Jak rodzą się delfiny? To naprawdę trudne wyzwanie

Dla nas jest to metoda „naturalna”, łagodna dla dziecka i relatywnie komfortowa dla matki. Ale w przypadku delfinów było to wielkie wyzwanie – jak wydać na świat potomka pod wodą, nie ryzykując przy tym utopienia go?

Różnic między ludźmi a waleniami jest oczywiście mnóstwo, ale jedna natychmiast rzuca się w oczy w czasie porodu. Dzieci przychodzą na świat głową naprzód (inne ułożenie oznacza komplikacje, wymagające interwencji lekarza), natomiast małe delfinki najpierw wystawiają ogon. Powód jest prosty – gdyby rodziły się tak jak my, mogłyby zachłysnąć się wodą i umrzeć, zanim akcja porodowa dobiegnie końca (a może ona trwać nawet 3–4 godziny). Naukowcy nadal jednak nie wiedzą, w jaki sposób walenie „wpadły” na ten nietypowy pomysł.
 

LĄDOWY PRZYSTANEK EWOLUCJI

Pewne jest jednak, że nie udało im się to od razu. Dowodzi tego znakomicie zachowana skamieniałość sprzed 47,5 mln lat, odkryta na terenie Pakistanu przez uczonych z University of Michigan. „Najpierw zobaczyłem ząbki i pomyślałem, że mamy do czynienia z małym dorosłym waleniem. W miarę odsłaniania znaleziska pojawiły się żebra, które były zdecydowanie za duże jak na takie uzębienie. Pod koniec dnia zrozumiałem, że to szczątki matki i jej płodu” – opowiada kierujący badaniami prof. Philip Gingerich. Okazało się, że u tego prawalenia z gatunku nazwanego Maiacetus inuus młode ustawiało się do porodu tak jak u nas i innych lądowych ssaków – głową do przodu.

Uzębienie tych zwierząt wskazuje na wodny tryb życia i dietę złożoną z ryb. Nogi też były przystosowane do pływania, ale nadawały się jeszcze do niezbyt dalekich podróży na twardym gruncie. „Żyły na wybrzeżach, część czasu spędzając w morzu, a część na lądzie – zapewne tam właśnie odpoczywały, kopulowały i rodziły” – wyjaśnia prof. Gingerich. Manewr „odwrócenia” płodu w macicy musiał zostać wymuszony przez ewolucję kilka milionów lat później, bo dopiero wtedy pojawiły się całkowicie wodne walenie.

 

BEZSENNOŚĆ W RODZINIE

Narodziny w wodzie to jednak dopiero początek kłopotów. W odróżnieniu od swych lądowych krewniaków, delfinie noworodki nie mogą liczyć na przytulne schronienie. Od samego początku są doskonale widoczne dla wszystkich potencjalnych wrogów. I choć rodzą się już całkiem dobrze przystosowane do swego środowiska, wymagają troskliwej opieki.

Jej ciężar spada na samicę, która robi to, co praktycznie każda ludzka matka – zajmuje się dzieckiem dzień i noc, chronicznie nie dosypiając. Tyle że to, co dla nas jest torturą, delfiny znoszą zadziwiająco dobrze. Uczeni stwierdzili, że mamy butlonosy (Tursiops truncates) i orki (Orcinus orca) praktycznie nie śpią przez pierwszy miesiąc po porodzie, podobnie zresztą jak ich potomstwo. Są cały czas aktywne, a noworodki wynurzają się, by zaczerpnąć powietrza nawet co kilka–kilkanaście sekund. Inne ssaki przypłaciłyby taką bezsenność co najmniej zdrowiem, ale walenie czują się świetnie. Dopiero po jakimś czasie zaczynają wyrabiać dobową normę odpoczynku, która w ich przypadku – podobnie jak u nas – wynosi 5–8 godzin.

„Być może delfinom udaje się, tak jak czasem ludziom, spać z otwartymi oczami. Ale i tak poziom ich aktywności jest zadziwiający” – uważa prof. Jim Horne, dyrektor centrum badań nad snem na brytyjskim University of Loughborough. Dzięki niej zachowują czujność, która pozwala im uniknąć spotkania z drapieżnikami w najbardziej krytycznym okresie życia, a zarazem ciągły ruch pozwala maluchom się rozgrzać (noworodki mają jeszcze stosunkowo cienką warstwę tłuszczu pod skórą). A jeśli uczonym uda się zrozumieć, w jaki sposób delfiny radzą sobie tak długo bez snu, być może opracują nowy lek likwidujący zmęczenie. Rodzice małych dzieci byliby im dozgonnie wdzięczni…