Pożar odsłonił biblijną Betsaidę. Klęska żywiołowa doprowadziła do wielkiego odkrycia

Historia lubi płatać figle. Czasami to, co wydaje się katastrofą, okazuje się błogosławieństwem dla nauki. Tak właśnie stało się nad Jeziorem Tyberiadzkim, gdzie żywioł otworzył drogę do jednego z najciekawszych odkryć archeologicznych ostatnich lat. Kiedy pod koniec lipca ogień pochłonął rezerwat przyrody Betiha, nikt nie spodziewał się, że płomienie przygotują grunt dla niezwykłego znaleziska. Przez siedemnaście godzin pożar siał spustoszenie, zmuszając do ewakuacji i paraliżując ruch na głównej trasie. Dopiero gdy dym opadł, ukazał się zupełnie nowy krajobraz.
Pożar odsłonił biblijną Betsaidę. Klęska żywiołowa doprowadziła do wielkiego odkrycia

Ukryte struktury wyszły na światło dzienne

Archeologów, którzy wrócili na spalony teren, czekało niespodziewane odkrycie. Setki niewielkich pagórków rozsianych po stanowisku el-Araj stało się nagle doskonale widocznych. Każdy z tych kopców może kryć pozostałości starożytnych pomieszczeń z czasów, gdy po tych ziemiach chodzili apostołowie. Gęsta roślinność, która przez lata utrudniała prace badawcze, doszczętnie spłonęła. W jej miejscu pozostał poczerniały pejzaż usiany wyraźnie zarysowanymi strukturami. Paradoksalnie, pożar okazał się darem dla archeologii, odsłaniając to, co przez dekady pozostawało ukryte. Badacze natrafili nie tylko na ślady domostw. Kamienne bloki, elementy architektoniczne i i inne obiekty wskazują na obecność budynków publicznych. Wszystko to sugeruje, że osada była znacznie większa i bardziej rozwinięta, niż początkowo zakładano. Ciekawym zrządzeniem losu wczesnobizantyjski kościół i jego osłony przetrwały pożar niemal nietknięte. Tymczasem sprzęt archeologiczny nie oparł się wysokim temperaturom, ponieważ wiele przedmiotów zostało zniszczonych w pożarze.

Czytaj też: Fortyfikacja z Rumunii wstrząsnęła światem archeologii. Laser ujawnił obiekt sprzed tysięcy lat

Od dawna trwał spór o prawdziwe położenie biblijnej Betsaidy, czyli rodzinnej miejscowości apostołów Piotra, Andrzeja i Filipa. Dotychczas głównym kandydatem było inne stanowisko, lecz jego lokalizacja budziła wątpliwości. Leżało zbyt wysoko i za daleko od jeziora, by mogło być wioską rybacką z I wieku. El-Araj przedstawia zupełnie inny obraz. Wykopaliska prowadzone od 2016 roku ujawniły narzędzia rybackie, ceramikę rzymską i pozostałości łaźni z tego okresu. Znaleziska te wskazują na prosperującą społeczność nad brzegiem jeziora w czasach Jezusa. Szczególnie znaczące okazały się fragmenty naczyń wapiennych, charakterystycznych dla żydowskich domów z okresu Drugiej Świątyni. Jak zauważa archeolog Achia Kohn-Tavor, doskonale potwierdza to teorię o żydowskiej wiosce z I wieku.

Najbardziej spektakularnym znaleziskiem okazała się inskrypcja związana z apostołem Piotrem, odkryta w 2022 roku przez wolontariusza z Hongkongu. Zachary Wong pracował z kilofem w rękach, gdy usłyszał charakterystyczny odgłos uderzenia w coś twardego. Pod warstwą ziemi kryła się mozaika z greckim napisem. Jak później opisywał, była to jedna litera, która nie była zbyt wyraźna. Okazała się nią alfa, a więc pierwsza litera greckiego słowa “apostoł”. Inskrypcja nie wymienia wprawdzie Piotra z imienia, ale nawiązuje do “stróża kluczy”. Było to określenie jednoznacznie wskazujące na tego apostoła, któremu Jezus obiecał klucze do nieba.

Warstwy historii ukryte pod powierzchnią

Stanowisko el-Araj przypomina archeologiczny tort z wieloma warstwami składającymi się z różnych dziejów. Najgłębiej leży osada z epoki rzymskiej, współczesna Jezusowi i jego apostołom. Wyżej znajdują się pozostałości bizantyjskiego kościoła i klasztoru z V wieku. Na samej górze widoczne są ślady cukrowni zbudowanej przez krzyżowców w XII lub XIII wieku. Ta skomplikowana struktura stawia przed archeologami nie lada wyzwanie. Aby dotrzeć do najstarszych, rzymskich warstw, muszą niekiedy usuwać późniejsze bizantyjskie i średniowieczne pozostałości. To żmudny proces wymagający precyzyjnej dokumentacji każdego odkrycia. Prace utrudnia także zmienny poziom Jeziora Tyberiadzkiego. Przez stulecia ruiny były zasypywane mułem podczas wahań poziomu wody. Teraz archeolodzy muszą przebijać się przez nawarstwione osady, by dotrzeć do autentycznych pozostałości z czasów biblijnych.

Czytaj też: Dziwny system zmienia obraz Imperium Inków. Uczeni nigdy nie widzieli czegoś podobnego

Projekt przyciąga wolontariuszy z całego globu, w tym liczną grupę z Hongkongu. Prace rozpoczynają się o 6:00 rano, gdy temperatura jest jeszcze znośna. Wraz z wschodem słońca upał sięga 40 stopni Celsjusza, a wilgotność staje się niemal nie do zniesienia. Wśród najmłodszych uczestników jest 9-letni Yohan Wong, który przyjeżdża na wykopaliska od drugiego roku życia. Chłopiec ma swoje zdanie na temat przewagi prawdziwych badań nad muzealnymi ekspozycjami. Szczególnie interesująca jest dla niego możliwość bezpośredniego zapoznania się z wydobywanymi artefaktami – bez konieczności podziwiania ich przez muzealną gablotę. Kilka dni po pożarze z poczerniałej ziemi zaczęły wyrastać pierwsze zielone pędy. Przyroda powoli odzyskuje swoje terytorium, ale odkrycia dokonane dzięki klęsce żywiołowej na trwałe zmienią nasze rozumienie biblijnych czasów. Każdy nowy sezon wykopalisk może przynieść kolejne dowody na to, że el-Araj to rzeczywiście zaginiona Betsaida, czyli miejsce, w którym dwa tysiące lat temu żyli przyszli apostołowie.