Mrożące krew w żyłach kulisy pewnego pożaru. Archeolodzy przeanalizowali nowe dowody

Hannibal był zdaniem historyków jednym z najwybitniejszych wodzów w starożytnej historii, ale tego typu postaci trudno było utożsamiać z wzorami moralności. Idealnym dowodem w tej sprawie są czyny popełnione przez żołnierzy kartagińskiego dowódcy.
Mrożące krew w żyłach kulisy pewnego pożaru. Archeolodzy przeanalizowali nowe dowody

Kulisy tych wydarzeń przenoszą nas w okres drugiej wojny punickiej, która miała miejsce w latach 218-201 p.n.e. i toczyła się między Kartaginą oraz Rzymem. O jej zasięgu najlepiej świadczy fakt, że walki rozgrywały się na Sycylii, półwyspach Apenińskim i Iberyjskim, a także w Afryce Północnej.

Czytaj też: To jednak nie byli kosmici. Piramidy powstały w dużo bardziej prozaiczny sposób

Jeden z licznych rozdziałów tego konfliktu rozegrał się w pewnej wiosce w Pirenejach. Gdy wojska Hannibala zmierzały w kierunku Rzymu, najprawdopodobniej doprowadziły do bardzo rozległego pożaru. Jak do tej pory archeolodzy nie odnaleźli ludzkich szczątków. Natknęli się natomiast na kości co najmniej czterech owiec, kozy, konia i psa.

Zwierzęta przebywające na terenie pochłoniętego ogniem gospodarstwa najwyraźniej spłonęły żywcem. Wydaje się, iż ludzie mieszkający w okolicy mogli natomiast uciec na wieść o nadciągających żołnierzach. Szczegółowe wyniki badań poświęconych tym wydarzeniom zostały niedawno zaprezentowane na łamach Frontiers in Environmental Archaeology

Zdaniem naukowców za pożarem w objętym wykopaliskami gospodarstwie stali żołnierze Hannibala

Arenę działań żołnierzy Hannibala stanowiła osada Tossal de Baltarga. Pochodząca z epoki żelaza, stanowiła miejsce zamieszkania ludzi w łańcuchu górskim Pirenejów. Z współczesnej perspektywy mowa o obszarze położonym około 115 kilometrów na północ od Barcelony. Poza szczątkami zwierząt archeolodzy odnaleźli również nieco przyjemniejsze dla oka artefakty, takie jak złoty kolczyk. 

Kto zamieszkiwał te okolice? Wydaje się, iż schronienie znaleźli tam przedstawiciele ludu znanego jako Ceretani. Ich podstawowym zajęciem była hodowla bydła w górskich dolinach, a o istnieniu takich grup świadczą zapiski sporządzane przez Greków i Rzymian. Biorąc pod uwagę datowanie monet znalezionych w pobliżu miejsca pożaru, pochodzących z południowej Galii, można założyć, że ogień pojawił się tam pod koniec III wieku p.n.e. Jest to zgodne z czasem trwania drugiej wojny punickiej.

Czytaj też: Rutynowe badania odsłoniły starożytny skarb. Archeolodzy powiązali go z rzymskim cesarzem

Brak ludzi w miejscu pożaru, ukrycie złotego kolczyka oraz zamknięcie zwierząt w obrębie gospodarstwa to czynniki sugerujące, iż mieszkańcy mogli spodziewać się nadejścia Kartagińczyków. Na podstawie zapisków Polibiusza wiemy, że wojska Hannibala w czasie przeprawy przez Pireneje stoczyły kilka bitew. Być może pożar był w jakiś sposób związany z jedną z nich. 

Kiedy pojawia się temat Hannibala i Pirenejów, to nie sposób pominąć historię związaną z przeprawą słoni przez to pasmo górskie. Najpierw jego wojska ze słoniami bojowymi w składzie przeszły przez Pireneje, a następnie przez Alpy. Bez wątpienia było to imponującym wyczynem, wszak mowa o zwierzętach, które nie są przystosowane do niskich temperatur, a tym bardziej do typowego dla gór ukształtowania terenu.