
Niepokojące zmiany w ziemskim polu magnetycznym
Anomalia Południowoatlantycka to rozległy rejon znacząco osłabionego pola magnetycznego, który rozciąga się od wybrzeży Ameryki Południowej aż po zachodnią Afrykę. W ciągu zaledwie 11 lat ten niebezpieczny obszar powiększył się o teren większy niż powierzchnia Hiszpanii. Dla satelitów przelatujących przez tę strefę oznacza to prawdziwe wyzwanie, ponieważ muszą mierzyć się z intensywniejszym promieniowaniem kosmicznym, które normalnie byłoby blokowane przez silniejsze pole magnetyczne. Satelity krążące po orbicie już odczuwają skutki tych zmian. Niektóre urządzenia doświadczają tak poważnych zakłóceń, że operatorzy muszą je czasowo wyłączać podczas przelotu nad tym regionem. Problem dotyka nie tylko naukowców zajmujących się eksploracją kosmosu: w grę wchodzą systemy nawigacyjne, łączność i prognozowanie pogody, które stały się nieodłącznym elementem współczesnego życia.
Co ciekawe, choć samą anomalię odkryto stosunkowo niedawno, bo niecałe 200 lat temu, procesy odpowiedzialne za jej powstanie trwają już od milionów lat. To sugeruje, iż obserwowane przez nas zjawisko może być jedynie fragmentem znacznie większej układanki. Przyczyny tych niepokojących zmian sięgają samego serca naszej planety. Geodynamo, czyli płynne, metalowe jądro Ziemi składające się głównie z żelaza z domieszką niklu i krzemu, generuje pole magnetyczne poprzez nieustanne ruchy i związane z nimi prądy elektryczne. To właśnie te dynamiczne procesy prowadzą do naturalnych fluktuacji w sile ochronnej tarczy planety. Europejska Agencja Kosmiczna od 2014 roku monitoruje sytuację za pomocą satelitów Swarm. Zebrane dane pokazują, że obszar najsłabszego pola magnetycznego systematycznie się powiększa, podczas gdy jego minimalna siła spada. Jednocześnie dochodzi do interesującego zjawiska – podczas gdy pole słabnie nad południowym Atlantykiem, inny region, znajdujący się na Syberii, znacząco zyskuje na sile. Te zmiany w rozkładzie ziemskiego pola magnetycznego wiążą się z przemieszczaniem północnego bieguna magnetycznego z Kanady w kierunku Syberii. Wzmocnienie pola na Syberii ma swoje praktyczne plusy – systemy nawigacyjne działają tam teraz sprawniej, co jest szczególnie ważne w trudnych arktycznych warunkach.
Monitorowanie zmian kluczowe dla przyszłości
Naukowcy podkreślają, iż na razie anomalia nie wpływa bezpośrednio na naziemną infrastrukturę, ale używają przy tym ważnego zastrzeżenia – “jeszcze”. Promieniowanie kosmiczne może wywołać problemy nie tylko w pojedynczych satelitach, lecz w całym systemie technologii kosmicznych, od których uzależniliśmy nasze codzienne funkcjonowanie.
Ze względu na długie skale czasowe procesów zachodzących w jądrze, przedłużenie żywotności misji tak długo, jak to możliwe, w szczególności dla wyższego satelity Swarm Bravo, ma przynieść dalsze naukowe spostrzeżenia – wyjaśnia C.C. Finlay, autor badania
Czytaj też: Natura zna lepsze rozwiązania niż człowiek. Wystarczy jej nie przeszkadzać
Obserwacje prowadzone przez naukowców wskazują, że procesy zachodzące w ziemskim jądrze są znacznie bardziej dynamiczne, niż początkowo zakładano. Ruch odwrotnych cech strumienia pod różnymi regionami globu sugeruje skomplikowaną grę sił głęboko pod powierzchnią planety. Chociaż obecna sytuacja nie budzi katastrofalnych obaw, to z pewnością wymaga czujnego monitorowania. Dalsze obserwacje pomogą określić, czy mamy do czynienia z naturalną fluktuacją, czy może początkiem głębszych zmian w ziemskim polu magnetycznym. Od tego zależy bezpieczeństwo technologii, które stały się fundamentem współczesnej cywilizacji.