Sprośny jak koala, wierny jak kruk. Każdy gatunek ma swoje prawa miłości

O tym, jak bardzo jesteśmy podobni w swoich zwyczajach godowych do zwierząt, z Dorotą Sumińską, lekarzem weterynarii i psychologiem zwierzęcym, rozmawia Wojciech Mikołuszko
Sprośny jak koala, wierny jak kruk. Każdy gatunek ma swoje prawa miłości

Po lekturze pani książki „Zwierz w łóżku” odniosłem wrażenie, że miłość w świecie zwierząt wydaje się pani bardziej sympatyczna niż miłość w świecie ludzi.

Miłość w ogóle jest sympatyczna. Tyle że w świecie ludzi zdarza się dość rzadko. Zwierzęta są bardziej prostolinijne w miłości. Dużo mniej kłamią. Są sobą. A my nie zawsze.

Przecież pisze pani, że zwierzęta często się zdradzają. Tym samym okłamują swojego partnera.

Ale starają się, by nie zostały przyłapane na zdradzie. I robią to na tyle dobrze,że partner bardzo rzadko odkrywa oszustwo. Dzięki temu nie ranią się. Bo przecież nie sama zdrada jest straszna, lecz chwila, gdy dowie się o niej partner. Ludzie, szczególnie mężczyźni, często najpierw zdradzają, a potem postanawiają być uczciwi i wyznają prawdę. Nic gorszego nie można zrobić! Przyznając się do zdrady, straszliwie krzywdzą swoją partnerkę. Zwierzęta tak nie postępują. Jak już zdradzają, to dyskretnie i tak, by nikt o tym nie wiedział.

Jedną z najtrudniejszych spraw w ludzkiej miłości jest inicjacja seksualna. Czy to samo dotyczy zwierząt?

Dla człowieka sprawa jest trudna, bo w wielu kulturach seks uważa się za coś nie do końca czystego, za pewne tabu. Zwierzęta mają łatwiej, bo u nich takie tabu nie istnieje.

Wszystko im wolno – z kim się chce, kiedy się chce i jak się chce?

O nie! Każdy gatunek obowiązują pewne warunki, prawa, których zwierzę musi przestrzegać, jeśli chce przekazać geny. To tylko ludziom, którzy obserwują psy na trawniku, wydaje się, że tam każdy z każdym i w każdych warunkach to robi. Jednak gdybyśmy zamienili się w psy, zrozumielibyśmy, jakie są wśród nich sztywne hierarchie i zasady.

Co w tym złego, że sferę seksu u ludzi otacza tabu?

To jest jak z zakazanym owocem: to, czego nie wolno, wydaje nam się bardziej interesujące i urasta do nieprawdopodobnych rozmiarów. Fantazje stają się tak wybujałe, że przerastają potem sens samego działania. Stąd bierze się rozmaitość wszelkiego rodzaju dewiacji.

U zwierząt ich nie ma?

Są, ale znacznie rzadziej. Wśród ludzi na przykład pedofilia stała się powszechną dewiacją. U zwierząt pojawia się, ale tylko jako wyjątek.

Mam wrażenie, że tabu seksualne, o którym pani mówi, w dzisiejszych czasach całkowicie zanika.

Tylko że powstaje jakiś misz-masz i wszystko się miesza. Dla młodego człowieka, który rozpoczyna współżycie seksualne, to poplątanie okazuje się sprawą wyjątkowo trudną. Nie wie, jak powinien się zachowywać, i musi sam sobie to wymyślić. Tymczasem zwierzęta mają prostszą ścieżkę, bo zasady są jasno określone. Niech pan popatrzy na wilki – jaka to logiczna struktura społeczna, świetnie działająca od prawieków. Gdybyśmy stosowali takie metody utrzymania porządku w rodzinie, jak to robią wilki, byłoby nam dużo łatwiej.

 

Zanim dojdzie do pierwszego kontaktu seksualnego, trwają podchody i zaloty. Jak długie mogą być one u zwierząt?

Nawet parę lat! U kawek na przykład zajmują rok.

I w tym czasie dochodzi do kontaktów seksualnych?

Raczej nie.

Dlaczego kawki czekają aż tak długo?

Z tych samych powodów, co ludzie. Trzeba się dobrze poznać, zanim się zwiąże z kimś na całe życie. Na początku zwierzęta zawierają luźne związki. Sprawdzają, czy mają podobne oczekiwania, przyzwyczajenia, gusta. Dopiero, gdy uznają, że jest OK, zakładają rodzinę. Wiedzą, że będzie im łatwiej odchować potomstwo.

W książce pisze pani: „Mimo że gatunek ludzki jest podzielony na rozmaite rasy i kultury, w których stosunki między kobietą i mężczyzną są regulowane różnymi prawami i zwyczajami, to zawsze znajdziemy odpowiednik tych praw wśród zwierząt”. Porozmawiajmy więc o zachowaniach seksualnych u niektórych zwierząt i ich odpowiedników wśród ludzi. Na początek koguty.

O, kogutów jest dużo wśród ludzi, naprawdę bardzo dużo!

Koguty – te ptaki są poligamiczne. Bronią haremu swych kur, ale niewiele dają w zamian.

Nieprawda! To, że w ogóle bronią, to już jest dużo. Tworzą społeczność i są za nią odpowiedzialne. Dają kurom poczucie bezpieczeństwa. Kogutowi jednak przede wszystkim zależy, by mieć jak najwięcej partnerek. Chce stać się monarchą kurzego świata!

O to samo chodzi mężczyźnie-kogutowi?

Owszem. Bo człowiek z natury wcale nie jest istotą monogamiczną. Dlatego tak strasznie trudno dotrzymać mu obietnicy wyłączności. I stąd też w naszym gatunku spotyka się aż tylu kogutów. W niektórych kulturach do tej pory poligamia jest oficjalnie praktykowana. Wtedy partnerki koguta bywają mniej zazdrosne niż w naszej kulturze.

Kolejny typ miłości: jaguar, który zabija innych, by nie zabić wybranki.

Jaguary z natury są samotnikami i kontakty społeczne są im obce. Gdy nadchodzi czas zalotów, miotają nimi sprzeczne uczucia – z jednej strony partner czy partnerka wydają się im wspaniali, a z drugiej przecież każdą istotę, która stoi na ich drodze, traktują jak potencjalny obiad. Muszą to jakoś pogodzić. I dlatego jaguary wyładowują emocje na kimś postronnym, spotkanym przypadkowo na drodze, albo na rzeczach, roślinach, drzewach. Podobne uczucia zresztą miotają innymi zwierzętami. Proszę zwrócić uwagę, jak zachowuje się jeleń na rykowisku: niszczy wokół siebie drzewa, wyrywa krzaki. Słoń także staje się potwornie niebezpieczny dla otoczenia.

Czy takie wulkany namiętności mogą szkodzić wybrance?

Skądże! Jaguary są bardzo czułe dla partnerów i sobie nawzajem nie robią krzywdy. Czasem tylko się troszkę pokaleczą. One się siebie nie boją. To ich otoczenie żyje w strachu.

Często spotyka się ludzi-jaguarów?

Jeśli poczytać stare zapiski, nierzadko można znaleźć historie, jak to zakochany kawaler pół wsi wyciął, bo wybranka dała mu kosza. Dzisiaj poszedłby do więzienia, ale myślę, że nadal niejeden miałby na to ochotę.

To jak dziś człowiek-jaguar rozładowuje swoje miłosne emocje?

Ucieka choćby w sporty ekstremalne. Żeby nie być postrzeganym jako dewiant w takiej dziedzinie jak seks, wspina się na strome szczyty albo idzie z dwururką na polowanie. Inaczej by chyba rozpętał kolejną wojnę.

 

Przejdźmy do kolejnego typu miłości. To altanniki, małe ptaszki, których samce podrywają samice na altanki – misterne budowle udekorowane kwiatami czy innymi kolorowymi ozdobami.

Myślę, że w każdym mężczyźnie drzemie altannik. Większość panów musi coś stworzyć, mieć, co jest nietykalne i służy do podziwiania. Może to być jakiś model samolotu, który ulepią, drogi telefon, komputer albo samochód.

Samicy ptaszka-altannika bardziej podobają się bogatsze altanki. A jak kobiety reagują na atrybuty mężczyzny-altannika?

Jeśli ten atrybut nie utrudnia kobietom życia, to też się nim zachwycają. Niech pan zobaczy, co się dzieje, gdy jakiś facet podjeżdża maluchem. Nie budzi to specjalnego zainteresowania wśród dam. Ale gdy mężczyzna-altannik wysiada z jakiegoś porsche, panie od razu inaczej na niego patrzą. Chętniej pozwolą mu na seks.

Podróżniczek – ptaszek, który pięknie śpiewa. Kiedyś uważano, że wierny. Dopiero badania genetyczne wykazały, że te samce, które śpiewają niemal bez przerwy, mają potomków rozsianych po całej okolicy. Jak objawia się to u ludzkich podróżniczków?

Cała rzecz w tym, że się nie objawia. Mężczyźni-podróżniczki tak rozsiewają swoje geny, że inni panowie w okolicy nic o tym nie wiedzą. I chwała podróżniczkom!

Podróżniczek-ptak popisuje się śpiewem. A podróżniczki-ludzie?

Wystarczy pójść na dowolne przyjęcie i trochę poobserwować. Jeżeli pojawi się bardzo atrakcyjna kobieta, panowie-podróżniczki natychmiast prostują plecy, zmieniają tembr głosu i gesty. Tokują jak najęci. To jest ich śpiew.

Koala. Wygląda jak słodki misiaczek…

A zachowuje się jak gbur i cham. Koale nie nawiązują przyjacielskich więzi. Każde zwierzę siedzi samotnie na drzewie i skubie swoje liście. Wśród nich nie ma czułości – one tylko wyglądają jak misiaczki do przytulenia. Naprawdę takie nie są. Ich miłość zaczyna się od ochrypłego gulgotu samca. Potem nęka on wybrankę niewybrednymi pieszczotami: tam pogryzie, tu podrapie, a do tego ten odrażający oddech. Całość kończy się brutalnym seksem przypominającym gwałt.

Gdzie znaleźć ludzi-koale?

Choćby w pijalni tanich trunków. Niech pan podsłucha ich adoracje, sposoby wyrażania uczuć. Tam zobaczyłby pan mnóstwo koali.

Sokoły?

Wytrwałe w walce o wybrankę. Muszą się nieźle natrudzić, by najpierw zwrócić na siebie jej uwagę, a potem zyskać przychylność. I to jeszcze tak, by uniknąć skaleczenia. Ich awanse trwają bardzo długo i wyglądają jak popisy cyrkowe. Najbardziej mi się podoba, że nie zraża ich nawet jej niezdecydowanie. Pośród ludzi też można znaleźć takich, którzy latami starają się o tę jedną kobietę albo o tego jednego mężczyznę. Choć potem nie zawsze to wychodzi im na dobre. Może się okazać, że mimo tak usilnych starań to jednak była pomyłka.

Sokoły-ptaki się nie mylą w wyborze?

Mylą się. Ale dużo rzadziej niż sokoły-ludzie.

Są jeszcze papugi, które opisała pani jako delikatne i wierne.

Papugi są nierozłączne. Bardzo trudno im się zdradzać, bo bez przerwy są sobą zajęte. Jeśli gdzieś lecą, to razem. Jeśli siedzą na gałęzi, też razem. Do tego cały czas się adorują. Ciągle coś do siebie mówią, skubią sobie piórka, czyszczą się.

Spotyka się ludzi-papugi?

Zdarzają się takie związki, w których partnerzy bez przerwy się sobą interesują. Tyle że u ludzi rzadko sprawdza się taka więź. Gdy partnerzy razem pracują, razem gotują obiad i razem spędzają czas wolny, to po pewnym czasie mają siebie dość. Ale są i takie pary, które całe życie tak spędzają. Tylko im pozazdrościć.

Z którym zwierzęcym typem człowieka najlepiej stracić cnotę?

Z krukiem.

Dlaczego?

Uczono mnie, że utrata cnoty wiąże się z dalszymi konsekwencjami. On i ona mają dbać o siebie do końca życia. Mnie nie udało się stworzyć takiego związku. A krukom czy też szerzej: ptakom z grupy krukowatych to się udaje. Ich zaloty są delikatne i subtelne. Nie mają w sobie nic z koali czy jaguarów. Nie ma mowy o żadnej przemocy, narzucaniu się. Gdy stworzą związek, jest on trwały, czuły, odpowiedzialny. Niestety, my jesteśmy mało podobni do kruków. Spotkać człowieka-kruka to jak wygrać los na loterii.