Prehistoryczne ślady podważają naukowy konsensus o migracji człowieka. Ameryka była zamieszkana podczas epoki lodowcowej

Niewiele jest informacji, które moglibyśmy uznać za stuprocentowo pewne, gdy chodzi o ewolucję naszego gatunku oraz to, jak jego przedstawiciele rozprzestrzeniali się po świecie. Szczególnie ograniczona wiedza na ten temat dotyczy obu Ameryk, ponieważ naukowcy operują bardzo szerokim datowaniem. Dowody znalezione na terenie Nowego Meksyku najprawdopodobniej pozwolą zawęzić tę kwestię.
fot. Vance Holliday

fot. Vance Holliday

Tak przynajmniej twierdzą badacze zajmujący się śladami znalezionymi na terenie Parku Narodowego White Sands. Właśnie tam udało się zlokalizować odciski stóp, których pochodzenie sięga około 23 000 lat wstecz. Mimo to nie wszyscy eksperci są zgodni co do takiego werdyktu. Ale gdyby okazał się on zgodny z rzeczywistością, to co będzie to oznaczało dla obrazu ludzkich migracji?

Czytaj też: Prehistoryczny artefakt z Polski robi furorę. Oto Wenus z Kołobrzegu

Kluczowym wnioskiem byłoby to, iż przedstawiciele naszego gatunku trafili do Ameryki Północnej mniej więcej w okresie szczytu ostatniego maksimum lodowcowego. Był to szczególnie trudny okres pod względem klimatycznym, ponieważ temperatury spadały do bardzo niskich wartości. Z drugiej strony, prowadziło to do tworzenia naturalnych mostów łączących niedostępne zwykle obszary. Jednym z takowych ludzie mogli przedostać się właśnie do Ameryki.

Ślady z Nowego Meksyku zostały poddane datowaniu metodą radiowęglową. Autorzy tych analiz skoncentrowali się nie tylko na samych odciskach, ale przebadali także okolicę – z pozostałościami dawnej rzeki włącznie. To nie pierwsza próba mająca na celu ocenę wieku całego stanowiska. Uzyskane wyniki pokrywają się natomiast z rezultatami jednego z poprzednich badań i sugerują, jakoby ludzie pozostawili po sobie tak niezwykłe pamiątki około 23 000 lat temu. 

Ślady ludzkich stóp z White Sands w Nowym Meksyku mają około 23 tysięcy lat. Tak twierdzą autorzy najnowszych badań

Nowatorskim aspektem ostatnich działań naukowców było to, że udało im się lepiej zrozumieć krajobraz, jaki towarzyszył śmiałkom przemierzającym te tereny w czasie, gdy świat był w dużej mierze pokryty lodem. Zamieszanie w kontekście datowania nastąpiło w 2022 roku, kiedy to pod lupę wzięto nasiona rośliny z gatunku Ruppia cirrhosa. Później naukowcy wykorzystali tzw. optycznie stymulowaną luminescencję, aby zrozumieć, kiedy po raz ostatni tamtejsze ziarna kwarcu były wystawione na działanie światła słonecznego.

Najnowszy rozdział całej sagi opiera się na uniwersalnym podejściu do całej sprawy, a archeolodzy doszli do wniosku, że ślady pozostawili po sobie prawdopodobnie przedstawiciele grupy prowadzącej łowiecko-zbieracki tryb życia. Trafili oni na te tereny po przejściu naturalnego mostu łączącego dawniej Syberię i Alaskę. W świetle tych ustaleń możemy stwierdzić, że czas zaktualizować wiedzę na temat migracji ludzi za ocean. Przez długi czas zakładano bowiem, iż pierwszymi przedstawicielami naszego gatunku w Ameryce byli śmiałkowie związani z kulturą Clovis, sprzed około 13 000 lat.

Czytaj też: 255 runicznych symboli ukrytych w kanadyjskim lesie. Ich pochodzenie zaskoczyło ekspertów

Teraz takie datowanie wydaje się zdecydowanie nietrafione. Przesunięcie powinno wynieść co najmniej 10 000 lat, a przecież niewykluczone, że pojawią się jeszcze starsze dowody. Pojawia się zarazem pytanie: czy archeolodzy odnajdą artefakty stworzone przez tę grupę? Jak na razie brakuje takich fizycznych dowodów, a dostęp do nich byłby kluczowy. Mimo to może imponować zakres narzędzi badawczych, jakimi dysponują współcześni eksperci.