“Jestem spokojny o przyszłość monarchii w Europie”. Rozmawiamy z księciem Liechtensteinu

Jego Wysokość Alojzy, książę Liechtensteinu, opowiada nam o obowiązkach monarchy, prawie kobiet do sukcesji tronu i życiu codziennym w mikropaństwie.

(16.08.2016, Zamek Vaduz)

Łukasz Załuski: Dziękuję za zaproszenie.
Książę Alojzy von Liechtenstein: Witam w Liechtensteinie.

Czy Wasza Wysokość śledzi igrzyska olimpijskie w Rio?
Przyznaję, że jedynie wieczorami mam chwilę na sprawdzenie najważniejszych wyników.

Sport nie jest obcy mieszkańcom Liechtensteinu. Przez ostatnie 40 lat sportowcy z tego kraju nie tylko wywalczyli 9 olimpijskich medali w narciarstwie alpejskim, ale również 38 medali różnych międzynarodowych mistrzostw, takich jak zimowy triathlon, kolarstwo, kickboxing, karate czy nawet zawody modeli samolotowych. Co sprawia, że sport jest tak bliski tutejszym mieszkańcom?
To prawda, że większość z nas uprawia jakiś sport, wielu jest również członkami różnego rodzaju związków sportowych. Myślę, że jest to rezultat długotrwałego inwestowania państwa chociażby w sportową infrastrukturę.

Rozumiem, że sport jest ważny również dla rodziny książęcej?
Oczywiście. Wielu członków naszej rodziny pasjonuje się sportem. Sam nie wyobrażam sobie zimy bez nart ani lata bez rakiety tenisowej.

Przez większą część swojej historii Liechtenstein był związany z Austrią. Dopiero od początku XX wieku opiera swoją przyszłość na współpracy z drugim sąsiadem – Szwajcarią. Zastanawiam się, komu kibicuje Jego Wysokość podczas meczu piłkarskiego między tymi dwoma krajami?
(Śmiech) Raczej pozostanę neutralny. Jeżeli już musiałbym się zdecydować, to pewnie wiele zależałoby od składu obu drużyn i od tego, w której zagrają moi ulubieni piłkarze. Niestety nie mam za dużo czasu, aby oglądać futbol w telewizji, chociaż w czasach szkolnych bardzo lubiłem tę dyscyplinę.

Skoro rozmawiamy o Szwajcarii… W ubiegłym roku Narodowy Bank Szwajcarii ogłosił uwolnienie kursu franka, który od 1920 roku jest również walutą obowiązującą w Liechtensteinie. Najwyższa w historii cena franka poważnie wpłynęła na gospodarkę Liechtensteinu. Czy Wasza Wysokość jest wciąż zadowolony z unii walutowej ze Szwajcarią?
Gospodarka Liechtensteinu jest oparta na eksporcie, więc rzeczywiście uwolnienie franka dało nam popalić. W dłuższym terminie jednak nasz kraj zawsze korzystał z tego, że ma jedną z najpewniejszych walut świata. Zarówno ja, jak i mieszkańcy Liechtensteinu uważamy, że frank szwajcarski jest dla nas najlepszą opcją.

Spotykamy się dzień po Narodowym Święcie Liechtensteinu. Tradycyjnie każdego 15 sierpnia Wasza Wysokość przyjmuje w zamkowych ogrodach wszystkich obywateli kraju na poczęstunku i kuflu piwa. Każdy ma okazję podejść i zamienić słowo z członkami rodziny książęcej. To nie zdarza się często w innych monarchiach. Jakie znaczenie ma dla Waszej Wysokości taki bezpośredni kontakt z poddanymi?
Dla mnie jest to przede wszystkim okazja, aby wysłuchać jakie troski mają moi poddani. Jest to też świetna chwila na wytłumaczenie bieżących planów politycznych, zapowiadanych reform i innych spraw ważnych dla zwykłych ludzi.

W Liechtensteinie żyje około 37 tys. ludzi. To oznacza, że Wasza Wysokość może być jedynym monarchą na świecie, który zna osobiście znaczną część swoich poddanych.
To prawda, choć nie potrafię podać dokładnego procentu mieszkańców, których znam z imienia i nazwiska. W większości są to ludzie, których poznałem jeszcze w latach szkolnych. Spotykanie się z poddanymi to część moich codziennych obowiązków. Za każdym razem, kiedy widzę kogoś w ośrodku narciarskim, w sklepach albo na ulicach Vaduz, staram się nawiązać kontakt.

Wasza Wysokość uczęszczał do szkoły podstawowej z Vaduz-Ebenholz, a następnie do miejscowego gimnazjum. Edukacja następcy tronu wraz z innymi dziećmi wydaje się bardzo egalitarnym pomysłem. Jakie są wspomnienia Waszej Wysokości z tego okresu?
Mam naprawdę dobre wspomnienia z czasów szkolnych. Z wieloma kolegami ze szkoły podstawowej i z gimnazjum do dziś utrzymuję kontakt. Poza wszystkim dla następcy tronu, była to jednak nie do przecenienia okazja na spojrzenie na mój kraj oczami zwykłych ludzi.

Jakimi ludźmi są zatem mieszkańcy Liechtensteinu?
Cóż, przede wszystkim ciężko pracują i twardo stąpają po ziemi. Z powodów historycznych są trochę podobni do Szwajcarów – wywodzą się od tych samych germańskich plemion, które tysiące lat temu zasiedliły te ziemie.  

Obcokrajowcy stanowią dzisiaj dwie trzecie siły roboczej w Liechtensteinie. Rozumiem, że kraj jest otwarty na inne narody i kultury?
Jesteśmy bardzo małym państwem, sami nie poradzilibyśmy sobie ze wszystkim. Nasza gospodarka oparta jest na produkcji i – jak już wspominałem – eksporcie, więc oczywiście jesteśmy otwarci na innych. Myślę, że obywatele Liechtensteinu mają bardzo „międzynarodowe” umysły.

A więc określenie „mikropaństwo” nie jest obelgą?
Nie, dopóki nie jest używane w obraźliwym kontekście.


Fot. Robert Wiertlewski

We wczorajszej mowie do narodu, której miałem okazję wysłuchać na żywo, Wasza Wysokość podkreślał, że Liechtenstein może się cieszyć zarówno polityczną, jak i gospodarczą stabilizacją. Co jest tego podstawową przyczyną?
W rzeczy samej. Stabilizacja polityczna to zasługa naszego systemu politycznego, w którym książę współpracuje z narodem, a także naszego szczęśliwego położenia pomiędzy dwoma przyjaznymi sąsiadami. Natomiast stabilizacja gospodarcza wynika  przede wszystkim z ekonomicznej dywersyfikacji, co jest istotne w przypadku małych państw, oraz przedsiębiorczości żyjących tu ludzi.

Wasza Wysokość mówił także, że w przeciwieństwie do Liechtensteinu, nasz kontynent przeżywa właśnie czas wielkiej niepewności. Czy zatem w Europie potrzeba więcej rządów silnej ręki?
Europa ma teraz przed sobą wiele wyzwań. Z pewnością silne przywództwo jest nieuniknione.

Ojciec Waszej Wysokości, książę Jan Adam II powiedział, że jest monarchą nie dlatego, że urodził się księciem, lecz dlatego, że jest głęboko przekonany o tym, że monarchia dziedziczna ma więcej zalet niż republika. Czy Wasza Wysokość zgadza się z tą opinią?
Wierzę, że silny pierwiastek monarchiczny może być dla państwa tylko korzyścią. Jeżeli system jest dobrze równoważony tak jak w Liechtensteinie, jest gwarantem nie tylko stabilizacji politycznej, ale również trwałości i tożsamości państwa. Monarcha zazwyczaj ma na uwadze dobro przyszłych pokoleń, podczas gdy politycy skupiają się na kolejnych wyborach.

Od zakończenia II wojny światowej na świecie przeważa raczej tendencja likwidowania monarchii a nie zakładania nowych. Dzisiaj mamy już w Europie tylko dwanaście państw, w których głowami państw są królowie lub książęta. Czy ustrój monarchiczny ma przyszłość?
Nie mogę się zgodzić z Pana opinią, że monarchie znikają. Te, które wciąż istnieją w Europie, mają się dobrze. Warto również przypomnieć, że w 1975 roku Hiszpania jako kolejny kraj przywróciła u siebie władzę króla. Tak długo, jak monarchowie będą działać w interesie swoich poddanych, jestem spokojny o przyszłość monarchii w Europie.

Historia kraju jest nierozerwalnie związana z rodziną Liechtenstein. Czy państwo Liechtenstein mogłoby w ogóle istnieć bez dynastii panującej?
Patrząc na historię Liechtensteinu, państwo z pewnością nie przetrwałoby do dzisiaj, gdyby w XIX i XX wiek nie było monarchią. Jestem przekonany, że również biorąc pod uwagę przyszłość, trudno sobie wyobrazić kraj bez rodziny Liechtensteinów.

1 lipca 1984 roku Liechtenstein stał się ostatnim państwem Europy, które dało kobietom prawo głosu. Referendum w tej sprawie, w którym udział wzięli wyłącznie mężczyźni, przeszło wynikiem 51,3 proc. „za”. Przez ostatnie 30 lat kraj przeszedł jednak dużą transformację, stając się jednym z najbardziej tolerancyjnych miejsc w Europie, w którym nie tylko kobiety i mężczyźni mają równe prawa, ale uznane są także związki jednopłciowe. Jednocześnie Liechtenstein pozostaje ostatnią monarchią w Europie, w której kobiety nie mają prawa sukcesji tronu. Z czego to wynika?
Taka forma sukcesji działa w Liechtensteinie od wielu stuleci i doskonale się sprawdza. W przeciwieństwie do innych europejskich monarchii, w Liechtensteinie władca odgrywa aktywną polityczną rolę. Jednocześnie jest ojcem rodziny i szefem należących do rodziny przedsiębiorstw. To niełatwe i zajmujące czas zajęcia, którym towarzyszy duża odpowiedzialność. Połączenie tych zadań z rolą matki może być bardzo trudne. Rola kobiety w rodzinie książęcej jest również ważna – to ona przecież zapewnia sukcesję, rodząc następcę tronu.

Traktat pomiędzy Księstwem Monako a Republiką Francji zakłada, że w przypadku wakatu na stanowisku następcy tronu Monako automatycznie zostanie wcielone do terytorium Francji. Co się zatem zdarzy, jeżeli któryś z potomków Waszej Wysokości nie będzie miał syna?
Biorąc pod uwagę, jak liczna jest nasza rodzina, jestem spokojny (śmiech). Teoretycznie jednak, w przypadku braku następcy tronu ostatni książę może wskazać swojego następcę.


Fot. Robert Wiertlewski

Liechtensteintczycy żyją z w zgodzie z naturą. Odnawialne źródła energii są wspierane przez państwo?
Oczywiście, rząd i książę wspierają naturalną energię, przede wszystkim elektrownie wodne i panele słoneczne. Jesteśmy dumni z tego, że Liechtenstein to kraj, w którym największy odsetek mieszkańców ma na dachach panele słoneczne.

Rozmawiamy po angielsku, więc nie potrafię stwierdzić, czy Wasza Wysokość posługuje się literacką odmianą języka niemieckiego czy lokalnym dialektem, znacznie różniącym się od tzw. wysokoniemieckiego.  
Rzeczywiście między sobą w rodzinie rozmawiamy, posługując się literackim niemieckim. Rozumiemy jednak doskonale lokalny dialekt, ponieważ dorastaliśmy w okolicy.

Jakie są Waszej Wysokości skojarzenia z Polską?
Cóż, Polska jest pięknym krajem. Kojarzy mi się z zapierającymi dech w piersiach krajobrazami i historyczną architekturą. Myślę, że Polacy i obywatele Liechtensteinu są do siebie podobni. Oba narody gorliwie wyznają katolicyzm i potrafią ciężko pracować.


Cały materiał o Księstwie Liechtensteinu, jednym z najdziwniejszych państw Europy, znajdziesz w listopadowym wydaniu „Focusa” (11/2016).

 

Więcej:wywiady