
We wrześniu 2025 roku naukowcom po raz pierwszy udało się wyhodować pierwotne komórki rozrodcze gołębia skalnego i utrzymać je przy życiu przez okres przekraczający dwa miesiące. Choć może się to wydawać drobiazgiem, ten sukces otwiera zupełnie nowe możliwości w dziedzinie edycji genów gołębia nikobarskiego – najbliższego żyjącego krewnego wymarłego dodo.
Czytaj też: Tak wyglądają ostatnie szczątki ptaka dodo. Tylko tyle nam po nim zostało
Droga do tego osiągnięcia nie była prosta. Zespół badawczy musiał przetestować ponad trzysta różnych kombinacji hodowlanych, zanim trafił na skuteczną metodę. Co ciekawe, opracowana formuła okazała się specyficzna wyłącznie dla gołębia skalnego – nie zadziałała nawet na blisko spokrewnionych przepiórkach.
Ben Lamm, CEO i współzałożyciel Colossal Biosciences, komentuje:
Przełom naszego zespołu awifauny w opracowaniu warunków hodowlanych, które pozwalają pierwotnym komórkom rozrodczym gołębia na długotrwałe przetrwanie, jest znaczącym postępem w deekstynkcji dodo.
Dodo powróci – to tylko kwestia czasu
Klonowanie ptaków stanowi znacznie większe wyzwanie niż w przypadku ssaków. Wynika to z charakterystycznej budowy ptasich jaj – są one duże, nieprzezroczyste, a zarodki zaczynają rozwijać się jeszcze przed złożeniem, co utrudnia manipulacje genetyczne. Dotychczasowe niepowodzenia w klonowaniu ptaków znajdują wytłumaczenie w tych właśnie ograniczeniach.
Czytaj też: Dodo powróci, ale czy to na pewno dobry pomysł? Już raz ten gatunek zabiliśmy
Kolejny etap projektu brzmi nieprawdopodobnie, ale ma solidne podstawy naukowe. Badacze zamierzają edytować geny pierwotnych komórek rozrodczych gołębia nikobarskiego, aby odtworzyć genom przypominający ten, który posiadał dodo. Zmodyfikowane komórki zostaną następnie wprowadzone do zarodków kurzych, które posłużą jako surogatki. Z takich jaj wyklułyby się ptaki maksymalnie zbliżone do wymarłego gatunku.

Chociaż dane dotyczące postępu prac zostały udostępnione na serwerze preprintów bioRxiv i nie przeszły jeszcze pełnej recenzji naukowej, sama koncepcja budzi zarówno nadzieję, jak i sceptycyzm.
Ben Lamm dodaje:
Ten postęp podkreśla, w jaki sposób inwestycje Colossal w technologię deekstynkcji napędzają odkrycia i rozwijają narzędzia zarówno dla naszych wysiłków na rzecz de-ekstynkcji, jak i ochrony przyrody.
Colossal Biosciences nie ogranicza się wyłącznie do dodo. Firma prowadzi ambitny program deekstynkcji obejmujący kilka wymarłych gatunków. W lipcu 2025 r. ogłoszono plany przywrócenia do życia moa olbrzymiego – trzymetrowego nielota, który zniknął z Nowej Zelandii ok. 600 lat temu. Równolegle trwają prace nad wskrzeszeniem mamuta włochatego i tygrysa tasmańskiego. W kwietniu tego samego roku firma poinformowała o narodzinach trzech genetycznie zmodyfikowanych wilków strasznych – współczesnych psowatych zmodyfikowanych tak, aby przypominały długo wymarły gatunek.
Opracowana technologia ma szersze zastosowanie niż tylko wskrzeszanie wymarłych zwierząt. Beth Shapiro, dyrektor ds. nauki w Colossal, nazywa ją “przełomowym narzędziem dla ochrony ptaków”. Jednym z gatunków, które mogłyby skorzystać z tej technologii, jest synogarlica rdzawosterna. Ten ptak może wyginąć w ciągu najbliższych 50-100 lat z powodu problemów związanych z chowem wsobnym. Nowe metody hodowli komórek rozrodczych dają nadzieję na zachowanie zagrożonych gatunków.
Nie brakuje jednak głosów krytycznych. Wielu naukowców zwraca uwagę, że bez kompletnych genomów wymarłych gatunków, najlepszym możliwym rezultatem będzie stworzenie genetycznie zmodyfikowanej hybrydy lub substytutu. Pytanie, czy takie stworzenia można uznać za prawdziwy powrót wymarłych gatunków, pozostaje otwarte.