Ostateczny projekt Pebble Time 2 czerpie z najlepszych elementów swojej historii
Zegarek ma za zadanie powtórzyć sukces poprzedników, stawiając na proste, ale solidne wzornictwo. Finalny projekt, zaprezentowany właśnie publicznie, ujawnia zegarek o nowym, ulepszonym designie. Koperta wykonana jest ze stali nierdzewnej 316, a inspiracją dla wyglądu przycisków były te z modelu Pebble Time Steel. Urządzenie ma mieć smuklejsze ramki i płaskie szkło, co ma poprawić kąty widzenia.
Czytaj też: Google Pixel Buds 2a – nowe słuchawki z redukcją szumów i przystępną ceną już wkrótce
Wśród najważniejszych ulepszeń sprzętowych, które znajdziemy w nowym Pebble, warto wymienić:
- Ekran: 1,5-calowy, 64-kolorowy ekran e-paper z podświetleniem LED RGB.
- Bateria — do 30 dni pracy na jednym ładowaniu.
- Funkcje — wbudowany monitor tętna, głośnik, drugi mikrofon, kompas i wibracje.
- Konstrukcja — wodoszczelna obudowa i przykręcana, a nie klejona tylna pokrywa. Zegarek ma ważyć około 48 gramów z paskiem i 32,5 g bez niego.
Oczywiście realnie do tego podchodząc, nie ma co liczyć, że Pebble Time 2 zagrozi Apple Watch w funkcjach zdrowotnych czy liczbie aplikacji. Zresztą, nie o to chodzi, by nagle rewolucjonizować rynek. Siła tego modelu leży gdzie indziej – w deklarowanej miesięcznej żywotności baterii, personalizacji i kompatybilności z różnymi platformami. W czasach, gdy codzienne ładowanie zegarka stało się normą, powrót do tygodniowej autonomii może znaleźć wiernych zwolenników. W dodatku w grę wchodzi również potężna fala nostalgii, więc można się spodziewać, że zegarek szybko znajdzie swoich odbiorców.
Czytaj też: Microsoft Word zyskuje nową funkcję – dokumentów posłuchamy jak podcastów
Flagowy model kosztuje 225 dolarów (około 818 zł), podczas gdy prostszy Pebble 2 Duo wyceniono na 149 dolarów (około 542 zł). Przedsprzedaż już trwa, a planowane dostawy Time 2 wskazują na grudzień 2025 roku, choć doświadczenie uczy, że takie zapowiedzi bywają czasem zbyt optymistyczne. Model Pebble 2 Duo ma trafić do klientów wcześniej, bo już pod koniec sierpnia.


Czytaj też: Czy funkcje AI niszczą ruch na stronach internetowych? Google zaprzecza, ale dane wydawców mówią coś innego
Dla przypomnienia, marka zbankrutowała w 2016 roku po przejęciu patentów przez Fitbit. Sam Migicovsky przyznawał wcześniej, że kluczowym błędem było porzucenie niszowych entuzjastów na rzecz masowego rynku. Teraz nowe modele wyraźnie wracają do korzeni: minimalistyczny design, długi czas pracy i modułowa konstrukcja przypominają czasy, gdy Pebble był ulubieńcem technologicznych purystów. Pozostaje poczekać i zobaczyć, czy to tylko jednorazowy przypadek, czy może marka na dobre rozgości się na rynku.