Sprzątanie zbawienne dla psychiki, ale bałagan przydatny w kreatywnych zawodach? Sprawdziliśmy, co na to badania

Myli się kto sądzi, że sprzątanie to tylko dobór środków czystości i polerowanie. To czynność głęboko psychologiczna, która wiele o nas mówi, oddziałuje na nasze samopoczucie, a psychologom dostarcza ciekawych materiałów do badań.

Pewnie już teraz opowiadasz się po którejś ze strony. Bliżej Ci do obozu pedantów czy bałaganiarzy? Męczysz się w nieporządku, a może wcale go nie dostrzegasz? Gdybyś pod groźbą tortur musiał wytatuować sobie motto, byłoby to coś w stylu „porządek na biurku =porządek w głowie” czy raczej pochwała artystycznego nieładu?

Nie ma co ukrywać: różnimy się pod względem stosunku do porządku. Jak mówi psycholog i psychoterapeuta Katarzyna Kucewicz przyczyny dla których jedni mają tak, a drudzy inaczej są bardzo złożone. „Raczej nie powiedziałabym, że są to cechy osobowości, bardziej wychowanie i różnego rodzaju doświadczenia z życia, które zebrały się na to, że różnie reagujemy na nieporządek – albo rzucamy się w wir sprzątania, albo zupełnie nam to nie przeszkadza”. Bałaganiarz i pedant mogą się jednak dogadać, a za tym żeby spotkać się w połowie drogi przemawiają badania psychologiczne.

 

Bałagan nie taki zły? Twórczy!

Jeśli japońskie zasady utrzymania porządku: sortowanie, systematyka, sprzątanie, standaryzacja, samodyscyplina, brzmią dla Ciebie raczej jak regulamin więzienia niż sposób na harmonię, prawdopodobnie spodobają ci się wyniki badań przeprowadzonych pod przewodnictwem Kathleen D. Vohs, profesor marketingu na University of Minnesota.

Naukowcy zaprosili do laboratorium 188 osób, które miały wybrać z menu jeden z owocowych koktajli. Napoje w menu losowo oznaczano opisami „klasyczny” lub „nowość”. Uczestnicy badania zostali przydzieleni do różnych pomieszczeń: część przebywała w uporządkowanym, schludnym pokoju, druga – w chaotycznym, zabałaganionym. Co się okazało? Otóż otoczenie, w jakim badani dokonywali wyboru, miało wpływ na ich decyzje. Osoby przebywające w zabałaganionych pokojach dwa razy częściej zamawiały „nowości”, a ankietowani z uporządkowanych pomieszczeń wybierali „klasyki”.

Pojęcia „artystyczny nieład” czy „chaos twórczy” nie są więc tylko marnym usprawiedliwieniem lenistwa. W nieporządku może przytrafić nam się coś nieoczekiwanego, co w kreatywnej pracy może być mile widziane.

(Fot. Getty Images)

 

Harmonia wokół łagodzi lęk

Kto jednak w czasie przedłużającego się home office utknął we własnym nieporządku, wie że bałagan może być po prostu męczący. . „Nieporządek bombarduje nasze zmysły nadmiernymi bodźcami (wzrokowymi, węchowymi, dotykowymi), co powoduje, że umysł musi reagować na impulsy, które nie są ani niezbędne ani ważne” – twierdzi psycholog Sherrie Bourg Carter. Skoro więc otaczający nas nieporządek może dodatkowo podnosić poziom stresu, jest to wystarczający argument, by zająć się stosem ubrań, gazet i książek, które ekspansywnie przejmują nasze mieszkanie?

Tym bardziej, że obietnica lepszego samopoczucia tkwi w samym sprzątaniu. Odkurzanie, mycie podłóg, okien, blatów czy naczyń – łagodzi napięcia i reguluje stany lękowe. To nie tylko kwestia ruchu, rozładowania zgromadzonej w ciele energii fizycznej czy produkcji endorfin w czasie wysiłku. Darby Saxbe z Uniwersytetu Południowej Kalifornii wyjaśnia, że “sprzątanie daje ludziom poczucie panowania i kontroli nad swoim otoczeniem”. Szybkie efekty w postaci czystych okien czy stosu umytych naczyń pobudzają układ nagrody i sprawiają, że odczuwamy satysfakcję.

Ponadto jak mówi Katarzyna Kucewicz, „dużo lepiej odpoczywa się w mieszkaniu które jest posprzątane”. „W pomieszczeniu, w którym nie ma kurzu, lepiej się oddycha, a to przekłada się na lepszy nastrój. Całe nasze samopoczucie diametralnie zmienia się na plus”.

Warto więc znaleźć swoje sposoby na radzenie sobie z nieporządkiem i własną motywację. Bo o ile porządek dla samej zasady porządku może okazać się niewystarczającym powodem, o tyle lepsze samopoczucie – już tak.

 

Motywator – technologia

Dobrym motywatorem może być nowa technologia. Jeżeli ze sprzątania będziemy mieć frajdę, dużo bardziej prawdopodobne, że będziemy do tej czynności częściej sięgać.  Ostatnio coraz większą popularnością cieszą się bezprzewodowe odkurzacze pionowe. Nie mają kabla, nie trzeba ich składać, zajmują mało miejsca. Nie trzeba szukać gniazdka, wielokrotnie przepinać. Są poręczne i stale gotowe do użycia. Sama postawa w czasie odkurzania jest  dużo wygodniejsza.

Poza tym funkcja jednoczesnego mycia i odkurzania oznacza dwa razy mniej pracy i szybsze sprzątanie. Tym samym oszczędza sporo czasu i pozwala na finalny efekt już przy pierwszej czynności.

 

Spośród odkurzaczy bezprzewodowych najdłuższym czasem pracy w trybie Turbo wyróżnia się Philips  XC8149/01. Pozwala na posprzątanie całego domu z najwyższą mocą (do 125m2 w trybie turbo) na jednym naładowaniu. Pozwala na sprzątanie bez ograniczeń – sięga nawet do najdalszych zakamarków pomieszczenia (np. pod niskimi meblami czy wysoko pod sufitem). Jedno urządzenie, które pozwala posprzątać cały dom od podłogi aż po sufit.

Jeśli nowinki technologiczne mają przełożyć się na większą chęć do sprzątania, a w konsekwencji na nasze lepsze samopoczucie, może warto spróbować?


Artykuł powstał we współpracy z Philips.