W galaktykach karłowatych powstaje więcej gwiazd niż w masywnych. W końcu wiemy, skąd biorą na to paliwo

Wystarczy spojrzeć na zdjęcia galaktyk wykonywane za pomocą dużych teleskopów naziemnych i kosmicznych. Masywne galaktyki przykuwają wzrok obserwatora istnym rojem gwiazd najczęściej uporządkowanym w kształt galaktyki spiralnej podobnej do Drogi Mlecznej czy też pobliskiej Galaktyki Andromedy. Widząc rozsiane w nich setki miliardów gwiazd, można odnieść wrażenie, że w takich galaktykach bezustannie muszą powstawać kolejne gwiazdy. W odróżnieniu od nich, gdy spojrzymy na zdjęcia galaktyk karłowatych, widzimy stosunkowo ciemne i niewielkie skupiska gwiazd, które zdają się stopniowo gasnąć w przestrzeni kosmicznej. Okazuje się jednak, że jest dokładnie odwrotnie.
galaktyka karłowata

galaktyka karłowata

Mowa tutaj szczególnie o wczesnych galaktykach karłowatych, w których gwiazdy powstają z gazu o stosunkowo niskiej zawartości metali. Naukowcy z Uniwersytetu Michigan wykazali, że właśnie w takich niewielkich galaktykach karłowatych masywne gwiazdy o masie od 20 do 200 mas Słońca kończąc swoje życie, ulegają swojej grawitacji i po prostu zapadają się w sobie, tworząc czarną dziurę. Tym samym ostatecznie nie dochodzi do eksplozji supernowej.

Czytaj także: Odkryto nową galaktykę karłowatą. Jest wyjątkowa pod wieloma względami

W sytuacji bardziej wyewoluowanych, masywnych galaktyk — takich jak np. Droga Mleczna — takie same gwiazdy częściej eksplodują jako supernowe, wyrzucając w przestrzeń szczątki gwiazdy i rozwiewając otaczające je gaz i pył. Im więcej takich eksplozji, tym więcej takiego wiatru gwiezdnego przybywa. W efekcie, w takich właśnie masywnych i starszych już galaktykach stosunkowo szybko dochodzi do powstania superwiatrów gwiezdnych, które skutecznie, a przede wszystkim wydajnie usuwają z galaktyki gaz, który przecież jest surowcem do powstawania nowych gwiazd. Gdy gaz zostanie rozwiany, procesy gwiazdotwórcze w galaktyce zwalniają, a czasami nawet całkowicie wyhamowują.

Pobliska masywna Galaktyka Andromedy (M31)

Wychodzi zatem na to, że w młodych galaktykach o niskiej zawartości metali, gwiazdy rzadziej eksplodują, a tym samym nie dochodzi do procesu rozwiewania gazu, dzięki czemu może on nawet 10 milionów lat dłużej stanowić surowiec do produkcji nowych gwiazd. To właśnie to opóźnienie sprawia, że ostatecznie w takich gwiazdach przez dłuższy czas mogą powstawać nowe gwiazdy.

Autorzy najnowszego artykułu naukowego opublikowanego w periodyku The Astrophysical Journal wskazują, że to właśnie niemożność wywiania gazu z galaktyki sprawia, że nie są w stanie one zahamować trwających we wnętrzu procesów gwiazdotwórczych. Na swój sposób w ten sposób, młode galaktyki karłowate stanowią dla naukowców wehikuł czasu, za pomocą którego są w stanie oni zajrzeć na wczesne etapy rozwoju wszechświata, kiedy był on zdominowany przez gaz pozbawiony metali. Tak właśnie musiały wyglądać procesy gwiazdotwórcze w pierwszych galaktykach.

Czytaj także: „Skamieniałości” najstarszej galaktyki odnalezione! Wszystko stało się dziełem przypadku. Jak to możliwe?

Naukowcy zwracają jeszcze fakt, że zagęszczenia gazu w galaktykach karłowatych mają swoiste charakterystyczne szczeliny, przez które niczym przez otwory w płocie wycieka promieniowanie ultrafioletowe. To właśnie takie promieniowanie we wczesnym wszechświecie zjonizowało wodór i sprawiło, że wszechświat przestał być nieprzezroczysty. Można zatem stwierdzić, że galaktyki karłowate emitujące dużo promieniowania UV są współczesnymi laboratoriami do badania wczesnego wszechświata.

Galaktyka Mrk71. Źródło: Observatorio de Calar Alto, J. van Eymeren (AIRUB, ATNF) & Á.R. López-Sánchez

Taką galaktyką jest chociażby galaktyka Mrk 71 oddalona od nas o 10 milionów lat świetlnych. Kosmiczny Teleskop Hubble’a przyjrzał się jej ostatnio i faktycznie dostrzegł niską metaliczność, brak eksplodujących gwiazd, brak wiatrów gwiezdnych i swobodne wypromieniowanie energii z obszarów gwiazdotwórczych, potwierdzając najnowsze ustalenia opisane powyżej. Dane pozyskane w toku tych obserwacji przydadzą się teraz naukowcom analizującym obserwacje najodleglejszych galaktyk obserwowanych przez Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba.