Historia ze Stanów Zjednoczonych rozegrała się wiosną 1993 roku, kiedy to osoby przebywające na terenie kilkutysięcznego miasta Taos zaczęły skarżyć się na występowanie niepokojących dźwięków o niskiej częstotliwości. Mimo upływu lat wciąż nie udało się udzielić jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o to, skąd wzięły się tajemnicze odgłosy.
Czytaj też: Ziemia obraca się coraz wolniej. Doba trwająca 60 godzin?
Sprawa jest szczególnie interesująca, ponieważ zjawisko to wydaje się mieć globalny zasięg. Opisują je między innymi mieszkańcy Kanady, Wielkiej Brytanii czy Australii. I choć szum nie jest słyszany przez wszystkie osoby znajdujące się na danym obszarze, to tego typu opisy pochodzą od bardzo licznych grup.
Naukowcy zaangażowani w badania mają natomiast nadzieję, że zestawiając ze sobą historie z różnych części świata będą mogli znaleźć jak najwięcej wspólnych elementów, które mogłyby doprowadzić do rozwikłania tej niesamowitej zagadki. Zacznijmy jednak od tego, co dokładnie wydarzyło się w Taos. Jak wynika z zebranych przed laty informacji, mieszkańcy tego małego miasteczka odczuwali wibracje, choć niektórzy opisywali raczej coś w rodzaju pulsującego hałasu bądź silnika samochodu z biegiem wrzuconym “na luz”.
Tego typu szum odnotowano jak do tej pory między innymi w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Wielkiej Brytanii czy Australii
Szczególnie ciekawie robi się, gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że szumu nie dało się fizycznie zablokować. Zasłanianie uszu nie przynosiło oczekiwanych rezultatów, a czasami wręcz pogarszało samopoczucie. Świadkowie wydarzeń sprzed 30 lat cierpieli między innymi na bóle głowy, nudności, biegunkę i poczucie utraty sił. Jako że szumy były słyszane tylko przez część mieszkańców, to wydaje się, iż musieli być oni szczególnie podatni na jakiś bliżej nieznany czynnik.
Wśród około 8 tysięcy osób objętych badaniami, słyszenie szumu zgłosiło 161 ankietowanych. Gdy udało się wyselekcjonować tych ludzi, na miejsce przybyli naukowcy, którzy próbowali powiązać ich reakcje na tajemnicze odgłosy z tym, co akurat się dzieje bądź w jakim miejscu w danym momencie przebywają. Wśród analizowanych elementów znalazła się między innymi aktywność sejsmiczna czy pola elektromagnetyczne.
Czytaj też: Huty na Śląsku do dzisiaj odciskają piętno. Prawdę odsłoniły badania Polaków
Pomimo braku konkretnych dowodów, jedną z poszlak wydawał się rosnący poziom pola elektromagnetycznego, który najprawdopodobniej był związany z biegnącą w okolicy linią energetyczną. Być może ludzki organizm jest w jakiś bliżej niewyjaśniony sposób reagować na obecność pól elektromagnetycznych? Taka zdolność występuje przecież u innych gatunków, chociażby ptaków i żółwi, które wykorzystują ją do odbywania sezonowych migracji. Czyżby niewielka część ludzkiej populacji również posiadała tak niezwykłą umiejętność?