zaburzenia uwagi, jest eksperymentem” – komentuje Joanna Mikulska, lekarz psychiatra z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Jeśli pacjent faktycznie ma zaburzenia uwagi, lek może poprawić u niego koncentrację. W innych przypadkach zażywanie stymulantów raczej nie usprawnia procesów poznawczych.

Coraz częściej zażywany jest także modafinil (sprzedawany m.in. pod nazwą Provigil, u nas trudno dostępny). To lek na zaburzenia snu, w tym narkolepsję, czyli nadmierną senność, objawiająca się mimowolnym zasypianiem. Modafinil nie jest klasycznym stymulantem, ale uważa się, że może poprawiać także funkcjonowanie osób zdrowych.

 

Czy to prawda? Odpowiedz znajdziemy w opublikowanym raporcie chilijskich naukowców dotyczącym wpływu tego leku na studentów. Okazało się, że modafinil nie wpływa bezpośrednio na uwagę, pamięć krótkotrwałą i funkcje takie jak myślenie abstrakcyjne czy planowanie. Pomaga natomiast usuwać zmęczenie, utrzymując formę intelektualną u osób niewyspanych.

Sporo wątpliwości budzi też stosowanie leków mających ułatwić zapamiętywanie i przywoływanie zakodowanych w głowie treści. Popularna kombinacja jest połączenie piracetamu z choliną. Jednak pierwszy z tych leków, choć poprawia funkcjonowanie komórek nerwowych np. u osób po udarach mózgu, zaczyna działać dopiero po wielu dniach czy tygodniach regularnego zażywania. Jeśli więc ktoś czuje przypływ sił umysłowych po jednej tabletce piracetamu, jest to zapewne efekt placebo – pobudza nas sam fakt połknięcia „magicznej pigułki”.

 

DZIAŁA, ALE NIE NA KAŻDEGO

Każdy lek ma swoje skutki uboczne. Uczeni krytycznie nastawieni do „podkręcania mózgu” podkreślają, że nieodpowiedzialne stosowanie stymulantów może wywoływać problemy z ciśnieniem krwi i praca serca, a także prowadzić do uzależnienia. Z drugiej strony preparaty te są na tyle dobrze przebadane, że takie efekty można przewidzieć i w razie potrzeby przeciwdziałać im.

Czy korzyści są w tym przypadku wyższe niż ryzyko? Badacze nie są co do tego zgodni, ale podkreślają, że zawsze trzeba informować pacjentów o zagrożeniach. Wątpliwości nie dotyczą jedynie kwestii zdrowotnych. Nie jest bowiem jasne, na ile skuteczne mogą być leki nootropowe. Na pewno nie dają tak spektakularnych efektów jak te, które można było zobaczyć w filmie „Jestem Bogiem”. Jego bohater po zażyciu eksperymentalnej substancji NZT-48 osiąga nadludzką wręcz sprawność umysłową.

Tymczasem w rzeczywistości nawet najlepsze leki nie na każdego działają tak samo. Choćby dlatego, że różnimy się od siebie pod względem genów, metabolizmu itd. Leki nootropowe najbardziej pomogą tym, których  zdolności mentalne są niższe niż przeciętne – podkreśla prof. Martha J. Farah z University of Pennsylvania. Jeśli ktoś z łatwością skupia się na pracy, w jego przypadku stymulanty nic nie zmienią.

Trudno też oczekiwać, żeby jedna tabletka mogła zmienić przeciętniaka w geniusza. Inteligencja jest cechą bardzo złożoną i trudno sobie wyobrazić, żeby wszystkie jej aspekty można było za jednym zamachem poprawić, nawet zażywając „koktajl” z wielu różnych substancji.

Tym bardziej że w przypadku leków nootropowych często obowiązuje zasada „coś za coś”. Niektóre z nich mogą na przykład przestawić umysł na ultralogiczny tryb myślenia, zmieniając nas w osobę pozbawioną emocji (kogoś takiego jak Mr. Spock ze „Star Treka”). Z kolei stymulanty, zamykając nas w żelaznym skupieniu, mogą osłabić kreatywność. Jeśli poprawimy działanie pamięci długotrwałej, może to wpłynąć negatywnie na pamięć krótkotrwała, czyli robocza. Jest jeszcze jeden problem – poleganie na „sztucznej sile woli”.

 

Stosowanie syntetycznych stymulantów, takich jak wspomniany wcześniej Adderall, nie przekłada się na lepsze wyniki w testach zdolności poznawczych. Osoby korzystające z tych leków mają jednak subiektywne wrażenie znacznie większej siły umysłowej. Wyższy poziom adrenaliny i dopaminy po zażyciu leku zwiększa ich motywację. W takim stanie choćby najbardziej monotonne zadania wydaja się wykonalne, a czasami staja się wręcz przyjemne. Istnieje jednak ryzyko, że po odstawieniu leku stracimy pewność siebie i chęć do pracy.

A MOŻE ZIOŁA, DIETA I SEN?

Konieczność ciągłego przyjmowania leków, by utrzymać umysł w szczytowej formie – taka wizja może cieszyć tylko firmy farmaceutyczne. Bruce Sterling, amerykański pisarz science fiction, dawno już ostrzegał przed zamienianiem umysłu w przemysł. Na szczęście syntetyki to nie jedyne rozwiązanie, jakie znamy. Funkcjonowanie mózgu wspomagają też liczne preparaty z ziół.

Warto również pamiętać, że na prace mózgu ogromny wpływ wywiera ogólny stan zdrowia. Dlatego zanim zdecydujemy się sięgnąć po leki, warto zadbać o podstawy: urozmaicony jadłospis, podstawowe suplementy (witaminy, minerały i nienasycone kwasy tłuszczowe), regularny wysiłek fizyczny i zdrowy sen. „To jest działanie nootropowe pierwszego rzutu” – podkreślał prof. Vetulani. I bardzo możliwe, że u większości z nas ono w zupełności wystarczy.

 

NAUKOWCY: BIERZEMY, BO WARTO

W 2008 r. prestiżowy magazyn naukowy „Nature” poprosił swych czytelników o wypełnienie ankiety. Aż 20 proc. z nich przyznało się w niej do sięgania po leki poprawiające koncentrację lub pamięć. W tym samym czasopiśmie rok wcześniej ukazał się artykuł „Professor’s Litlle Helper” („Mały pomocnik profesora”). Jego autorka prof. Barbara Sahakian z Cambridge University napisała wprost, że uczeni często wspomagają farmakologicznie prace swych mózgów. Na łamach magazynu pojawił się nawet apel o umożliwienie ludziom zdrowym dostępu do leków usprawniających zdolności poznawcze. Podpisał się pod nim m.in. prof. Michael Gazzaniga, jeden z najbardziej znanych neuronaukowców na świecie.