Okręt podwodny USS Salmon i brawurowa ucieczka mimo znacznych uszkodzeń
Historia USS Salmon z czasów II wojny światowej nie należy do najkrótszych, ale dziś skupimy się na jednym szczególnym wydarzeniu, które miało miejsce podczas jego służby. Sam w sobie ten okręt był wiodącą jednostką swojego typu, którego to projekt robił użytek z silników diesla i tych elektrycznych. Został zbudowany przez Electric Boat Company w Connecticut i wcielony do służby w marcu 1938 roku, zapewniając amerykańskim marynarzom okręt długi na prawie 94 metrów i szeroki na 8 metrów, który to po zanurzeniu wypierał ponad 2230 ton.
Czytaj też: Turcja buduje miniokręty podwodne. Ta flota zaskoczy każdego przeciwnika
Układ napędowy USS Salmon składał się z czterech dziewięciocylindrowych silników Diesla Hooven-Owens-Rentschler i czterech szybkobieżnych silników elektrycznych Elliott, co pozwalało osiągnąć prędkość maksymalną 39 km/h na powierzchni i 16,6 km/h pod wodą. Jego maksymalna głębokość zanurzenia wynosiła z kolei 76 metrów, czyli niewiele, jak na aktualny stan okrętów podwodnych, ale uzbrojeniem i tak robił wrażenie z racji dostępu do 24 torped, działa głównego Mark 9 oraz czterech karabinów maszynowych.
Czytaj też: Ten silnik sprawi, że Chińczycy będą mieli najcichsze okręty podwodne na świecie
Okręt USS Salmon początkowo operował wzdłuż wybrzeża Atlantyku, zanim pod koniec lat 30. skupił się na Pacyfiku. Jego najbardziej dramatyczny moment w historii nastąpił podczas jedenastej i ostatniej misji patrolu. Wyruszając z Pearl Harbor 24 września 1944 roku, dotarł na Saipan 3 października i dołączył do dwóch innych okrętów (USS Silversides i USS Trigger). 30 października, po zaangażowaniu się w walkę z japońskim tankowcem, odniósł poważne uszkodzenia od bomb głębinowych zrzuconych przez japońskie fregaty. Atak doprowadził do znacznych deformacji kadłuba i do jego częściowego zalania, a na dodatek zablokował układ sterujący głębokością w pozycji pełnego zanurzenia.
Wtedy to okręt zaczął pogrążać się w oceanicznych odmętach, a z każdym kolejnym metrem ryzyko zapadnięcia się uszkodzonego kadłuba rosło. Kiedy okręt zanurzył się na 176 metrów głębokości, dowódcy nie pozostało nic innego, jak zaryzykować i stawić czoła nie niewidzialnemu, a namacalnemu wrogowi – japońskim okrętom. Zamiast ukrywać się w głębinach przy rosnącym ryzyku całkowitego zniszczenia, dowódca okrętu (Harley K. Nauman) nakazał wystrzelić awaryjne balasty, co pozwoliło okrętowi podwodnemu wynurzyć się i uciec z jednego koszmaru w drugi… a tak przynajmniej mogła sądzić wtedy załoga.
Czytaj też: Nowy okręt podwodny Chin będzie “koszmarem” dla Amerykanów
USS Salmon nie napotkał na powierzchni japońskich okrętów, które na niego polowały, a to dzięki m.in. innym amerykańskim okrętom, które zajęły się tym niebezpieczeństwem. W efekcie okręt zdołał uniknąć dalszych uszkodzeń i ostatecznie dotarł do portu 3 listopada, choć ciągle miał na ogonie japońskie okręty podwodne oraz samoloty. Po tymczasowych naprawach i podróży do San Francisco w celu dalszej inspekcji w 1945 roku zadecydowano o przemianowaniu USS Salmon na okręt szkoleniowy i eksperymentalny. Został wycofany ze służby 4 kwietnia 1946 roku i później zezłomowany, ale związana z nim historia żyje ciągle w sercach członków załogi, którzy doczekali się specjalnego odznaczenia za pełnienie służby w wyjątkowo trudnych warunkach.