Pomysł narodził się na styku dwóch światów: precyzyjnej inżynierii i miłości do sztuki. Dr Alex Kachkine przez lata ręcznie odnawiał zniszczone obrazy. Gdy podczas podróży wstępnej na studia odwiedzał galerie wzdłuż Wschodniego Wybrzeża USA, uświadomił sobie, że większość muzealnych zbiorów nigdy nie trafia na ściany wystaw. Nie dlatego, że są nieciekawe, ale z powodu kosztów i czasu potrzebnego na ich renowację.
Dr Alex Kachkine mówi:
Renowacja obrazu to świetna sprawa, ale bardzo wolna. Gdyby dało się odtworzyć dzieło cyfrowo i przenieść ten efekt fizycznie na oryginał, rozwiązano by wiele problemów, z którymi borykają się konserwatorzy.
Sztuczna inteligencja przyspieszy renowację dzieł sztuki
Proces rozpoczyna się od oczyszczenia obrazu i usunięcia poprzednich prób konserwacji. Następnie dzieło jest skanowane w wysokiej rozdzielczości. Sztuczna inteligencja analizuje obraz, wykrywając wszystkie uszkodzenia: od drobnych zarysowań po ubytki farby i pęknięcia podłoża. W przypadku XV-wiecznego obrazu, który posłużył jako demonstracja, system rozpoznał 5612 regionów wymagających uzupełnienia i dobrał do nich aż 57 314 unikalnych odcieni.
Czytaj też: Sztuczna inteligencja przetłumaczy mowę zwierząt? Rewolucyjny pomysł z Chin
Na podstawie tej analizy tworzona jest cyfrowa mapa ubytków, która następnie zostaje przeniesiona na specjalną, cienką folię polimerową – tzw. maskę. Składa się ona z dwóch warstw: kolorowej i białej, które są drukowane precyzyjnie jedną na drugiej. Dzięki temu uzyskuje się pełne odwzorowanie barw i struktury. Po ręcznym dopasowaniu do obrazu, maska jest przytwierdzana za pomocą cienkiej warstwy werniksu. Co ważne – można ją w każdej chwili bezpiecznie usunąć.

Dr Alex Kachkine dodaje:
Zawsze istnieje cyfrowy zapis użytej maski. Za 100 lat konserwator będzie mógł dokładnie zobaczyć, co i jak zostało poprawione. To zupełnie nowy poziom przejrzystości, jakiego wcześniej nie mieliśmy.
Tradycyjne metody wymagają żmudnego ręcznego nakładania farby punkt po punkcie – tygodniami, a czasem i latami. Tymczasem proces opracowany przez Kachkine’a trwał zaledwie 3,5 godziny. Jak sam porównuje, podobny zakres prac w przypadku barokowego obrazu, który restaurował wcześniej, zajął mu… dziewięć miesięcy pracy po godzinach.
Choć technologia opisana w Nature może radykalnie zmienić podejście do konserwacji, dr Kachkine podkreśla, że nie zastępuje ona ekspertów. Każde użycie maski powinno być poprzedzone analizą historyczną i stylistyczną dzieła. Metoda jest odwracalna, ale nie powinna być stosowana bez odpowiedzialnej decyzji specjalistów.
W zbiorach muzealnych na całym świecie znajdują się tysiące uszkodzonych obrazów, które nigdy nie zostały pokazane publiczności. Czas i pieniądze niezbędne do ich renowacji są barierą nie do pokonania dla wielu instytucji. Nowa technologia może to zmienić – nie tylko umożliwiając przywrócenie niedostępnych arcydzieł, ale także dokumentując każdy etap interwencji w sposób dotąd niemożliwy.
W dłuższej perspektywie Kachkine planuje rozszerzyć swoją metodę na inne formy dziedzictwa kulturowego: freski, manuskrypty, a nawet ceramikę. Sam proces ma także potencjał, by zostać zautomatyzowany i zastosowany na większą skalę.