To jednak nie byli kosmici. Piramidy powstały w dużo bardziej prozaiczny sposób

Egipskie piramidy nieprzypadkowo stanowią obiekt różnego rodzaju teorii spiskowych. I choć trudno uwierzyć, by za ich zbudowaniem stały pozaziemskie formy życia, to bez wątpienia cały proces wzbudza wielkie emocje. Niedawno naukowcy wpadli na zadziwiający pomysł mogący wyjaśnić ten fenomen.
Piramidy w Gizie

Piramidy w Gizie

Szczególne zainteresowanie archeologów wzbudzają obiekty znajdujące się w pasie między Gizą a Liszt. Zlokalizowany z dala od Nilu obszar z pewnością stanowił wielkie logistyczne wyzwanie dla osób odpowiedzialnych za budowę piramid. Mimo to, jakimś sposobem udało im się dostarczyć na miejsce potrzebne materiały.

Czytaj też: 1800 lat temu znaleziono tam szczątki. Nowe ustalenia pokazały, jak bardzo archeolodzy się pomylili

Mowa o ponad trzydziestu piramidach, które mają więcej niż 4500 lat. Obecność jednego takiego obiektu dałoby się wyjaśnić zawziętością budowniczych i brakiem serca władców. Ale kilkadziesiąt? Archeolodzy wiedzieli, że nasi odlegli przodkowie musieli mieć jakiś sprytny sposób na uporanie się z tą kwestią. 

Piramidy w pasie między Liszt a Gizą są wyjątkowo oddalone od Nilu. Naukowcy próbowali wyjaśnić, jak transportowano materiały potrzebne do budowy tych obiektów

W myśl najnowszej teorii, zaprezentowanej szerzej na łamach Communications Earth & Environment, badacze zaproponowali, że dawniej w tych okolicach mogła przepływać nieistniejąca już odnoga Nilu. Rzeki na przestrzeni lat mogą oczywiście zmieniać swoje koryta, a w tym przypadku mowa o okresie sprzed niemal pięciu tysięcy lat.

Z punktu widzenia geologii taki zanik odnogi Nilu jest jak najbardziej możliwy. Wodny szlak wtedy istniejący byłby wielkim ułatwieniem dla osób oddelegowanych do budowy piramid. Zamiast uskuteczniać wymagający transport materiałów na lądzie, można było je zdecydowanie łatwiej spławiać wodą. 

Szukając dowodów potwierdzających tę teorię, członkowie zespołu badawczego przeanalizowali zdjęcia satelitarne. Ich uwagę zwróciły potencjalne dawne koryta, które postanowili zbadać ręcznie, pobierając próbki z wybranych lokalizacji. Ich przypuszczenia się potwierdziły, ponieważ naukowcy wskazują na istnienie długiej na 64 kilometry odnogi Nilu. Nadali jej nawet nazwę Ahramat, co w języku arabskim oznacza piramidy

Czytaj też: Ma około 4000 lat i znajduje się głęboko pod ziemią. Ta komora zastanawia archeologów

Ponad 60-kilometrowy odcinek, który współcześnie już nie istnieje, wyróżniał się imponującą szerokością. Nil w tych okolicach mógł mieć nawet pół kilometra szerokości, co z pewnością ułatwiało transportowanie wielkich gabarytowo obiektów. Zarazem wydaje się to dość zaskakujące, że do tej pory brakowało poszlak wskazujących na istnienie tak imponujących rozmiarów szlaku wodnego. 

Jakim cudem zniknął? W myśl teorii około 4200 lat temu wody na tym odcinku zaczęło ubywać. Ekstremalne susze nawiedzające region sprawiły, że koryto dawnej rzeki wypełniło się piaskiem. Towarzyszyły temu migracje ludzi, którzy byli wcześniej zależni od zasobów dostarczanych przez tę odnogę Nilu. Prawdopodobnie najbardziej istotnym dowodem wskazującym na dawne ukształtowanie terenu pozostają piramidy, które trudno byłoby przegapić.