Samiec alfa to mit. Naczelne rządzą się bardziej złożonymi zasadami, niż sądziliśmy

Przełomowe badanie z udziałem ponad 120 gatunków naczelnych podważa popularny mit samca alfa jako naturalnego przywódcy w świecie zwierząt. Zamiast patriarchalnych struktur, rzeczywistość społeczna większości naczelnych okazuje się znacznie bardziej zróżnicowana – a czasem wręcz matriarchalna.
Samce alfa w świecie naczelnych to nie norma /Fot. Unsplash

Samce alfa w świecie naczelnych to nie norma /Fot. Unsplash

Wielu z nas zna koncepcję “samca alfa” – silnego, dominującego osobnika, który kontroluje dostęp do samic, zasobów i przestrzeni. Obraz ten, rodem z dokumentów przyrodniczych i internetowych poradników samorozwoju, od lat funkcjonuje jako symbol naturalnego porządku. Jednak jak pokazują badania zespołu kierowanego przez Elise Huchard z Uniwersytetu w Montpellier, jest to obraz nie tylko uproszczony, ale i w dużej mierze błędny.

Czytaj też: Ludzie i szympansy mogą zrozumieć się bez słów

Zespół badawczy przeanalizował zachowania społeczne w 253 populacjach naczelnych, obejmujących łącznie 121 różnych gatunków – od makaków i pawianów po lemury, lori i bonobo. W badaniu opublikowanym w prestiżowym Proceedings of the National Academy of Sciences (PNAS) przyjrzano się szczegółowo relacjom hierarchicznym między samcami a samicami. Uwzględniono obserwacje agresji, ustępstw, unikania, rytuałów dominacji i podporządkowania. Wyniki były zaskakujące.

Większość naczelnych nie zna sztywnych ról płciowych

Badacze odkryli, że w zdecydowanej większości – aż 70 proc. – populacji nie można mówić o jednoznacznej dominacji jednej płci nad drugą. Oznacza to, że w tych grupach na szczycie hierarchii równie dobrze może znaleźć się samiec, jak i samica – zależnie od sytuacji, kontekstu, a często i indywidualnych cech osobnika.

Czytaj też: Kichanie? Kaszel? A może coś pomiędzy? Tak goryle wołają swoich opiekunów

Jedynie w 17 proc. badanych populacji obserwowano wyraźną dominację samców – przy czym była ona definiowana jako wygrywanie ponad 90 proc. konfrontacji z osobnikami płci przeciwnej. Do tych wyjątków należą pawiany czy szympansy, bliscy krewni człowieka. Z kolei jednoznaczna dominacja samic występowała w 13 proc. przypadków – przede wszystkim u lemurów i bonobo, gdzie kobieca władza opiera się nie na sile, lecz na sprycie, współpracy i kontroli reprodukcji.

Jak pokazuje badanie, dominacja samców była częstsza u gatunków naziemnych, w których samce są wyraźnie większe, mają większe zęby, a samice mają ograniczone możliwości unikania agresji. To w tych społecznościach pojawia się klasyczny model “macho”. Jednak nawet tam, biologia samic potrafi odgrywać istotną rolę. U pawianów np. samce strzegą samic tylko w czasie ich owulacji – rozpoznawalnej dzięki wyraźnemu obrzmieniu genitaliów.

Pawian /Fot. Unsplash

Bonobo, czyli “pokojowe szympansy”, prezentują zupełnie inny model. U nich samice zachowują ciągłą seksualną atrakcyjność, ukrywając moment owulacji. W efekcie samce nigdy nie mają pewności, kiedy samica jest płodna – i tracą możliwość kontroli. Jak tłumaczy dr Elise Huchard:

Samice bonobo mogą wybierać partnerów i inicjować kontakty seksualne, kiedy tylko chcą. Taki układ pozwala im utrzymać społeczną przewagę.

Co więcej, dominacja samic była częstsza w grupach, gdzie one same rywalizowały o partnerów, a samce były zaangażowane w opiekę nad młodymi. Tam, gdzie pojawiała się monogamia lub pary długoterminowe, pozycja samic wzrastała – nie dzięki sile, lecz dzięki strategiom społecznym.

Ludzki “macho” jako samiec alfa

Choć nie można bezpośrednio przenosić wyników badań na ludzi, naukowcy zauważają, że wiele społeczeństw łowców-zbieraczy – czyli tych, w których ewoluował Homo sapiens – funkcjonowało na zasadach egalitarnych. Dopiero z nadejściem rolnictwa i osiadłego trybu życia zaczęły utrwalać się bardziej patriarchalne struktury.

Dr Elise Huchard dodaje:

Nasze dane dobrze korespondują z wiedzą o relacjach między płciami w społecznościach zbieracko-łowieckich, które były znacznie bardziej równościowe niż społeczeństwa rolnicze.

Oznacza to, że ludzka historia również nie jest historią wiecznej dominacji mężczyzn – raczej jest to jeden z możliwych wariantów rozwoju kultury, a nie biologiczna konieczność.

To odkrycie ma nie tylko znaczenie akademickie, ale także kulturowe. W dobie rosnącej świadomości równości płci, lepsze rozumienie tego, jak różne gatunki organizują swoje życie społeczne, może pomóc również w dekonstruowaniu uprzedzeń obecnych we współczesnych społeczeństwach. Jak pokazują naczelne – natura zna więcej modeli niż tylko ten z dominującym samcem na czele.