Naukowcy m.in. ze Stanford University Medical Center postanowili zbadać związek między stosowaniem konopi a pobudzeniem seksualnym. Jak się okazuje, osoby, które stosowały marihuanę odbywały o ok. 20% stosunków seksualnych więcej niż pozostali uczestnicy badania, którzy po marihuanę nie sięgali.
Marihuana jako afrodyzjak
Tytułowa bohaterka filmu Woody’ego Allena „Annie Hall” zwykła palić jointy przed pójściem do łóżka. Tłumaczyła, że wprowadza ją to w swobodny nastrój, w sam raz przed nocnymi podbojami. Innego zdania był jej partner, który twierdził, że marihuana obniża doznania podczas seksu. Które z nich miało rację?
Najwyraźniej oboje, a zdają się to potwierdzać najnowsze badania naukowców ze Stanford University Medical Center. Specjaliści postanowili zbadać związek między stosowaniem konopi a pobudzeniem seksualnym. Wstępne badania podsunęły statystyki, które nie wskazują bezpośrednio na związek przyczynowo-skutkowy między stosowaniem marihuany a wzrostem libido, dają jednak do myślenia. Jak się okazuje, osoby, które stosowały marihuanę odbywały o ok. 20% stosunków seksualnych więcej niż pozostali uczestnicy badania, którzy po marihuanę nie sięgali.
Reakcje są różne
Jak wytłumaczyć bogatsze życie seksualne osób, które palą marihuanę? – Prawdopodobnie pod wpływem substancji czują się swobodniej. Nie doświadczają lęku, który mógłby powstrzymywać je przed pewnymi zachowaniami. Niewielkie ilości konopi mogą też ułatwić zdolność komunikowania swoich preferencjach seksualnych – tłumaczy Amanda Pasciucco seksuolog z Connecticut, gdzie stosowanie marihuany do celów medycznych jest legalne.
Wszystko za sprawą delta-9-tetrahydrokanabinolu, który – jak zauważa seksuolog Lawrence Siegel – oddziałuje na część mózgu związaną z podnieceniem seksualnym (przynajmniej u kobiet). Obszar ten odpowiedzialny jest za odczuwanie przyjemności, odprężenia i bólu. To tak zwany układ endokannabinoidowy – gdy aktywowany jest przez kannabinoidy, maksymalizuje wrażenie błogostanu i zmniejsza odczuwanie bólu. Nie na każdego działa jednak tak samo.
– Każdy ma swój niepowtarzalny wachlarz reakcji psychologicznych i fizycznych po zażyciu marihuany. Na jednych może zadziałać odprężająco, w innych może wzmagać niepokój. Inaczej działają szczepy indica, inaczej szczepy sativa, jeszcze inaczej połączenie ich obu – wyjaśnił seksuolog Nick Karras.
THC czy CBD?
Kolejna kwestia to rodzaj substancji czynnej – konopie indeyjskie zawierają ich bowiem ok. 100. Najpopuarniejszym kannabinoidem i jednocześnie głównym “psychoaktywnym winowajcą” jest THC. Innym kannabinoidem, stosowanym częściej w celach medycznych, jest CBD. Ten nie wywołuje efektu euforii, można go za to znaleźć w niektórych produktach mających na celu poprawę życia seksualnego. Są to kremy lub maści do stosowania miejscowego, które przyspieszają krążenie, zwiększają pobudzenie i poprawiają funkcje seksualne. To skuteczne rozwiązanie dla kobiet, które mierzą sie z takimi problemami jak endometrioza, czy ból podczas stosunku. W tym przypadku lepiej sprawdzają się produkty z CBD, ponieważ THC może powodować suchość pochwy.
Palona, jedzona?
Wiele zależy też od ilości i sposobu podania. Zdaniem specjalistów łatwiej kontrolować działanie marihuany, gdy się ją pali niż przyjmuje w formie żywności. Ta podawana w postaci np. ciastek może mieć działanie wydłużone w czasie lub jednorazowo wywoływać zbyt intensywny efekt. Jak zauważają badacze konopie wykazują właściwości erotycznie pobudzające tylko przy niskich i średnich dawkach. Marihuana przyjmowana w większych dawkach może mieć działanie odwrotne.
Wiele wskazuje na to, że stosowanie marihuany przekłada sie na jakość życia seksualnego. Jednak nawet w krajach, w których dostępna legalnie, nie może być traktowana jako lekarstwo na problemy w związku – podkreślają specjaliści.
Źródło: cnn.com