Pandemia pokrzyżowała plany Masajom. Tegoroczna wielka migracja zwierząt inna niż wszystkie

Dla mieszkańców Masai Mara czas od czerwca do października był czasem wytężonej pracy i zwiększonych zysków. To w tych miesiącach najwięcej turystów przyjeżdżało, aby oglądać wielką migrację zebr i antylop, których tysiące podróżuje przez Serengeti w poszukiwaniu zielonych pastwisk. Niestety, w tym roku zwiedzających było niewielu, a wszystko przez trwającą pandemię koronawirusa.
Pandemia pokrzyżowała plany Masajom. Tegoroczna wielka migracja zwierząt inna niż wszystkie

Każdego roku w okresie od czerwca do grudnia w Afryce Wschodniej ma miejsce jedna z największych i najdłuższych migracji zwierząt na świecie. Ponad dwa miliony antylop gnu, zebr, gazeli i innych zwierząt podróżuje przez Serengeti do Masai Mara w Kenii, w poszukiwaniu soczystych pastwisk.

Trasa ich wędrówki – nazywanej wielką migracją – obejmuje od 800 do 1600 kilometrów, a stada pędzących antylop często rozciągają się nawet na 40 km. Podczas morderczej przeprawy przez rzekę Mara każdego roku ginie blisko 3 tysiące zwierząt. W większości zostają stratowane przez inne napierające na nie zwierzęta.

Większość turystów przyjeżdżała podziwiać to niezwykłe widowisko między czerwcem a październikiem. Jednak w tym roku liczba turystów podziwiających wielką migrację stanowiła zaledwie ułamek tego, do czego zdążyli przywyknąć miejscowi Masajowie. To skutek wielomiesięcznych ograniczeń związanych z pandemią koronawirusa, zamykania granic i obaw przed podróżowaniem w tak niepewnym czasie.

W poprzednich latach najbardziej ruchliwym miesiącem, jeśli chodzi o turystykę w całej Kenii, był sierpień. Wówczas w ciągu miesiąca kraj odwiedzało około 250 000 podróżnych, co stanowiło 10 proc. wszystkich przyjeżdżających do Kenii w ciąg roku – mówi Najib Balala, minister turystyki i przyrody Kenii.

W tym roku, po tym jak od 1 sierpnia wznowiono międzynarodowy ruch lotniczy, w ciągu całego miesiąca Kenię odwiedziło niespełna 15 000 turystów. Tak gwałtowny spadek sprawił, że 2,5 miliona osób pracujących w sektorze turystycznym stanęło przed widmem bezrobocia.

Wiele z zagrożonych miejsc pracy należy do samych Masajów, plemienia znanego na całym świecie ze swoich tradycji i kolorowych strojów.

Masajowie są również właścicielami dużych obszarów w rejonie Masai Mara, które często dzierżawią rezerwatom prowadzącym m.in. safari. W 2019 roku z tytułu opłat za dzierżawę 15000 Masajów będących właścicielami ziem, zarobiło ponad 7,5 mln dolarów – mówi Daniel Sopia, dyrektor generalny Maasai Mara Wildlife Conservancies Association. W tym roku właściciele obawiają się, że dostaną mniej niż połowę tej kwoty.

Chociaż zakażenia Covid-19 i wskaźniki śmiertelności w Kenii pozostają stosunkowo niskie, oczekuje się, że liczba turystów pozostanie na niskim poziomie do początku 2022 roku.

Masajowie muszą teraz wyjść poza turystykę, aby znaleźć nowe źródła utrzymania. Członkowie lokalnej społeczności już zapowiedzieli, że pierwszym ruchem będzie powrót do samodzielnego uprawiania żywności, zamiast kupowania jej od innych.

Masajowie chcą też pozyskiwać występujące lokalnie składniki i produkować środki do dezynfekcji oraz mydło, które mogliby sprzedawać w całym kraju. Nelson Reiya, współzałożyciel Nashulai Masai Conservancy, mówi, że w toku jest już budowa zmechanizowanego centrum produkcyjnego, które powinno być gotowe do końca roku.