Ostatnia podróż Burana

Jeden z dwóch egzemplarzy radzieckiego wahadłowca Buran, który miał prześcignąć amerykańskie promy kosmiczne, a zdołał tylko raz wzlecieć w kosmos, a i to bez załogi, odbywa swój ostatni rejs – płynie Renem z Rotterdamu do Nadrenii-Palatynatu, gdzie będzie eksponatem w prywatnym muzeum techniki.

Program budowy promów kosmicznych Buran został rozpoczęty w ZSRR w 1986 roku. Program nie zdążył się jeszcze porządnie zacząć, a już – wskutek cięć budżetowych – zaczęto go ograniczać. Prawie na ukończeniu był tylko jeden z pięciu planowanych Buranów. Dlatego został czym prędzej wystrzelony w kosmos na rakiecie Energia do lotu bezzałogowego. Po dwóch okrążeniach naszej planety prom automatycznie wrócił na Ziemię i wylądował w kosmodromie Bajkonur w Kazachstanie. Niedługo potem program radzieckich wahadłowców został całkowicie zamknięty. Ten właśnie egzemplarz odwiedził wystawę lotniczą w Paryżu. W końcu Rosja przekazała go Kazachstanowi w zamian za prawo do korzystania z kosmodromu Bajkonur. W 2002 roku zawalił się hangar, którego dach zniszczył jedynego Burana, który był na orbicie. Drugi egzemplarz pierwszej serii także należy do Kazachstanu i jest przechowywany na kosmodromie Bajkonur. Z trzech promów drugiej serii jeden został całkowicie zdemontowany, drugi zdemontowano częściowo (ich części można spotkać na portalach aukcyjnych w internecie).
Buran 2.01 to pierwszy egzemplarz z drugiej serii radzieckich wahadłowców i jeden z dwóch, które ocalały. Od 2002 roku był przechowywany w Bahrajnie. W marcu przedstawicielom Technik Museum Speyer udało się kupić Burana. Po zdemontowaniu skrzydeł został załadowany na statek w porcie Manama i popłynął do holenderskiego portu Rotterdam, gdzie został przeładowany na ustawioną na barce gigantyczną, piętnastoosiową lawetę. Teraz Buran płynie do Speyer. Na sobotę 12 kwietnia 2008 zaplanowano rozładunek przy pomocy pontonu RoRo. Najpierw na ląd zostaną przeniesione skrzydła i statecznik pionowy. Potem cały prom zjedzie na ląd na lawecie. Niestety trudno będzie się przyjrzeć tej operacji. Jest ona tak niebezpieczna dla przypadkowych widzów, że dla ich bezpieczeństwa niemiecka policja zamknie całą okolicę portu w Speyer. h.k.