Amerykańska armia wprowadza rewolucję na polu walki. Po helikopterach pora na pojazdy

Pentagon planuje zmodernizować pojazdy opancerzone – przede wszystkim popularne Humvee – tak, aby były wyposażone w tryb jazdy autonomicznej. To rozwiązanie pozwoliłoby na rezygnację z najbardziej wrażliwej części każdej ciężarówki wojskowego – kierowcy.
Pentagon stawia na autonomiczne pojazdy wojskowe – tu klasyczny Humvee /Fot. Pixabay

Pentagon stawia na autonomiczne pojazdy wojskowe – tu klasyczny Humvee /Fot. Pixabay

W strefie działań wojennych infrastruktura zaopatrzeniowa jest kluczowa – jeżeli nie jest odpowiednio przystosowana do trudów bojowych, może zrujnować całą misję. Tam, gdzie poziom zagrożenia jest niski (np. w strefach kontroli), logistykę można dobrze łatwo zorganizować, ale na obszarach okupowanych lub z udziałem rebeliantów, pojazdy wojskowe są często celem zasadzek lub bezpośrednich ataków. A w przypadku takiego zdarzenia najważniejsze jest albo unieruchomienie samego pojazdu (co może wiązać się z jego uszkodzeniem), albo zlikwidowanie kierowcy.

Armia używa Humvee od lat. Teraz pozbędzie się kierowcy

Eksperci już od dłuższego czasu chcą zautomatyzować pojazdy wojskowe, tak, aby w przypadku ataku móc poświęcić sam sprzęt, a nie życie ludzkie. Defense Innovation Unit (DIU) to organizacja Departamentu Obrony Stanów Zjednoczonych, która została założona w 2015 r., aby pomóc armii amerykańskiej w szybszym korzystaniu z pojawiających się technologii komercyjnych. Program o nazwie Ground Expeditionary Autonomy Retrofit System (GEARS) zakłada wprowadzenie systemów jazdy autonomicznej do 50 lub więcej specjalnie przekształconych pojazdów.

Czytaj też: DARPA zaczyna polowanie na “Czerwony Październik”

Początkowo pojazdy te mają obejmować ciężarówki PLS (Palletized Load System) i HEMTT (Heavy Expanded Mobility Tactical Truck), ale ostatecznym celem jest implementacja systemów autonomicznej jazdy w High-Mobility Multipurpose Wheeled Vehicle, czyli HMMWV lub po prostu Humvee.

Na początku wojny w Iraku niezawodne i bezpieczne dostarczanie zaopatrzenia przez kraj oznaczało rozmieszczanie konwojów, w których kilka ciężarówek przewoziło strażników i było eskortowanych przez inne pojazdy. Konwoje często stanowią łatwy cel dla napastników. W 2004 roku DARPA uruchomiła wielki konkurs, oferując nagrodę dla zespołów, które byłyby w stanie sprawić, że pojazd autonomiczny przejechałby pustynię. Projekt z 2004 r. okazał się całkowitą klapą, ale rok później powrócił w zmienionej postaci i moment ten jest opisywany jako początek pojazdów autonomicznych.

Zrzucić w miejsce działań wojennych, a pojazd sam dojedzie we wskazane miejsce? Brzmi jak dobry plan misji /Fot. Pixabay

Ostatecznym celem Pentagonu jest posiadanie pojazdów, które mogą działać bez interwencji człowieka. W hipotetycznej sytuacji pakujemy ładunek (np. amunicję), wpisujemy trasę, zamykamy drzwi, a pojazd samodzielnie ją pokonuje bez człowieka na pokładzie – być może przy wsparciu drona z powietrza lub pod czujnym okiem satelitów wojskowych. Na pewnym etapie automatyzacji człowiek nie będzie potrzebny – ani do załadunku, ani do rozładunku, ani nawet do wpisywaniu trasy.

Czytaj też: Takiego widoku się nie zapomina. B-2 Spirit nad Miami

Dzięki usunięciu kierowcy z pojazdów, ciężarówki dostawcze stają się kontenerami wielokrotnego użytku na towary, minimalizując ryzyko, że staną się głównymi celami wojskowymi. Chociaż towary nadal mogą zostać utracone w wyniku ataków, zdalna nawigacja zapewni wojskowym dokładne informacje o czasie i miejscu takich incydentów. Bazy wojskowe mogą być zaopatrywane jako węzły w rozległej sieci transportowej, a nie jako narażone na ataki karawany. Oczywiście, jesteśmy daleko od takiej wizji i w początkowej fazie zawsze będzie potrzebny ludzki operator (podobnie jak ma to miejsce z dronami wojskowymi). Pierwszych dużych efektów programu GEARS możemy spodziewać się już w przyszłym roku.