1800 lat temu znaleziono tam szczątki. Nowe ustalenia pokazały, jak bardzo archeolodzy się pomylili

Kiedy na terenie Austrii znaleziono dwa ludzkie szkielety umieszczone w grobie wraz z kośćmi konia, archeolodzy mieli nie lada zagadkę do rozwiązania. Okazało się, że chodzi o pochówek z czasów rzymskich, ale prawdziwe zaskoczenie miało dopiero nastąpić.
1800 lat temu znaleziono tam szczątki. Nowe ustalenia pokazały, jak bardzo archeolodzy się pomylili

To za sprawą badań przeprowadzonych przez przedstawicieli Uniwersytetu Wiedeńskiego. Główna autorka, Sylvia Kirchengast, zaprezentowała wyciągnięte wnioski w formie publikacji dostępnej na łamach Journal of Archaeological Science: Reports. Przełomowa informacja dotyczy tożsamości osób umieszczonych w grobie.

Przez długi czas panowało bowiem przekonanie, jakoby ludzie ci byli kochankami, lecz za sprawą ostatnich ustaleń rysuje się zgoła odmienny obraz sytuacji. Według naukowców chodzi o matkę i córkę, które po śmierci ułożono tak, aby pozostawały w wiecznym uścisku. Ten nietrudno było pomylić z symbolem miłosnego uniesienia.

Czytaj też: Ma około 4000 lat i znajduje się głęboko pod ziemią. Ta komora zastanawia archeologów

Historia przytoczonego odkrycia sięga 2004 roku, kiedy to archeolodzy prowadzili wykopaliska na terenie austriackiego Wels. Dawniej było to rzymskie miasto znane jako Ovilava. Poza szczątkami ludzi i konia, uczestnicy badań dotarli do dwóch złotych wisiorków. Miały one kolejno kształt koła i półksiężyca. 

Nie przedmioty pogrzebowe wzbudziły jednak największe zainteresowanie naukowców, a sposób ułożenia szczątków. Prawa ręka jednej osoby spoczywała na ramieniu drugiej. Początkowo uznano, że grób powstał w okolicach VI-VII wieku, na co wskazywała jego głębokość oraz orientacja zachód-wschód. 

W świetle ostatnich ustaleń wyszło na jaw, iż natura pochówku mogła być zupełnie inna od przewidywanej. Wykorzystując metodę datowania radiowęglowego badacze określili, że chodzi o osoby, które w momencie śmierci miały kolejny od 20 do 25 i od 40 do 60 lat. Pochówek był zarazem zdecydowanie starszy niż zakładano, ponieważ wydaje się pochodzić z okolic 200 roku. Wtedy to tereny dzisiejszej Austrii znajdowały się w strefie wpływów Cesarstwa Rzymskiego.

Dwie osoby pochowane na terenie Austrii mogły być matką i córką. Wskazuje na to sposób ułożenia szczątków i różnica wieku między zmarłymi

Co więcej, archeolodzy doszli do wniosku, że mają do czynienia z kobiecymi szkieletami. Kiedy przeprowadzili analizy DNA, stało się jasne, iż chodzi o krewne pierwszego stopnia. W praktyce wskazuje to na scenariusz, w którym zmarłe były siostrami bądź matką i córką. Biorąc pod uwagę potencjalną różnicę wieku, wariant numer dwa wydaje się bardziej realny. 

Czytaj też: Starożytny hełm na nowo tworzy historię mieszkańców Europy. Jedno znalezisko może zmienić wszystko

Mając na uwadze obecność konia oraz złotych wisiorków, można z dużą dozą prawdopodobieństwa przypuszczać, że zmarłe kobiety były przedstawicielkami lokalnej elity. Raczej nie były powiązane z Rzymem, wszak tamtejsi mieszkańcy nie pałali szczególną miłością do tych zwierząt. Zamiast tego archeolodzy sugerują, jakoby chodziło o przedstawicielki kultury celtyckiej. 

W przypadku starszej z kobiet da się dostrzec wyraźne zmiany szkieletowe wywołane zapewne jazdą konną. Być może rzekoma matka bądź starsza siostra drugiej ze zmarłych była wprawioną jeźdźczynią. Jeśli chodzi o stopień ich spowinowacenia, to naukowcy są raczej zgodni co do scenariusza, w którym mówimy o matce i córce. Przemawia za tym różnica wieku oraz sposób, w jaki obie kobiety się obejmują.