
Sieć czujników sejsmicznych odkryła tajemnicę
Kluczem do odkrycia była sieć ponad 600 sejsmometrów rozstawionych na obszarze liczącym setki kilometrów w rejonie Bieguna Południowego. Ich instalacja na antarktycznym pustkowiu zajęła naukowcom dwa pełne sezony badawcze, ale opłaciło się. W rejonie Basenu Pensacola-Pole czujniki zarejestrowały coś niezwykłego: warstwę, przez którą fale sejsmiczne przemieszczały się znacznie wolniej, niż wynikałoby to z obecności samego lodu lub skały. Weisen Shen z Stony Brook University tłumaczy, że najbardziej logicznym wyjaśnieniem jest obecność grubej na setki metrów warstwy osadów lub piaskowca, który jest całkowicie nasycony wodą. To prowadzi do prostego, acz przełomowego wniosku. Mógłby tam istnieć jakiś system wód gruntowych zachowany pod lodem. Zdaniem Shena nie jest on prawdopodobnie odizolowany i może łączyć się z innymi rejonami kontynentu, być może wręcz uchodząc do oceanu.
Czytaj też: Niemal wrząca woda pod grecką wyspą. Co skrywają nowe kominy na dnie morza
Dla specjalistów od lodowców, takich jak Christine Dow, to odkrycie ma fundamentalne znaczenie. Płynna woda pod lodem działa jak smar, znacząco zmniejszając tarcie i ułatwiając lodowcom ślizganie się w stronę oceanu. Im więcej jest tej wody i im lepiej krąży, tym szybszy może być ich ruch. Obecne modele, które przewidują tempo wzrostu poziomu morza, opierają się na konkretnych założeniach dotyczących ilości i dystrybucji wody pod lodem. Jeśli okaże się, że jest jej dużo więcej i że przemieszcza się na duże odległości, to dotychczasowe symulacje mogły być zbyt łagodne. Oznaczałoby to, iż oceany podniosą się szybciej, a miasta na wybrzeżach mają mniej czasu na adaptację. Co ciekawe, sama obecność takiej ilości płynnej wody pod kilometrami lodu sugeruje też, że źródła ciepła geotermalnego pod Antarktydą są silniejsze, niż szacowano.
Skąd bierze się ciepło, które utrzymuje wodę w stanie płynnym?
To jedno z kluczowych pytań. Jak to możliwe, że woda pozostaje niezamarznięta pod masą lodu, gdzie panują ekstremalnie niskie temperatury? Naukowcy rozważają dwie główne możliwości. Po pierwsze, jest to ciepło pochodzące z wnętrza Ziemi, które przedostaje się przez skorupę. Po drugie, ogrzewanie może być skutkiem tarcia generowanego przez ogromne, powoli przemieszczające się masy lodu. Najprawdopodobniej mamy do czynienia z kombinacją obu tych czynników, lecz ich dokładny udział pozostaje tajemnicą.
Badania będą kontynuowane. W sezonie 2025-2026 naukowcy planują rozszerzyć sieć czujników sejsmicznych. W dalszej perspektywie chcą połączyć dane z satelitów, badań magnetotellurycznych oraz kabli światłowodowych, aby stworzyć kompleksowy obraz tego, co kryje się pod lodem. Szczegółowe wyniki badań mają zostać zaprezentowane na dorocznym spotkaniu American Geophysical Union. To oczywiście dopiero początek odkrywania tajemnic największego na Ziemi magazynu zamrożonej wody. Każdy nowy element tej układanki przybliża nas do zrozumienia, w jakim tempie topnieje kontynent, który w swoim lodzie przechowuje wodę zdolną podnieść globalny poziom oceanów o dziesiątki metrów.