Wrócił po sześciu miesiącach i zaczął przerażać. Co spotkało ten pordzewiały i porośnięty algami okręt?

Ten okręt marynarki wojennej Wielkiej Brytanii wyruszył na misję przed sześcioma miesiącami i wreszcie wrócił, pozwalając załodze odetchnąć od klaustrofobicznego otoczenia stali. Nas interesuje jednak to, co działo się z nim przez ten czas i dlaczego wygląda, jak mityczny stwór.
Wrócił po sześciu miesiącach i zaczął przerażać. Co spotkało ten pordzewiały i porośnięty algami okręt?

Okręt podwodny typu Vanguard wrócił z arcyważnej misji odstraszania

Triada nuklearna największych mocarstw opiera się na pociskach ukrytych w strzeżonych silosach, bombowcach z atomówkami oraz okrętach podwodnych z pociskami nuklearnymi. Te ostatnie są szczególnie ważne w całym “przedsięwzięciu odstraszania”, jako że regularnie wyruszają na długotrwałe misje, podczas których ukrywają się przed światem w głębinach, a ich załoga modli się o to, żeby nie musieć przeprowadzać swojej głównej misji – pogrążenia świata w nuklearnym chaosie.

Czytaj też: Te zdjęcia musisz obejrzeć. Elitarny samolot szpiegowski USA doczekał się wyjątkowej sesji

W przypadku Wielkiej Brytanii mowa nie o triadzie, a o duecie, bo nuklearny potencjał tego państwa sprowadza się zarówno do bombowców, jak i okrętów podwodnych. Główne uzbrojenie tych drugich obejmuje pociski atomowe, które są w stanie trafiać w cele oddalone o tysiące kilometrów i rozpoczną swój lot tylko wtedy, kiedy wrogie państwo dopuści się nuklearnego ataku na Brytyjczyków. To więc swojego rodzaju gwarancja bezpieczeństwa, bo każdy wróg Wielkiej Brytanii musi liczyć się z przerażającym w skutkach nuklearnym odwetem. Zwłaszcza że każdy z tych okrętów podwodnych typu Vanguard ma 16 wyrzutni pocisków UGM-133 Trident II, a na patrole wyrusza z tylko ośmioma, a nie 40 głowicami (z racji regulacji traktatowych).

Czytaj też: Cel? Rewolucja. Z tą bronią lotnictwo USA będzie niezwyciężone

Żeby jednak te okręty podwodne mogły pełnić swoją rolę, konieczne jest wysyłanie ich na owiane tajemnicą misję tak, aby żadne inne państwo nie znało ich pozycji. Stąd właśnie sześciomiesięczna misja okręty podwodnego typu Vanguar, który do poruszania się w głębinach wykorzystuje system zasilany reaktorem jądrowym. Po tym czasie okręt powrócił do portu w Clyde i na zdjęciach autorstwa Sheili Weir sprawia wrażenie wręcz mitycznej bestii morskiej. Wszystko przez jego kadłub pokryty odcieniami brązu i zieleni, świadczącymi o tym, że okręt znajdował się w głębinach na tyle długo, że zaczęły porastać go morskie organizmy. Nie jest to jednak nic dziwnego – kadłuby okrętów nie są w stu procentach odporne na tego typu zjawiska.

Czytaj też: Lotnictwo USA będzie jeszcze potężniejsze. Ten nowy pocisk to niszczyciel nie do zatrzymania

Dziwne jest z kolei to, że kadłub okrętu sprawia wrażenie nieco zniszczonego, bo wielu płytek anechoicznych, które mają pochłaniać fale dźwiękowe sonaru i tym samym pomagać okrętowi podwodnemu w ukrywaniu się, zwyczajnie brakuje. Zdjęcia wyraźnie pokazują miejsca, w których powstała rdza pod brakującymi płytkami, ale bez obawy – to również normalne. Zwłaszcza że w grę wchodzi tutaj okręt z lat 90. ubiegłego wieku. Nic więc dziwnego, że aby zastąpić starzejącą się flotę okrętów podwodnych typu Vanguard, Wielka Brytania zainwestowała około 43 miliardy dolarów w cztery okręty podwodne typu Dreadnought, które mają wejść do służby na początku lat 30. XXI wieku. Pociski Trident również zostaną ulepszone i prawdopodobnie zostaną wyposażone w głowice W93.