
Trzy monumentalne budowle nad brzegiem rzeki
Prace prowadzone przez Dział Archeologii Kantonu Aargau były niezwykle szczegółowe. Udokumentowano ponad 4000 elementów konstrukcyjnych, które układają się w obraz trzech potężnych budynków ustawionych wzdłuż rzeki. Ich kamienne fundamenty wciąż robią wrażenie. Pierwsza z konstrukcji wyróżniała się dwunawowym portykiem z przejściami między kolumnami – rozwiązaniem architektonicznym rzadko spotykanym tak daleko na północy. Druga budowla, z częściowo zagłębioną halą, przypominała układem rzymskie place, czyli fora. Trzecia, najbardziej złożona, skrywała dziedzińce, korytarze i liczne pomieszczenia; jej część spoczywa dziś pod współczesną jezdnią.
Czytaj też: Matematyczny kod w prehistorycznej glinie. Czym są wzory sprzed 8000 lat?
Tobias Kappeler, główny archeolog kierujący badaniami, zauważa, że układ całego założenia wskazuje na wielofunkcyjne centrum, mające zarządzać handlem, prawem i polityką regionu. Specjaliści są przekonani, iż cały kompleks wzniosły oddziały rzymskiego 11. Legionu, zwanego Legio XI Claudia Pia Fidelis, który miał swoją bazę w pobliskiej Vindonissie. Rozmiary i precyzja planu mówią same za siebie – Rzym chciał tu zostać na długo.
Narzędzia urzędników i śródziemnomorski przysmak
Wśród ponad 1600 przedmiotów zabezpieczonych do archiwum znalazło się 137 rzymskich monet, specjalistyczne wagi, rysiki do pisania na woskowych tabliczkach oraz składane linijki pomiarowe. Ten zestaw doskonale obrazuje zaawansowany system administracyjny i handlowy, który Rzymianie zamierzali tutaj wprowadzić. Prawdziwą sensacją okazała się jednak niemal nienaruszona amfora. Badania laboratoryjne z Uniwersytetu w Bazylei wykazały, że przechowywano w niej garum, czyli słynny, intensywny w smaku sos rybny. Wewnątrz zachowały się kości i łuski młodych sardynek atlantyckich.
To pierwsze takie znalezisko z okresu rzymskiego w Szwajcarii, będące namacalnym dowodem na ogromny zasięg rzymskich szlaków handlowych. Analiza gliny sugeruje, jakoby naczynie przybyło z rzymskiej prowincji Baetica, czyli dzisiejszej Andaluzji w Hiszpanii, lub ewentualnie z Lyonu w Galii. Datowanie na lata 25-50 pokrywa się z okresem największej popularności tego sosu. Obecność takiego luksusowego produktu w niedokończonym przyczółku administracyjnym pokazuje, jak głęboko śródziemnomorskie zwyczaje wnikały w nowe prowincje, choć można się zastanawiać, na ile była to powszechna praktyka, a na ile przejaw statusu garnizonu legionowego.
Dlaczego miasto nigdy nie powstało?
Powód, dla którego ten imponujący projekt został zarzucony, wciąż nie jest jasny. Naukowcy rozważają różne możliwości: nagłą zmianę polityki Rzymu wobec regionu, decyzje militarne związane z przemieszczeniem legionu lub nieprzewidziane trudności natury logistycznej czy środowiskowej. Brak śladów pożaru czy walk wskazuje na uporządkowane opuszczenie terenu, a nie na gwałtowny koniec.
Odkrycie w Gebenstorf pokazuje, z jaką drobiazgowością planowano kolonizację i jak skomplikowane struktury miały nią zarządzać. Fakt, że zamiary te nie zostały zrealizowane, jest równie pouczający jak sam plan. Jak widać, nawet najbardziej dopracowane imperialne wizje napotykały nieprzewidziane przeszkody. To niedokończone „miasto-widmo” oferuje nam wyjątkową, pokazuje moment zawieszenia między ambicją a rzeczywistością, który gdzieś tam pod ziemią przetrwał dwa tysiąclecia.