Znajdziesz je pod każdym domem na przedmieściach. Tujoza zabija polską roślinność

Są niemal wszędzie. W przydomowych ogródkach, na cmentarzach, towarzyszą ogrodzeniom. W większości przypadków stanowią żywopłot oddzielający nasz dom od reszty świata. Mowa o żywotnikach, które znamy bardziej jako tuje. Te drzewa nie wszystkim kojarzą się dobrze, a mimo to zdołały już zdominować krajobraz polskiej prowincji.
Znajdziesz je pod każdym domem na przedmieściach. Tujoza zabija polską roślinność

Tuja (żywotnik, Thuja) jest rodzajem rośliny iglastej należącej do rodziny cyprysowatych, w obrębie którego znajduje się pięć gatunków. Żaden z nich nie rośnie w stanie naturalnym w Europie. Tuje tworzą pierwotne lasy żywotnikowe w Ameryce Północnej oraz w Korei, Japonii i Chinach. Preferują środowisko raczej wilgotne, dlatego na wybrzeżu Oceanu Spokojnego w stanie Waszyngton porastają całe połacie terenu.

Tyle słowem wstępu o samych tujach, ponieważ ten temat w Polsce budzi skrajne emocje. Albo zachwyt (lub zwykłe zadowolenie) osób, które mają je w swoich ogródkach, albo irytację przeciwników, którzy najchętniej spaliliby wszystkie okazy tej egzotycznej rośliny. Spróbujmy przyjrzeć się sytuacji, ponieważ tujoza w Polsce zatacza coraz szersze kręgi.

Czytaj też: Drzewa ze sobą rozmawiają? W lasach funkcjonują ukryte sieci z udziałem grzybów

Tuje, wszędzie widzę tuje… O co chodzi z tujozą?

Tujoza jest terminem, który już wszedł do języka polskiego na tyle mocno, że wymienia go Wielki Słownik Języka Polskiego. Eksperci opisują to słowo, jako „zbyt częste i powszechne występowanie tuj, sadzonych w ogrodach zamiast innych roślin, budzące niechęć mówiącego”. Zgadza się, że tujoza kojarzy nam się negatywnie i zazwyczaj towarzyszy osobom, które krytykują obsadzanie ogrodów tymi roślinami. Niektórzy nawet doszukują się w tujach swoistego symbolu współczesnej mentalności Polaków, jak na przykład Michał Książek w swoim felietonie na łamach Przekroju.

Temat tuj stał się nośny w ciągu ostatniej dekady, maksymalnie dwóch, ale te rośliny nie są wcale żadną nowością w Europie i na terytorium Polski. W niektórych miejscach tworzą one nawet lasy, które zostały sztucznie nasadzone przez leśniczych – dowiadujemy się z Bloga Leśniczego na stronie Lasów Państwowych.

Pierwsze tuje w Polsce zasadzono w Kórniku w 1861 roku. Dzisiaj te rośliny w formie drzewiastej rosną na terenie 21 nadleśnictw na powierzchni łącznie 7,8 hektara. Te niewielkie gaje odnawiają się z samozasiewu. Takie lasy żywotnikowe wyglądają bardzo egzotycznie i przebywanie w nich na pewno przenosi nas do innych krain, gdzie rosną one na o wiele większą skalę. Co ciekawe, lasy żywotnikowe nie są użytkowane gospodarczo, mimo że ich drewno jest trwałe i długowieczne.

Czytaj też: Zieleń koi nerwy, ale tego, co robią drzewa się nie spodziewaliśmy. Skala zjawiska zdumiewa

W regionach, gdzie tuje są naturalnym składnikiem lasu, drewno ich bywało w przeszłości wykorzystywane przez miejscową ludność na rozmaite cele. Chociażby Indianie z Ameryki Północnej budowali z żywotników różne totemy oraz wykonywali canoe. W Polsce tuje pełnią zupełnie inną rolę.

Rośliny te naturalnie potrafią dorosnąć do 20-35 metrów zależnie od gatunku. Wersje ogródkowe, które znamy najbardziej, zazwyczaj są geometrycznie przyciętymi konstrukcjami, które nie mają nic wspólnego z naturalnym odpowiednikiem. W naszym kraju sadzi się głównie rośliny żywotnika zachodniego, olbrzymiego oraz mieszańca tych dwóch – żywotnika pośredniego.

W czym dokładnie jest zła ta nieszczęsna tuja?

Żywotniki przede wszystkim są drzewkami o odmiennej naturze do tych, jakie naturalnie rosną w Polsce. Są zimozielone, nie zrzucają liści, nie kwitną, ich szyszki są niewielkie. Dla miłośników estetycznych, minimalistycznych ogrodów lub dla tych, którzy nie mają czasu zajmować się rabatkami pod domem, tuje są idealne. Nie grymaszą typem gleby, nie wymagają, aby zawsze je podlewać, dają się przycinać niemal w każdy kształt. Według niektórych także doskonale tłumią dźwięki z zewnątrz, hamują porywy wiatru, wyciszając tym samym nasze małe królestwo. Jednak czy ma to cokolwiek wspólnego z florą strefy klimatu umiarkowanego przejściowego? Nie.

Natura lubi różnorodność, a tuje jej nie gwarantują. Nie przyciągają żadnych owadów. Zarówno komary, jak i pszczoły stronią od ich towarzystwa. Te drugie zwyczajnie nie mają czego zapylić. Mniejsze zwierzęta (gryzonie, koty, psy) nie będą sięgać po zielone gałązki żywotnika, ponieważ olejki eteryczne znajdujące się w nich zawierają trujący tujon.

Jest to organiczny związek chemiczny o wzorze C10H16O, który występuje także w olejkach eterycznych szałwii lekarskiej czy piołunu. Łatwo się rozpuszcza w alkoholach. Z tego powodu znajduje się także w absyncie i piołunówce. Większe ilości tego związku terpenowego wywołają wzmożoną czynność kory mózgowej. Zaczniemy być wówczas niespokojni, drażliwi i kolokwialnie mówiąc, „będzie nas nosić”. Przy ostrym zatruciu poczujemy stan dużego podniecenia i psychozy. Tujon fatalnie działa na nasz układ nerwowy.

Czytaj też: Drzewa mają dobroczynny wpływ na rozwój i zdrowie psychiczne dzieci. Ale dopiero wtedy, gdy tworzą las lub park

Opisując tuję, trzeba jeszcze wspomnieć o jej systemie korzeniowym. Jest on płytki i szeroki. Korzenie rozrastają się na dużej powierzchni. Dorosłe tuje potrafią dosłownie ususzyć całą glebę dookoła siebie, pobierając całą wilgoć i składniki odżywcze. Inne rośliny w cieniu żywotników nie mają żadnych szans na przeżycie. Ponadto rozłożyste korzenie mogą nawet przekraczać granice ogrodzeń i wpływać na zasób wody u sąsiada, o czym wielu nie myśli. Sadzenie ich na granicy działki nie jest najlepszym rozwiązaniem. Można powiedzieć, że wręcz… tujowym.

Skoro nie tuje, to co?

Jest jeszcze kilka innych sposobów na posadzenie swojego wymarzonego żywopłotu. W Polsce zasadza się m.in. cisa, który rośnie w naszym kraju naturalnie. Coraz bardziej popularny robi się też Wiąz Syberyjski Turkiestanu. W tym przypadku domyślamy się, że mamy do czynienia z kolejną rośliną niepochodzącą z naszej strefy klimatycznej. Co łączy go razem z tujami i cisem? Cena. To ona od lat dyktuje, co będzie rosnąć wzdłuż ogrodzeń. Tuje potrafią kosztować nawet kilka złotych za sztukę, a kiedy w grę wchodzi obsadzenie kilkudziesięciu lub nawet kilkuset metrów wokół naszej posiadłości, to trudno o tańsze rozwiązanie.

Istota problemu może jednak leżeć nie w samych tujach, ale w samej idei żywopłotu. W Europie możemy spotkać się z bardzo różnorodnym podejściem do ogradzania swoich posiadłości. Dla przykładu: kraje nordyckie i bałtyckie cechuje swoisty liberalizm pod tym względem. Często w oknach nie zasuwa się zasłon na wieczór, możemy bez problemu obserwować życie mieszkańców przez okna, posesje nie zawsze są grodzone, ale jeśli już, to najczęściej drewnianym płotem. W ogrodach natomiast często można spotkać drzewa i krzewy owocowe, ale nomen omen pod nimi rośnie perfekcyjnie przystrzyżony trawnik. Niemniej z autopsji mogę dodać, że nie zdaje się, aby sąsiedzi w takiej Finlandii czy Estonii starali się na siłę osłaniać przed ciekawskim Kowalskim. Może po prostu mieszkańcy tam nie zwykli zaglądać innym do ogródka?

Konkludując, tuje stały się modą oraz praktyczną i tanią opcją ogrodzenia w Polsce. Chociaż mało wymagające są te rośliny, to zupełnie nie pasujące do naszego klimatu. W formie lasów żywotnikowych są ekologiczną ciekawostką, ale jako geometryczne kompozycje w ogrodach zdają się być tylko marną imitacją natury, na siłę okiełznanej przez człowieka.