Koniec z brudnym łańcuchem. Składany elektryk z paskiem wjeżdża do miasta

Nowa generacja składanych elektryków Tern Vektron to dokładnie ten przypadek, kiedy producent słucha użytkowników, a nie tylko Excela. Największy zarzut wobec poprzednich wersji to klasyczny, brudzący łańcuch w rowerze, który ciągle nosisz po klatkach schodowych, dworcach i biurach, został wreszcie zaadresowany. Czwarta generacja Vektrona dostaje wreszcie wersję z napędem paskiem i spokojniejszą, typowo miejską charakterystyką, a obok niej bardziej sportowy wariant z tradycyjnym napędem łańcuchowym.
...

Vektron, czyli składany elektryk „w sam raz”

Tern od lat powtarza, że Vektron ma być „złotym środkiem” pomiędzy pełnowymiarowym e-rowerem a kompaktowym składakiem. Chodzi o to, żeby rower wciąż jeździł stabilnie i pewnie jak normalny elektryk z dużymi kołami, a jednocześnie dało się go w kilkanaście sekund złożyć, wciągnąć do pociągu albo postawić pod biurkiem. Nowa, czwarta generacja rozwija właśnie ten koncept i zamiast rewolucji stawia na dopracowanie szczegółów.

Bazą dla obu nowych wersji pozostaje sztywna rama z aluminium 6061, wzmocniona masywnym przegubem OCL+ i wzmocnionym mostkiem składanym. Producent obiecuje „pozbawioną ugięć” jazdę i brak typowego dla wielu składaków wrażenia, że rower „pracuje w środku”. Do tego dochodzi bardzo szybkie składanie, całość ma składać się w samoblokującą „rolkę” w mniej niż 10 sekund, tak żeby można było ją potoczyć na dworzec, do windy lub postawić w kącie mieszkania.

Napęd dla obu wersji stanowi ten sam zestaw Boscha. Centralny silnik Performance wspiera pedałowanie do 20 mph (w Europie do 25 km/h), z maksymalnym wsparciem sięgającym około 340 procent i momentem 75 Nm. Bateria PowerPack o pojemności 545 Wh ma zapewniać do 120 kilometrów zasięgu przy najniższym trybie wspomagania, co w realnym miejskim użytkowaniu oznacza spokojnie kilka dni dojazdów bez ładowania.

P5i – pasek, Nexus i święty spokój w mieście

Najciekawszy z pary jest nowy Vektron P5i, bo to właśnie on dostaje napęd paskiem Gates Carbon Drive. Dla osób, które codziennie taszczą rower przez perony, windy i biura, to ogromna różnica. Znika brudzący smar, ryzyko przytarcia nogawki o tłusty łańcuch i konieczność regularnego czyszczenia napędu po każdej zimie. Pasek nie wymaga smarowania, jest cichszy, zużywa się wolniej i lepiej znosi jazdę w deszczu.

Z tyłu pracuje wewnętrzna, pięciobiegowa piasta Shimano Nexus 5, z zakresem przełożeń około 263 procent. Przełączanie biegów odbywa się obrotową manetką, a zamknięcie mechanizmu w piaście dodatkowo zmniejsza serwisowe kłopoty. To układ, który idealnie pasuje do miejskiego scenariusza: ruszanie spod świateł, krótkie podjazdy, spokojne tempo z sakwą lub bagażem na bagażniku.

P5i ma też bardziej wyprostowaną pozycję za kierownicą. Tern sięgnął tu po wyższy wspornik inspirowany swoimi cargo-e-bike’ami, takimi jak GSD czy HSD. Efekt jest taki, że na rowerze siadasz bardziej „kanapowo”, z wyżej ustawioną kierownicą, lepszą widocznością w ruchu miejskim i mniejszym obciążeniem nadgarstków oraz karku. To raczej rower do komfortowego przecinania miasta niż do ścigania się ze światłami.

P10 – klasyczny łańcuch i bardziej sportowy charakter

Drugi wariant, Vektron P10, zachowuje wszystkie podstawowe cechy ramy i napędu elektrycznego, ale stawia na tradycyjny łańcuch i zewnętrzną przerzutkę. Z tyłu pracuje dziesięciorzędowa grupa Shimano Deore, dająca szeroki zakres przełożeń i bardziej sportowe odczucie pod nogą. To rozwiązanie skierowane do osób, które lubią bardziej dynamiczną jazdę, często wyjeżdżają poza miasto lub po prostu cenią sobie klasyczne „klikanie” w kasetę.

Pozycja za kierownicą w P10 jest niższa i bardziej pochylona, co sprzyja sprawniejszemu wchodzeniu w zakręty i mocniejszym przyspieszeniom. Producent wprost nazywa tę wersję „sportową”, choć wciąż mówimy o składanym rowerze z 20-calowymi kołami, a nie wyścigowej szosie. Dla wielu użytkowników będzie to po prostu bardziej „bezpośredni” rower z większą kontrolą nad przełożeniami i odczuwalnym wpływem techniki pedałowania na tempo jazdy.

P10 zachowuje przy tym wszystkie praktyczne dodatki, które doceni typowy mieszczuch. Jest zintegrowany tylny bagażnik, punktu montażu pod przedni kosz lub torbę, pełne błotniki, oświetlenie zasilane z głównej baterii i stabilna, jednostronna stopka, dzięki której rower nie „zawija” się na bok przy parkowaniu. To wciąż w pełni wyposażony commuter, tylko z innym charakterem napędu.

Składanie, detale i elektronika na pokładzie

Obie wersje Vektrona korzystają z 20-calowych kół obutych w szerokie opony Schwalbe Big Apple, które działają jak dodatkowa warstwa amortyzacji na torowiskach, kostce i miejskich krawężnikach. Za hamowanie odpowiadają hydrauliczne hamulce tarczowe Magura MT4, już bardziej z półki „poważny e-bike” niż budżetowy składak do wożenia w bagażniku.

Po złożeniu rower tworzy kompaktowy pakiet, który może sam stać w pionie. To ważny detal, bo zamiast szukać haka czy ściany, możesz po prostu postawić go w rogu biura, mieszkania albo w przedpokoju. Wysuwana sztyca służy nie tylko do dopasowania pozycji, ale też jako wygodny „uchwyt” do toczenia złożonego roweru. W praktyce coraz mniej musisz go dźwigać, a coraz częściej po prostu pchasz jak wózek.

Elektronicznie całością zarządza system Bosch Smart System. Łączy się on ze smartfonem, pozwala konfigurować charakterystykę wspomagania, planować trasy, przeglądać statystyki jazdy, a po dołożeniu modułu Connect dorzuca także lokalizację GPS i alarm. Dla osoby parkującej rower pod biurem albo w piwnicy to dodatkowa warstwa spokoju – jeśli ktoś postanowi przestawić Vektrona, w miejsce którego nie uwzględnia Twoja mapa, aplikacja da znać, że coś jest nie tak.

Cena i gwarancja

Cenowo Vektron pozostaje sprzętem z półki „premium”. Wersja z paskiem, Nexus 5 i wyprostowaną pozycją, czyli P5i, będzie wyraźnie droższa od typowych miejskich składanych elektryków, a P10 z przerzutką Deore również ustawia się raczej po górnej stronie cenników. Producent broni się jednak solidnym pakietem gwarancyjnym, rama, widelec i sztyca objęte są dziesięcioletnią gwarancją, a sam Tern deklaruje dostępność kluczowych części, w tym baterii i elektroniki, przez co najmniej siedem lat.

Patrząc na wyposażenie i charakter roweru, łatwo zobaczyć konkretnego użytkownika. To ktoś, kto codziennie dojeżdża do pracy pociągiem lub metrem, mieszka w mieście z windami, klatkami i garażami, w których pełnowymiarowy rower po prostu przeszkadza. Ktoś, kto chce mieć na co dzień „normalne” wrażenia z jazdy elektrykiem, ale nie ma miejsca albo ochoty na pełnowymiarowe e-cargo.

Czwarta generacja Vektrona nie próbuje wymyślić formuły tego roweru na nowo. Zamiast tego podkręca szczegóły i wreszcie odpowiada na największą prośbę klientów: dajcie nam wersję z paskiem, która nie brudzi i nie wymaga ciągłego serwisu napędu. Teraz taka opcja się pojawia, a obok niej stoi bardziej klasyczny, sportowy wariant z łańcuchem. Dla miejskich użytkowników, którzy szukają sprzętu „na lata” i chcą jednego roweru do wszystkiego, dojazdów, wypadów na weekend i wożenia zakupów, to propozycja, której trudno nie wziąć pod uwagę.