Opłata OZE wzrośnie. Ile więcej zapłacimy za energię elektryczną?

Polskie rodziny znów muszą przygotować się na wyższe rachunki za prąd. Właśnie poznaliśmy nowe stawki, które zaczną obowiązywać od przyszłego roku. Dla przeciętnego gospodarstwa domowego przekłada się to na konkretne, choć nie dramatyczne kwoty.
...

Jak wzrost opłaty OZE wpłynie na domowy budżet?

Rodzina zużywająca rocznie około 2,5 MWh energii odczuje podwyżkę jako dodatkowe 9,50 zł w skali całego roku. W praktyce oznacza to, że zamiast dotychczasowych 8,75 zł rocznie, zapłacimy 18,25 zł. Nie powinna być to kwota, która zrujnowałaby domowe finanse. Znacznie bardziej odczuwalna okazuje się wzrastająca opłata mocowa. Dla gospodarstw zużywających do 0,5 MWh rocznie wzrośnie ona z 2,86 zł do 4,29 zł miesięcznie. Natomiast rodziny o wyższym zużyciu – powyżej 2,8 MWh rocznie – będą płacić aż 24,05 zł miesięcznie zamiast obecnych 16,01 zł. W skali roku daje to dodatkowe 288,60 zł wydatków.

Cel i przeznaczenie środków z opłaty OZE

Opłata za odnawialne źródła energii funkcjonuje od 2016 roku i stanowi oddzielną pozycję na każdym rachunku za prąd. Jej podstawowym zadaniem jest finansowanie rozwoju zielonej energetyki w Polsce. Środki trafiają do producentów energii z farm wiatrowych, instalacji fotowoltaicznych czy biogazowni. W przeszłości stawka tej opłaty podlegała znacznym wahaniom, na przykład w latach 2018-2020 oraz 2023-2024 była całkowicie zerowana. Teraz jej wzrost ma pomóc w realizacji celów związanych z zieloną energią.

Czytaj też: Śnieg już nie zatrzyma paneli słonecznych. Naukowcy rozwiązali największy problem energetyki w zimie

Celem jej wprowadzenia było wsparcie wytwarzania energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych oraz funkcjonowania mechanizmów, które pomagają w zapewnieniu odpowiednio wysokich udziałów zielonej energii w krajowym miksie energetycznym – zakomunikował Urząd Regulacji Energetyki

W przyszłości zebrane środki mają również wspierać rozwój morskich farm wiatrowych oraz produkcję biometanu wprowadzanego do sieci gazowej. Opłata OZE to jednak tylko jeden z kilku dodatkowych kosztów na rachunku. Obok niej płacimy jeszcze opłaty mocową, kogeneracyjną i przejściową.

Prezydencka propozycja obniżki kosztów energii

W odpowiedzi na systematyczny wzrost cen prądu pojawił się projekt ustawy „Tani prąd minus 33 procent”. Jego autorzy proponują całkowite zniesienie wszystkich dodatkowych opłat na rachunkach końcowych odbiorców. Zamiast nich inwestycje w energetyce miałyby być finansowane z dochodów, jakie Polska uzyskuje z unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2. Plan zakłada również obniżenie stawki VAT na energię elektryczną z 23% do 5%. Według szacunków Kancelarii Prezydenta RP przeciętne gospodarstwo domowe mogłoby zaoszczędzić około 350 zł rocznie. Łącznie wszystkie proponowane zmiany miałyby przynieść oszczędności sięgające 800 zł rocznie dla rodzin i nawet 20% redukcję kosztów dla firm.

Czytaj też: Australijskie superkondensatory grafenowe. Nowe podejście pozwala na ładowanie w mgnieniu oka

Projekt wprowadza także limit zysków operatorów sieci dystrybucyjnych – z obecnych 13% do maksymalnie 7%. Prezydent proponuje również modyfikację systemu zielonych certyfikatów, który stanowi dodatkowe źródło przychodów dla właścicieli odnawialnych źródeł energii uruchomionych do 2016 roku. Obecnie dzięki temu mechanizmowi trafia do nich około 300-400 milionów złotych rocznie. Czy ambitne plany reform znajdą wystarczające poparcie polityczne? To pytanie pozostaje na razie bez odpowiedzi. Realizacja tak kompleksowych zmian wymagałaby szerokiego konsensusu i przemyślanej strategii wdrażania. Na razie pewne jest, że od stycznia 2026 roku zapłacimy więcej za opłatę OZE. Choć jej bezpośredni wpływ na domowy budżet nie będzie druzgocący, stanowi kolejny element w rosnącym koszyku wydatków na energię.