Rekordowe opady w Dolinie Śmierci. Powróciło jezioro sprzed 10000 lat

Dolina Śmierci od lat utrwala swój wizerunek jako królestwa skrajności: od piekielnych upałów po wszechogarniającą suszę. Tym razem jednak ten ikoniczny pustynny pejzaż przeżył prawdziwy szok, a przyczyną były nie upały, ale ich przeciwieństwo.
...

W ostatnich tygodniach region zalały bezprecedensowe opady deszczu, które w ciągu kilku dni przemieniły go nie do poznania. Skala zjawiska okazała się tak niezwykła, że Amerykańska Służba Parków Narodowych donosi o odrodzeniu starożytnego jeziora, którego stałej formy nie obserwowano od ponad dziesięciu tysięcy lat. To zdarzenie każe na nowo przyjrzeć się dynamice klimatu w jednym z najbardziej ekstremalnych zakątków naszej planety.

Najbardziej mokra jesień w historii pomiarów

Okres od września do listopada 2025 roku zapisał się w historii Doliny Śmierci wyjątkowo mokrą kartą. Suma opadów wyniosła wówczas 6,12 centymetra, co stanowi absolutny rekord dla jesiennych miesięcy od początku prowadzenia pomiarów meteorologicznych w tym regionie. Sam listopad przyniósł 4,47 centymetra deszczu, przebijając poprzedni rekord o 0,15 centymetra.

Aby zrozumieć ogrom tej anomalii, warto odnieść ją do miejscowych standardów. Średnia roczna suma opadów w Dolinie Śmierci nie przekracza 5 centymetrów, co zalicza ją do grona najsuchszych miejsc na Ziemi. Oznacza to, że w ciągu zaledwie trzech miesięcy spadło tam więcej wody niż zwykle przez cały rok, a sam listopad zapewnił niemal 90% rocznej normy.

Czytaj także: Jest tam gorąco jak w piekle, a ostatnio jeszcze bardziej. Potężne upały nie chcą się skończyć

Konsekwencje były natychmiastowe i dotkliwe. Liczne drogi, zarówno utwardzone, jak i gruntowe, stały się nieprzejezdne z powodu naniesionych przez gwałtowne burze rumoszu i osadów. Służby parkowe wyraźnie odradzają turystom planowanie wizyt do czasu, aż infrastruktura nie zostanie w pełni zabezpieczona i odtworzona.

Jezioro Manly wraca po tysiącleciach

Najbardziej spektakularnym, choć w gruncie rzeczy efemerycznym, śladem po tych ulewach jest powrót Jeziora Manly. Zbiornik ten pojawił się w Basenie Badwater, najniższym punkcie Ameryki Północnej, położonym 86 metrów poniżej poziomu morza. Jego stała forma zaniknęła ponad 10 000 lat temu, pod koniec ostatniej epoki lodowcowej.

Trzeba jednak zachować pewien realizm – obecne wcielenie jeziora to jedynie cień jego dawnej świetności. Według relacji Służby Parków Narodowych woda sięga najwyżej po kostki, a w wielu miejscach ledwo przykrywa buty. To raczej symboliczne nawiązanie do przeszłości niż pełnoprawny akwen.

Czytaj także: Co się dzieje w Dolinie Śmierci? Tyle wody nie było tam już od dawna

Ta przeszłość była za to imponująca. Między 128 000 a 186 000 lat temu Jezioro Manly rozciągało się na długości około 161 kilometrów i było zasilane przez lodowce oraz rzeki spływające z gór Sierra Nevada. Analizy geologiczne sugerują, że w szczycie swojego rozkwitu mogło osiągać głębokość od 175 do nawet 330 metrów. Dolina Śmierci była wówczas zupełnie innym miejscem – zieloną, wilgotną krainą z rozległym jeziorem.

To nie jest pierwszy raz, gdy woda na krótko powraca w te rejony. Podobny epizod miał miejsce w marcu 2005 roku po wyjątkowo mokrej zimie, która przyniosła ponad 15 centymetrów opadów. Również huragan Hilary w 2023 roku spowodował krótkotrwałe pojawienie się jeziora. Służba Parków Narodowych nie potrafi jeszcze przewidzieć, jak obecne opady wpłyną na wiosenne kwitnienie pustynnej roślinności, chociaż poprzednie mokre lata kończyły się często spektakularnymi kolorowymi kobiercami kwiatów.

Klimat w długiej perspektywie

Dzieje Jeziora Manly to fascynująca lekcja pokazująca nieustanną zmienność klimatu na przestrzeni setek tysięcy lat. Badania osadów dennych z doliny ujawniają jej dramatyczne przemiany – od okresów głębokich, słodkowodnych jezior, przez płytkie, słone zbiorniki, aż po zupełnie suche, pokryte solą pustkowia.

Warunki zbliżone do współczesnych, czyli skrajnie suche, panowały tu przez cały holocen (ostatnie około 11 700 lat) oraz w okresie między 120 000 a 60 000 lat temu. Pomiędzy tymi suchymi fazami region doświadczał jednak epizodów znacznie większej wilgotności. Na przykład od około 35 000 lat temu do początku holocenu istniało tu wieloletnie słone jezioro o głębokości przekraczającej 70 metrów. Jeszcze wcześniej, między 185 000 a 128 000 lat temu, rozlewało się potężne jezioro, którego bezpośrednim spadkobiercą jest dzisiejsze, tymczasowe Manly.

Obecne rekordowe opady są bez wątpienia wyjątkowym wydarzeniem w skali ludzkiego życia, a widok wody w najsuchszym miejscu kontynentu robi ogromne wrażenie. Patrząc jednak przez pryzmat geologicznej skali czasu, stanowią one jedynie kolejną, chwilową fluktuację w niekończącym się cyklu przemian klimatu Doliny Śmierci. To przypomnienie, że nawet najbardziej stałe i ekstremalne środowiska na Ziemi podlegają nieustannym, choć często bardzo powolnym, zmianom.