Jak okazało się w międzyczasie, w momencie śmierci miała ona od 13 do 15 lat. Około 500 lat temu złożono ją w ofierze, co ze współczesnej perspektywy wydaje się iście brutalne, lecz było całkiem normalne w czasach inkaskich. Inkowie mieli bowiem tradycje, w ramach których poświęcali życie najmłodszych, co odbywało się między innymi w ramach rytuału zwanego capachocha.
Czytaj też: Sukces Polaków podczas badań w Peru. Natknęli się na ciała zawinięte w tobołki
Nastolatkę wysłano w ostatnią podróż wraz z licznymi przedmiotami grobowymi. Tych było łącznie aż 37, a na liście znalazły się obiekty takie jak miniaturowe figurki, zdobiona ceramika czy też… ziarna kukurydzy. Co ciekawe, szczątki zostały złożone w pobliżu krateru Ampato, dlatego też zmarła zyskała przydomek Pani z Ampato.
Badaniami poświęconymi szczątkom zajęli się przedstawiciele Uniwersytetu Warszawskiego oraz Universidad Católica de Santa María. Ciało przechowywane jest w komorze zapewniającej stałe warunki i temperaturę wynoszącą -20 stopni Celsjusza. Niedawno przeprowadzono też działania mające na celu odtworzenie wyglądu dziewczynki.
W takich właśnie okolicznościach powstała wyjątkowa rekonstrukcja jej twarzy. Wykonano ją na podstawie tomografii ciała, badań DNA, cech etnologicznych, wieku oraz karnacji. W toku ekspertyz wyszło na jaw, że dziewczynka miała w momencie śmierci od 13 do 15 lat. Gdy rytuał się rozpoczynał, cechowała się dobrym stanem zdrowia. Zginęła na skutek uderzenia w prawą część potyliczną czaszki.
Rekonstrukcja twarzy nastolatki pokazuje jej wygląd. Było to możliwe nawet pomimo upływu około 500 lat od śmierci dziewczynki, która została złożona w ofierze
Rytuał, w ramach którego doszło do złożenia nastolatki w ofierze, był zaskakująco powszechny wśród Inków. Nazywano go La Capacocha i polegał na składaniu w ofierze ludzi, co miało zapewnić przychylność bogów. Poza tym na podobne kroki decydowano się, gdy pojawiały się niespodziewane problemy, na przykład w postaci klęsk żywiołowych.
Czytaj też: Złota moneta starsza od Jezusa. Wybito na niej imię człowieka, który uważał się za boga
Zazwyczaj ofiarami padały dzieci, które składano w obrębie wulkanów. Poza ich martwymi ciałami, do ofiar zaliczały się także różnego rodzaju artefakty. Te były bardzo zróżnicowane i mogły obejmować na przykład wyroby z ceramiki, tekstylia, drogocenne metale i inne dary pochodzące z różnych części imperium. Sami Inkowie wierzyli, że składane w ofierze dzieci wcale nie umierały, lecz ponownie spotkały się ze swoimi przodkami. Ci ostatni mieli rzekomo obserwować prowadzone obrzędy ze szczytów wysokich gór.