Kamuflaż (nie) doskonały. Jak na pierwszy rzut oka wybrać partnera/partnerkę?

W ułamku sekundy z twarzy, gestów i sposobu ubierania się innych ludzi potrafimy odczytać ich poziom agresji, orientację seksualną, a nawet odróżnić dobrego kandydata na stałego partnera od kogoś, kto ma ochotę tylko na krótką przygodę.
Kamuflaż (nie) doskonały. Jak na pierwszy rzut oka wybrać partnera/partnerkę?

Niezależnie od tego, jak bardzo wierzymy w zasadę, by nie oceniać książki po okładce, nasz mózg wydaje sądy o innych, zanim się spostrzeżemy – wystarczy mu zaledwie 13 milisekund, a więc znacznie mniej, niż potrzeba, aby cokolwiek świadomie zobaczyć. Na taki ułamek sekundy neurolodzy Ingrid Olson i Christy Marshuetz z University of Pennsylvania pokazywali ochotnikom twarze, które inni wcześniej podzielili na ładne i brzydkie. Badani przyznali, że nie zauważyli żadnych szczegółów, ale poproszeni o ocenę atrakcyjności osób na zdjęciach odpowiadali tak samo jak grupa, która miała czas przyjrzeć się zdjęciom.

 

Jak na pierwszy rzut oka wybrać dobrego kandydata na męża?

Intuicja podpowiadająca, że ładni są sympatyczniejsi, ma podstawy naukowe. Ochotnicy badani przez Gayle’a Brewera i Johna Archera z University of Central Lancashire w Preston za najładniejsze uznali uśrednione oblicza, złożone z elementów twarzy osób ekstrawertycznych, sympatycznych i ugodowych. Prawdopodobnie za współwystępowanie urody i pożądanych cech charakteru odpowiadają hormony. Kobiecy estrogen kształtuje małą brodę, łukowate brwi, pełne usta i gładką cerę (tak wygląda Joanna Krupa, która jednocześnie budzi sympatię zarówno mężczyzn, jak i kobiet). Męski testosteron odpowiada za mocną szczękę, ciemniejszy kolor skóry i niezaznaczone kości policzkowe. To on jest ważną przyczyną niesymetrycznych grymasów, m.in. charakterystycznego dla „niegrzecznych chłopców” uśmiechu połową ust, jak ustalił Alexander Todorov z Princeton. Taki uśmiech, podobnie jak zmarszczone brwi, dodają dziecięcej twarzy Lewisa Hamiltona męskości, dzięki której ten rajdowy kierowca regularnie trafia na czołówki rankingów najprzystojniejszych panów.

„Męskie twarze o bardziej zmaskulinizowanych rysach preferują kobiety w fazie owulacji. W innych fazach cyklu najbardziej podobają się im twarze męskie z domieszką cech żeńskich, które, jak się sądzi, są oznaką zdolności do opieki i partnerstwa” – wyjaśnia dr Sylwester Orzechowski z Instytutu Psychologii UMCS w Lublinie. Taką twarz ma na przykład Mamed Chalidow, zawodnik MMA. O tym, że jest silnym „bad boyem”, świadczy m.in. jego mocna szczęka i silny zarost. Jednocześnie uważne, ciepłe spojrzenie i rozluźnione mięśnie twarzy sprawiają, że robi wrażenie ciepłego i dobrego człowieka. Właśnie to połączenie wywołuje rozanielone spojrzenia pań, które w czasie jego walk chętnie zajmują miejsca w pierwszych rzędach.

Umiejętność szybkiego rozpoznawania cech charakteru innych osób zawdzięczamy tysiącom lat ewolucji. „Mechanizmy percepcyjne, jakimi dysponujemy, wykształciły się w toku ewolucji, a więc w skali wystarczająco dużej, by zweryfikować ich trafność i przydatność. Jeśli jesteśmy w nie wyposażeni, oznacza to, że w przeszłości dobrze odgrywały swoją rolę. Powinniśmy się więc wsłuchiwać w swoje wewnętrzne odczucia i nie lekceważyć tego, co podpowiada intuicja. Odcinając się od tego sposobu poznania, odrzucamy długo budowaną mądrość pokoleń naszych przodków” – mówi Sylwester Orzechowski.

Z punktu widzenia ewolucji najważniejsze jest, abyśmy przetrwali wystarczająco długo, by zostawić po sobie potomstwo. Prawdopodobnie właśnie dlatego najlepiej wyspecjalizowaliśmy się w rozpoznawaniu zagrożenia, jakie mogą dla nas stanowić inni ludzie, ich nastawienia seksualnego, a także zdrowia (im zdrowszy rodzic, tym zdrowsze dzieci).

 

Czy twarz ostrzega przed agresją?

Zagrożenie stanowią m.in. ci, których do agresji prowokuje testosteron. Jeffrey Valla z Cornell University pokazał badanym zdjęcia twarzy młodych białych, ogolonych mężczyzn między 20. a 30. rokiem życia. Ochotnicy poprawnie rozróżniali skazanych od tych, którzy nigdy nie mieli konfliktu z prawem. Jak rozpoznajemy osoby agresywne? „Większość informacji, jakie da się wyczytać z wyglądu drugiej osoby, odbieramy nieświadomie. Świadomie udaje się nam zobaczyć tylko najbardziej uchwytne wskazówki. W dodatku to raczej prawdopodobieństwo niż pewność” – mówi Anna Dodziuk, psychoterapeutka, specjalistka psychoterapii uzależnień, która prowadzi Pracownię Psychoterapii i Psychoedukacji Prometea.

„Z pewnym prawdopodobieństwem można rozpoznać osoby skłonne do agresji. Jedną z ich częstych cech są zmarszczone brwi, nawet coś w rodzaju fałdy nad brwiami, która wygląda tak, jakby człowiek stale patrzył spode łba. Agresja wpisuje się też w szczękę. Osoby nieśmiałe, mało przebojowe nierzadko mają cofniętą dolną szczękę, a skłonne do działań agresywnych – wysuniętą do przodu”.

Inną cechą świadczącą o poziomie testosteronu jest wygląd twarzoczaszki. Im mniej tego hormonu w okresie dojrzewania, tym bardziej pociągła jest twarz w wieku dorosłym. Takie twarze mają m.in. Edward Norton i Andrzej Mastalerz, którego trójkątna twarz, mała broda, wysokie czoło, jasne włosy i błękitne oczy kojarzą się z chłopięcością i łagodnością. Do ról ich oprawców predysponowani przez naturę są Bruce Willis czy Bogusław Linda z prostokątnymi twarzami i silnymi szczękami.

Aby określić szerokość twarzy, porównujemy stosunek jej szerokości do wysokości, przy czym szerokość liczy się od jednej kości policzkowej do drugiej, a wysokość – od górnej wargi do linii brwi. Ten współczynnik jest nazywany WHR (width-height ratio). Jeśli wynosi więcej niż 1,9, jest uznawany za wysoki. Mężczyźni z wysokim WHR nie są jednak skazani na dożywotni etat żołnierza mafii. Zamiast tego mogą zostać odnoszącymi sukcesy politykami albo biznesmenami. Ich też rozpoznajemy na pierwszy rzut oka. Taki wniosek płynie z badań Nalini Ambady i Nicholasa Rule’a z Tufts University. Badacze ustalili, że ochotnicy tylko na podstawie zdjęcia twarzy rozpoznawali osoby z listy 1000 najlepszych szefów firm przygotowanej przez „Fortune” – charakteryzowały ich męskie, dominujące twarze.

Jak dobieramy się w pary na dyskotece?

Zastanawialiście się kiedyś, jak to jest, że w dyskotece wśród kilkuset osób odnajdują się te, które będą razem do końca życia, podobnie jak ci, których zauroczenie zostanie skonsumowane i pryśnie jeszcze tej samej nocy? Naukowcy z University of St. Andrews się zastanawiali. Na podstawie zdjęć badani przez nich ochotnicy określali, które z przedstawionych na nich osób są rozwiązłe (otwarte na przygodę na jedną noc).

 

Większość potrafiła to trafnie określić. Aby nie narażać na szwank swojego dobrego imienia i deklarowanego przywiązania do zasad, odpowiedzialność za apetyt na seksualne przygody można zrzucić na hormony. Badacze z University of St. Andrews doszli do wniosku, że za rozwiązłe są uważane kobiety z większym niż przeciętne stężeniem estrogenu i mężczyźni z wyższym niż przeciętny poziomem testosteronu.

Szczególnie atrakcyjne dla mężczyzn są kobiety w fazie owulacji. Niestrudzeni naukowcy analizowali, w jaki sposób mężczyźni odczytują tak intymne informacje o obcych paniach. „Postrzeganie kobiet w fazie owulacji jako bardziej atrakcyjnych przypisuje się innemu rozkładowi wody w organizmie, który korzystnie wpływa na wygląd twarzy. Widać, że przez tysiące pokoleń dobór seksualny wykształcił mechanizmy, które służą zwiększeniu szans na spłodzenie potomstwa, jednak ukrył to głęboko w nieświadomości, aby uniezależnić chęć podejmowania kontaktów seksualnych w danym momencie od świadomych wyborów i decyzji, mimo że mężczyznom może się wydawać, że tak właśnie postępują” – mówi Sylwester Orzechowski.

Nieskrępowani polityczną poprawnością naukowcy postanowili sprawdzić, czy umiejętność rozpoznawania osób innej orientacji seksualnej to jedynie czcze przechwałki. Już w niespełna pół sekundy 70 proc. z nas trafnie określa, kto jest gejem – wykazali Ambady i Rule, których badania opublikowano w „Journal of Experimental Social Psychology”. „Badania pokazały, że rysy twarzy mogą zdradzać orientację seksualną. Dotyczy to zwłaszcza twarzy, których profile hormonalne są zbliżone do profilów charakterystycznych dla przeciwnej płci, np. kobiet o męskich rysach twarzy” – wyjaśnia Orzechowski.

Czy na twarzy widać chorobę?

Aby uchronić nas przed związkiem z niewłaściwą osobą, dysponujemy także radarem wychwytującym osoby, których genotyp nie spełnia wygórowanych oczekiwań bezwzględnej ewolucji. To dlatego nie podobają nam się ludzie, których twarze i ciała nie są proporcjonalne. Poza tym chorzy sami wysyłają sygnały świadczące o ich stanie. Jedną z charakterystycznych cech schizofreników jest afekt zwany bladym lub spłyconym. W praktyce oznacza to, że chorzy niemal nie wyrażają emocji lub ich mimika jest niespójna z tym, o czym mówią. Takie zachowanie utrudnia rozmówcy zrozumienie schizofrenika i porozumienie z nim. Nie trzeba jednak aż tak poważnej choroby, by zaburzenie było dla innych zauważalne. „W ciężkiej i przewlekłej depresji przeżywany smutek może trwale odcisnąć piętno na wyrazie twarzy. Mimo ustąpienia choroby charakterystyczne cechy smutku wciąż mogą rysować się na twarzy, chodzi o opuszczone kąciki ust, podniesione wewnętrzne końce brwi, ziemistą, matową cerę czy zgaszone oczy” – mówi Sylwester Orzechowski.

 

Choć stwierdzenie, że Polak to alkoholik, można uznać za stereotyp, wielu z nas poprawnie rozpoznaje osoby długotrwale nadużywające napojów wyskokowych. W świetle socjologicznego spostrzeżenia, że lepiej identyfikujemy osoby, wśród których się obracamy, trzeba jednak przyznać, że alkoholizm nie jest  problemem marginalnym. „Jeśli chodzi o wygląd alkoholików, to moje oko pełni rolę jakby testu przesiewowego, czyli wstępnego rozpoznania” – mówi Anna Dodziuk i wymienia kilka elementów twarzy wskazujących na zaawansowane uzależnienie od alkoholu. „To m.in. charakterystyczne opuchnięcie twarzy, a także niezdrowy, kakaowy kolor skóry. Osoby intensywnie pijące wiele lat zdradzają też włosy – są słabe, matowe i odstają od głowy, zwłaszcza z tyłu, przy szyi. Na ogół też człowiek uzależniony nie nawiązuje kontaktu wzrokowego, ponieważ z reguły boi się i wstydzi”. Stereotypów dotyczących Polaków jest oczywiście więcej, ale nie tylko one pozwalają nam odróżnić swoich od obcych.

 

Po czym na wakacjach poznajemy innych Polaków?

Kluczem do wyjaśnienia zagadki, w jaki sposób rozpoznajemy rodaków za granicą, nawet jeśli zrezygnują z krótkich spodni za kolano, skarpetek do sandałów i nieodłącznej reklamówki (charakterystyczna zaczeska u łysiejących mężczyzn ustępuje miejsca fryzurom „na zero”), jest znajomość przyzwyczajeń osób z tej samej grupy społecznej. „Łatwo rozpoznajemy osoby z naszej grupy społecznej, bo wiemy, jaki prowadzą styl życia. Homoseksualiści łatwiej rozpoznają innych homoseksualistów, jako Polka łatwiej rozpoznam inną Polkę, bo zakres mojej wiedzy o tym, jak wyglądają takie osoby, jest duży: wiem, jak się ubierają, jak się mogą zachowywać, jakie wykonują charakterystyczne gesty itd.” – wyjaśnia Małgorzata Bogunia-Borowska, socjolog kultury i mediów, adiunkt w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dodaje, że bardziej wyczuleni na wyłuskiwanie z tłumu naszych pobratymców będziemy tam, gdzie spodziewamy się ich spotkać.

Ważną wskazówką ułatwiającą rozpoznanie Polaka na drugim końcu świata są gesty. Najbardziej polski gest? „Kiedyś przypuszczano, że gest Kozakiewicza jest typowo polski. Niezrozumiałe w wielu innych kulturach jest uderzenie zewnętrznym brzegiem dłoni w bok szyi, oznaczające zaproszenie do napicia się alkoholu. Wiele gestów jest odbiciem charakterystycznych cech psychologicznych danej grupy. Dla Polaków typowa jest postawa uniżoności, Polak się kaja, nie umie przyjmować komplementów. Ta uniżoność pojawia się w znakach niewerbalnych, w przyjmowaniu postawy uniżonej skromności, w kuleniu ciała” – mówi prof. Jolanta Antas, kierownik Zakładu Teorii Komunikacji Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Gesty, sposób poruszania się i ubierania zdradzają zresztą więcej informacji o naszym pochodzeniu. Wiele można zrozumieć, obserwując rozmowę kilku osób. „Osoby ze wsi, przyzwyczajone do dużych przestrzeni, stają dalej niż ludzie z miasta. Widać to także w geście uścisku dłoni: mieszkańcy miast podają rękę zgiętą w łokciu, a mieszkańcy wsi – wyprostowaną” – wyjaśnia prof. Jolanta Antas. Możemy się dowiedzieć jeszcze więcej, jeśli odważymy się zaufać pozorom. „Mamy umiejętność klasyfikowania różnych osób poprzez rozpoznawanie ich gustu” – mówi Małgorzata Bogunia-Borowska.

 

Z pomocą swoich studentów zebrała zdjęcia ubioru (bez twarzy) studentów kierunków informatycznych, artystycznych i prawniczych. Inni studenci bez problemu przypasowywali poszczególne fotografie do odpowiednich kierunków. „To doświadczenie wykazało, że wyobrażenie o tym, jak wygląda przedstawiciel danego zawodu, to nie tylko stereotyp. Rzeczywiście studenci prawa chętnie zakładają oficjalne ubrania i noszą teczki, studenci informatyki zakładają flanelowe koszule, swetry i dżinsy, a studenci kierunków artystycznych wybierają kolorowe wyraziste stroje” – podsumowuje badaczka, zastrzegając, że tego typu stereotypy należy traktować ostrożnie. „W warszawskich korporacjach dominuje ostatnio marka Tommy Hillfiger, u informatyków Abercrombie. Tyle że mody i gusty bardzo szybko się zmieniają. Jest to taka wiedza do odwołania. Trzeba uważać, aby nie popełnić błędu” – mówi Małgorzata Bogunia-Borowska.

 

Zawodny radar ewolucji

Czy radar, w który wyposażyła nas ewolucja, jest bezbłędny i powinniśmy zawsze mu ufać? „Żyjemy w świecie, który nie przystaje do tego, z czym 10 czy 20 tysięcy lat temu mieli do czynienia nasi przodkowie. W ciągu miesiąca spotykamy prawdopodobnie więcej ludzi niż nasi przodkowie w ciągu całego życia. Nieraz musimy podejmować decyzje dotyczące innych ludzi, które mogą zaważyć na ich życiu. Staramy się eliminować dyskryminację, ksenofobię, nie ulegać pozaracjonalnym wpływom w ocenianiu innych, a to może wymagać korekt naszych intuicyjnych sądów. Może się zatem okazać, iż automatyczny pilot społecznego poznania, w który wyposażyła nas ewolucja, wymaga czasem przestawienia na tryb ręcznego sterowania, pomagającego w dokonywaniu bardziej przemyślanych ocen. Jak się wydaje, cała mądrość polega zatem na umiejętności oceny, kiedy powinniśmy zaufać własnej intuicji, a kiedy zignorować to, co nam podpowiada” – podsumowuje Sylwester Orzechowski.

 

Kamuflaż (nie) doskonały

Jak bardzo możemy oszukać innych? Bardzo, chociaż niezupełnie. O tych, którzy stosują odmładzające zabiegi dermatologii estetycznej czy chirurgii plastycznej, mówimy czasem, że to osoby bez wieku. Choć widzimy gładką i jędrną skórę, to mamy wrażenie, że coś się nie zgadza. Jednym ze wskaźników młodości, których nie potrafimy odzyskać, jest ciemna otoczka wokół tęczówki. Osoby, u których jest wyraźna, postrzegamy jako atrakcyjniejsze, choć nie wiemy dlaczego – wykazał Darren Peshek z University of California w Irvine. Z wiekiem ta ozdoba jednak zanika. To m.in. dlatego widok starszej osoby z naciągniętą skórą wywołuje dysonans poznawczy.