Opiera się bowiem na koncepcji wykorzystania paneli słonecznych rozmieszczonych wysoko nad naszymi głowami. Zamiast tworzyć instalacje na powierzchni, gdzie będą podatne na wahania pogodowe czy cykle dnia i nocy, moglibyśmy tworzyć rozległe fotowoltaiczne konstelacje na orbicie. Tam większość dotychczasowych ograniczeń odchodziłaby w zapomnienie, choć oczywiście pojawiłyby się też nieznane wcześniej problemy.
Czytaj też: Panele słoneczne bez toksycznego składnika. Tak wygląda przyszłość fotowoltaiki
Przedstawiciele Space Solar przekonują jednak, iż takie podejście mogłoby przynieść masę korzyści. Opracowany przez nich system jest odpowiedzialny za przesyłanie energii z orbity okołoziemskiej na powierzchnię, co uznaje się za podstawowe źródło komplikacji w kontekście kosmicznej fotowoltaiki. Wspomniane rozwiązanie ma zapewnić wyjście z sytuacji, oferując aż 13-krotny wzrost ilości energii dostarczanej tą drogą.
Rzekomo nie są to dane widoczne jedynie na papierze i zostały potwierdzone dzięki eksperymentom. Jeśli ich rezultaty dałoby się przenieść do świata rzeczywistego, to pewnego dnia moglibyśmy obudzić się w rzeczywistości, w której ogniwa słoneczne wytwarzają energię na orbicie naszej planety, by później dostarczyć ją na powierzchnię w bezprzewodowy sposób.
I choć brzmi to jak scenariusz filmu science fiction, to takie podejście jest rozpatrywane coraz szerzej. Realizowany na przestrzeni 18 miesięcy projekt Cassidi miał na celu sprawdzenie, czy wizja oferowana przez Space Solar rzeczywiście ma rację bytu. Pod lupę poszły aspekty takie jak bezprzewodowe przesyłanie energii, rozmieszczenie infrastruktury w kosmosie czy też odbieranie na powierzchni tego, co zostanie wysłane z orbity.
Przedstawiciele Space Solar proponują rozmieszczanie paneli słonecznych na orbicie i przesyłanie stamtąd energii na powierzchnię Ziemi
Kluczową rolę w tego typu działaniach ma odgrywać system elektronicznego sterowania wiązką energii. Działając w 360 stopniach, miałby zapewnić możliwość przesyłania energii w bardzo elastyczny sposób. Wyobraźmy sobie scenariusz, w którym takie zasoby są dostarczane w praktycznie dowolne miejsce na Ziemi: wszędzie tam, gdzie pojawi się taka potrzeba.
Czytaj też: Naukowcy wzięli się za rowery. W efekty nie uwierzysz
Inżynierowie pracujący na rzecz Space Solar wyjaśniają, że głównym elementem ambitnego planu na przyszłość będzie umieszczenie satelity Cassiopeia na orbicie. Takowy, wyposażony w tysiące lekkich modułów fotowoltaicznych, zajmie się pozyskiwaniem energii, która później zostanie przesłana bezprzewodowo za pośrednictwem fal radiowych o wysokiej częstotliwości.
Niezawodne źródło energii, wolne od podatności na porę dnia bądź pogodę, wydaje się czymś, co może zrewolucjonizować ziemską energetykę. Space Solar zamierza zrealizować ten plan jak najszybciej i planuje wdrożyć komercyjny system o mocy liczonej w megawatach w ciągu pięciu lat. W ciągu najbliższych dwunastu lat taka technologia miałaby natomiast działać w formie elektrowni słonecznej o mocy liczonej w gigawatach. Oznaczałoby to przesyłanie energii z kosmosu już w 2030 roku. Czy taki cel jest możliwy do osiągnięcia tak szybko?