Te istne kapsuły czasu mogą przetransportować badaczy do poprzednich stuleci. Datowanie poświęcone wydobytym próbkom wykazało, że chodzi o jednostki, które przemierzały morza przed wiekami, nawet w tak odległych epokach, jak średniowiecze. Właśnie z niego wywodzą się cztery okazy. Piąty przypisano do XVII wieku, natomiast ostatni stanowił największe wyzwanie dla ekspertów.
Czytaj też: Zaskakujące doniesienia nt. migracji do Ameryki. Długo wyczekiwana odpowiedź wreszcie nadeszła
Dlaczego? Bo nie udało się określić jego wieku. Badaniami w tej sprawie zajęli się przedstawiciele grupy Arkeologerna, którzy najwięcej uwagi poświęcili jednostkom numerowanym kolejno 2, 5 i 6. Pierwsza z nich okazała się najlepiej zachowana: przetrwała próbę czasu w na tyle dobrym stanie, że wciąż trzyma się w jednym kawałku. W czasie jej produkcji użyto drewna dębowego, którego ścięcie miało miejsce w okolicach 1530 roku.
Poszycie wykonano techniką zakładkową, która cieszyła się sporą popularnością już na początku średniowiecza. Drewno wykorzystane na potrzeby stworzenia tej konstrukcji pochodziło z zachodniej Szwecji. W pewnym momencie eksperci zajmujący się oględzinami wraku zorientowali się, że mają do czynienia ze śladami ognia widocznymi na pasie ochronnym. Nie jest powiedziane, co było bezpośrednią przyczyną zatonięcia, ale nie można wykluczyć, iż jednostkę spalono celowo, zanim zniknęła pod wodą.
W czasie drążenia tuneli robotnicy znajdowali kolejne statki. Łącznie odkryli sześć wraków, a najstarsze okazały się pochodzić z czasów średniowiecza.
W przypadku wraków numer 3 i 4, których geneza sięga XIV wieku, naukowcy ustalili, iż chodzi o konstrukcje płaskodenne powszechnie stosowane w wyprawach handlowych z czasów średniowiecza. Być może za sprawą dalszych analiz uda się powiązać te znaleziska z konkretnymi szlakami, które funkcjonowały w tych okolicach przed kilkoma stuleciami.
Pozostałości statku oznaczone numerem 5 okazały się najbliższe współczesności, ponieważ datowano je na XVII wiek. Ten, podobnie jak 2, wykonano przy użyciu szwedzkich dębów i stosując poszycie zakładkowe. W obu przypadkach można założyć, że chodziło o żeglugę po wodach Morza Bałtyckiego, lecz nie jest pewne, czy załogi poruszały się też po innych akwenach.
Czytaj też: Odkryli dziwne symbole na twarzy mumii. Sensacyjne znalezisko z Ameryki Południowej
Kiedy przyszła pora na ocenę szóstego z wraków, przedstawiciele grupy Arkeologerna napotkali na największe trudności. Nie byli w stanie określić wieku pobranych próbek. Pewne jest natomiast to, że statek ten był zupełnie odmienny od pozostałych, ponieważ chodzi o tzw. karawelę, czyli żaglowiec, w którym deski układano krawędź do krawędzi i mocowano do ramy. Do czasów współczesnych przetrwała nawet stępka, czego nie można powiedzieć o pozostałych znaleziskach. Konstrukcja wydaje się nosić cechy typowe dla statków holenderskich, choć na tym poszlaki się kończą.
Jakim cudem robotnicy natknęli się na te obiekty w czasie budowy tunelu? Odpowiedź jest prosta: dawniej na obszarze objętym pracami znajdowała się linia brzegowa, a co za tym idzie: port. Jako że obecnie trwają ekspertyzy poświęcone wrakom numer 3 i 4, to możemy się spodziewać, iż za jakiś czas archeolodzy podzielą się kolejną porcją informacji na temat tych tajemniczych jednostek.