Miał kilka metrów długości, lecz coś odgryzło mu głowę za jednym razem. Ziemskie oceany to prawdziwa zagadka

Naukowcy zajmują się śledztwem poświęconym sporych rozmiarów drapieżnikowi, który najwyraźniej padł ofiarą innego. Możemy sobie jedynie wyobrazić, jak skutecznym zabójcą był ten drugi organizm.
Miał kilka metrów długości, lecz coś odgryzło mu głowę za jednym razem. Ziemskie oceany to prawdziwa zagadka

Stwierdzenie, że na każdego cwaniaka znajdzie się większy cwaniak, idealnie odwzorowuje sytuację, która miała miejsce około 240 milionów lat temu. Właśnie wtedy gad z gatunku Tanystrofeus hydroides padł ofiarą innego zwierzęcia. Jest to o tyle zastanawiające, iż mógł on mieć nawet sześć metrów długości, a mimo to jego głowa została odgryziona za jednym razem.

Czytaj też: Największe rekiny wcale nie “polują” na ludzi. Sam zobacz, jak zdobywają pożywienie

Paleontolodzy wzięli także pod uwagę szczątki innego zwierzęcia, również będącego tanystrofem, lecz należącego do gatunku T. longobardicus. W tym przypadku mowa o osobniku mającym około 1,5 metra długości. Okres ich występowania na Ziemi przypadał na środkowy trias, trwający od mniej więcej 247 do 237 milionów lat temu. W menu tych drapieżników znajdowały się ryby i głowonogi, a ich dość charakterystyczną cechą było posiadanie wyjątkowo długich szyj. 

Te mogły być nawet trzykrotnie dłuższe od korpusu przeciętnego tanystrofa. Nic więc dziwnego, że większe drapieżniki doszukiwały się słabych punktów tych zwierząt właśnie w ich szyjach. Dokładną ekspertyzą szczątków obu gadów zajęli się naukowcy z Niemiec i Szwajcarii, którzy zaprezentują swoje ustalenia w tej sprawie na łamach Current Biology

Jeden z tanystrofów objętych badaniem mógł mieć nawet 6 metrów długości, choć za sporą część tych rozmiarów odpowiadała stosunkowo długa szyja

Skamieniałości objęte badaniami zostały znalezione na pograniczu Włoch i Szwajcarii. W toku analiz członkowie zespołu zwrócili uwagę na dwa nakłucia wykonane z użyciem zębów widoczne w obrębie szyi. Ich umiejscowienie sugeruje, jakoby głowa została odcięta od reszty ciała za pośrednictwem pojedynczego ugryzienia. Oczywiście wyciąganie wniosków względem szczątków sprzed około 240 milionów lat jest bardzo trudne, dlatego należy podchodzić do tych informacji z pewnym dystansem.

Biorąc pod uwagę gatunki do tej pory wydobyte z formacji Monte San Giorgio naukowcy mieli bardzo długą listę podejrzanych w tej sprawie. Aby wykluczyć część z nich, dokonali pomiarów rozstawu zębów poszczególnych drapieżników i zestawili je z odległościami dzielącymi otwory wykonane na szyjach tanystrofów. Obecnie wśród najpoważniejszych kandydatów wymienia się przedstawicieli gatunków Cymbospondylus buchseri, Nothosaurus giganteus oraz Helveticosaurus zollingeri. Zwierzęta te niekoniecznie musiały być sporo większe od swoich ofiar, ponieważ osiągały kolejno około 5,5 metra, 7 metrów i 3,5 metra długości. 

Czytaj też: Potężny jaszczur żył jeszcze za czasów człowieka. Drapieżnik był niewiarygodnie przerośnięty

To, co było słabym punktem tanystrofów w kontekście starć z wrogami, zapewniało im jednocześnie przewagę nad organizmami, na które polowały. Długie szyje zapewniały bowiem dobrą widoczność w nieszczególnie przejrzystych wodach. Dzięki temu zwierzęta te były w stanie polować na organizmy mające trudności z ich dostrzeżeniem.