Szczepionki na grypę i pneumokoki chronią także serce

Pacjentom zagrożonym niewydolnością krążenia szczepienia nie tylko nie szkodzą, ale ratują im życie – wykazało badanie z udziałem blisko 3 mln osób
Szczepionki na grypę i pneumokoki chronią także serce

Niewydolność krążenia to choroba, w której serce nie jest w stanie dostarczać krwi do organizmu. W Polsce cierpi na nią 700-800 tys. osób, na całym świecie ponad 26 mln. Najcięższą postacią choroby jest przewlekła niewydolność serca, która może doprowadzić do całkowitego wyniszczenia organu. Wtedy konieczny jest przeszczep.

Od dawna wiadomo, że infekcje układu oddechowego pogarszają stan pacjentów z niewydolnością krążenia. Jednak dopiero teraz naukowcy sprawdzili, czy szczepienia przeciwko grypie i wywołującym zapalenia płuc pneumokokom wpływają na losy chorych. Wyniki badań ogłoszono podczas tegorocznego kongresu Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego.

Skuteczna ochrona

W analizie wzięto pod uwagę ponad 2,9 mln amerykańskich pacjentów z niewydolnością krążenia, hospitalizowanych w latach 2010–2014. Tylko 1,4 proc. z nich było zaszczepionych przeciw grypie i taki sam odsetek dotyczył szczepionki na pneumokoki.

Okazało się, że szczepienie zdecydowanie zmniejsza ryzyko zgonu. W przypadku grypy redukcja była ponad dwukrotna, w przypadku pneumokoków – trzykrotna. Dzieje się tak prawdopodobnie dlatego, że w przebiegu niewydolności krążenia w płucach zaczyna pojawiać się płyn, który utrudnia oddychanie. Infekcja pogarsza stan pacjenta i może doprowadzić do śmierci.

– Pandemia COVID-19 pokazała nam, jak ważne są szeroko zakrojone szczepienia ochronne. Z analizy wynika, że powinniśmy dążyć do regularnego podawania szczepionki na grypę wszystkim z grup ryzyka, ale do tego jeszcze jest, niestety, daleko – komentuje dr Karthik Gonuguntl z Uniwersytetu Connecticut, jeden z autorów badań.

Wyścig po szczepionkę

Szczepionka na koronawirusa jest obecnie najintensywniej badanym preparatem na świecie. 35 prototypów jest już w fazie badań klinicznych z udziałem ludzi, kolejne 88 testuje się na zwierzętach.

Wbrew oczekiwaniom polityków preparatu chroniącego przed nowym wirusem nie da się wprowadzić na rynek w ciągu kilku miesięcy. Testy z udziałem ludzi muszą trwać co najmniej 12–18 miesięcy. Tyle czasu potrzeba, by sprawdzić m.in., czy odporność wywołana przez szczepionkę jest trwała.

Obawy budzi też nastawienie części społeczeństwa. Coraz częściej zdarzają się przypadki odmowy zaszczepienia dzieci w Polsce. Grozi to powrotem chorób zakaźnych, które już dawno powinny zostać wyeliminowane. Istnieje też ryzyko, że wskutek odmowy szczepień trudniej będzie opanować pandemię COVID-19.

CZYTAJ TEŻ: