Ale po kolei. RMS Titanic zatonął w nocy z 14 na 15 kwietnia 1912 roku, a jego katastrofa pochłonęła ponad 1,5 tysiąca ofiar. Jego wrak udało się natomiast zlokalizować kilkadziesiąt lat później, 1 września 1985 roku. Nie był to jednak koniec intrygujących opowieści na temat pozostałości słynnego statku.
Czytaj też: Ojciec założyciel Stanów Zjednoczonych miał skuteczny sposób na fałszerzy pieniędzy
I bynajmniej nie chodzi w tym momencie o tragiczną w skutkach wyprawę 5 osób znajdujących się na pokładzie łodzi podwodnej. Mamy na myśli historię sprzed niemal czterdziestu lat. Właśnie wtedy Robert Ballard i Jean-Louis Michel zostali poproszeni o pomoc w poszukiwaniach dwóch innych wraków. Prośba ta spłynęła ze strony marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych.
Warto w tym miejscu nadmienić, że Ballard był swego czasu oficerem marynarki, a jego doświadczenie miało się przydać w poszukiwaniu dwóch innych wraków: pozostałości okrętów podwodnych USS Thresher oraz USS Scorpion. Dowództwo wiedziało jedynie, iż oba zatonęły w wodach Atlantyku, lecz nie było jasne, co dokładnie się z nimi stało.
Poszukiwania Titanica miały stanowić jedynie przykrywkę dla faktycznego celu misji, którą kierował Ballard
Co gorsza, nie było nawet pewności czy reaktory jądrowe wykorzystywane w formie napędu nie mają negatywnego wpływu na morskie ekosystemy. Problem w tym, że – przynajmniej początkowo – opinia publiczna miała nie wiedzieć o prowadzonych poszukiwaniach. Z tego względu zdecydowano się na nieco zaskakujące rozwiązanie: oficjalnym celem wyprawy miała być eksploracja okolic, w których leżą szczątki Titanica. Pod przykrywką trwały natomiast rzecz jasna poszukiwania USS Thresher i USS Scorpion.
Jak się okazało, pierwsza z łodzi najprawdopodobniej zatonęła na skutek problemów z zasilaniem. W przypadku drugiej werdykt był mniej jasny: brano pod uwagę zarówno scenariusz, w którym doszło do implozji, jak i trafienia przez sowiecką torpedę. Sprawy przybrały jeszcze ciekawszy obrót, gdy Ballard postanowił dopiąć swego i zrealizować plan, który od dawna chodził mu po głowie: spróbował zlokalizować samego Titanica. Pomimo wcześniejszych starań, miał problemy z uzyskaniem funduszy potrzebnych na realizację tego przedsięwzięcia. W związku z misją zleconą przez marynarkę wojenną pojawiła się przecież idealna możliwość dokonania przełomu “przy okazji”.
Czytaj też: Robert Oppenheimer i jego słynna wypowiedź. Mamy nagranie ojca bomby atomowej
Resztę historii zapewne już znacie. 1 września 1985 roku Robert Ballard zyskał miano głównego autora sukcesu związanego ze znalezieniem wraku Titanica. Alibi zaproponowane na potrzeby misji dotyczącej dwóch amerykańskich okrętów podwodnych okazało się więc nawet prawdziwsze niż zakładali autorzy tego pomysłu. Sam Ballard powiedział natomiast prawdę o swojej misji dopiero wiele lat później, w 2008 roku. Sprawa obiła się tak szerokim echem, że opinia publiczna nie zwróciła nawet uwagi na to, czego udało się dokonać pod stołem. A w zasadzie pod wodą.