Papierowy samolocik zleci z orbity

Niewielki papierowy samolocik origami zostanie prawdopodobnie zrzucony z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej i wyląduje na Ziemi. Shinji Suzuki, profesor wydziału Aeronautyki i Astronautyki Uniwersytetu Tokijskiego pracuje nad tym projektem już od 10 lat. To właśnie 10 lat temu Suzuki poznał prezesa Japońskiej Asocjacji Samolotów Origami (Japan Origami Airplane Association), który został jego partnerem w tym niecodziennym przedsięwzięciu.

Wszyscy, którzy do tej pory słyszeli o oryginalnym pomyśle profesora Suzuki, odpowiadali, że samolocik natychmiast spłonie. Jednakże Suzuki, z początku również sceptycznie podchodzący do swojej koncepcji, znalazł w niej sens. Jeżeli lekki samolot o niewielkich rozmiarach będzie w stanie poruszać się odpowiednio wolno, to jego obciążenie cieplne będzie o wiele niższe, niż obciążenie cieplne prawdziwych wielotonowych wahadłowców kosmicznych, które w atmosferę ziemską wchodzą z olbrzymią prędkością.
Miesiąc temu partnerzy przeprowadzili testy próbne niewielkiego papierowego modelu w specjalnym tunelu aerodynamicznym. Prototyp samolociku origami o długości 7 cm i szerokości 5 cm wytrzymał bez problemu trwający 12 sekund lot z prędkością 7 Machów (a więc 7 razy szybciej, niż dźwięk). Samolot rozgrzał się w czasie tego lotu do temperatury 230 stopni Celsjusza, lecz nie spłonął, ani nie uległ uszkodzeniu.
Zabawkowy samolot nie jest jednak zbudowany ze zwykłego papieru. Podczas jego budowy wykorzystano materiał zrobiony z włókien trzciny cukrowej. Materiał ten jest niezwykle mocny, odporny na wysoką temperaturę i wilgoć. Na powierzchnię materiału naukowcy rozpylają specjalną substancję ochronną. Naukowcy mają zamiar zbudować kilka wahadłowców tego rodzaju o długości 20 cm i szerokości 10 cm, ważących 30 g.
Ich zaokrąglone skrzyła i dzioby zapobiegną nagrzaniu samolotu podczas wejścia w atmosferę. Samolociki te zahamują już w górnych warstwach atmosfery.
Plan projektu Suzuki przyjęła Japońska Agencja Aerokosmiczna (JAXA), która zagwarantowała naukowcom 900 tys. dolarów na kolejne trzy lata doświadczeń. W ciągu tych lat naukowcy powinni przygotować techniczno-ekonomiczne uzasadnienie tego projektu i przeprowadzić kolejne testy próbne. Jeżeli wszystko pójdzie pomyślnie, to być może będziemy świadkami niezwykłego zdarzenia. Z orbity okołoziemskiej na Ziemię zleci około 100 samolocików origami.
Koichi Wakata, japoński astronauta, zobowiązał się, że osobiście umieści na orbicie niezwykłe pojazdy kosmiczne. Jeżeli dojdzie do realizacji projektu, jego wyniki przydadzą się konstruktorom pojazdów kosmicznych. Być może pojawi się wtedy szansa na stworzenie nowych, lekkich pojazdów, które mogłyby badać górne warstwy atmosfery, a także na udoskonalenie wahadłowców.
Jedyną przeszkodą jest, jak na razie, brak możliwości śledzenia lotu takiego samolociku. Inicjatorzy projektu znaleźli jednak przejściowe wyjście z sytuacji. Na powierzchni samolotu napiszą oni w kilku językach prośbę o powiadomienie autorów projektu w przypadku znalezienia takiego niecodziennego wahadłowca origami. Może powinni również wyznaczyć za to nagrodę pieniężną?
JSL